Muszę zakończyć ja, com zaczynał,
Gdy padł mrok, – a wschodzi słońce;
Jam dał początek, dam teraz finał
I złączę pieśni dwa końce.
Nie dosyć na tych dostarczasz wątek,
Młody poeto i bracie!
Słyszę, że blisko nadchodzi Piątek,
O Piątku posłuchać macie.
Jak Ów, co, święty stworzyciel wiary.
Umęczon był przez gmin dziki,
Równe tu chęci, równe zamiary
I równe są męczenniki.
On najcelniejszy ze wszystkich świątek
Dzień sobie święty zapisał;
On był, o bracia! umęczon w Piątek,
Nim się na skrzydłach kołysał.
Nim się kołysał, skoczył z Taboru,
Wprzód pośród śmierci był cieni;
Nim anielskiego posłuchał choru,
Bili go kaci zjuszeni.
Wy, coście poszli w Chrystusa ślady,
My was wielbimy mniej sztucznie,
Ale na wieki z was brać przykłady
Przyrzekają wierni ucznie.
Gdy na wielkiego Uralu czoło
Poszlą najezdnicy podli,
Gdy będzie warczeć pocztowe koło,
Duch się za wami pomodli.
Ten, co aniołom słusznie w urzędzie
Włada na niebieskim tronie.
Anioł was jego piastować będzie,
W okropnej drogi przegonie.
Ci, co zostają, z myśli nie stracą
Pamiątki tego wieczora. –
Ach! niegdyś wspólnie szliśmy tam… pracą,
Lecz stopa nasza mniej skora.
Wy pierwsi poszli, pierwsi cierpicie,
I pierwsi zyskali chwałę. –
Nam cała wolność, nam całe życie,
Lecz serca nasze nie całe!