Moim wybranym tematem wypracowania jest „Ja, wnuk Don Kiszota”. Poznałam Go na lekcji omawiając wiersze Zbigniewa Herberta. Don Kiszot jest bohaterem książki barokowego pisarza Miguela de Servantesa Saavedra.
Czy jestem wnukiem Don Kiszota? Myślę, że tak. Pesymista, oderwany od rzeczywistości – taki jest Don Kiszot i taka jestem ja. Mogłabym się w każdej chwili przenieść do innego świata marzeń, wyrwać się od brudnego świata optymistów i marzyć, marzyć, marzyć… Owy bohater chcąc być i wyglądać jak waleczny rycerz, do swojej „zbroi” dodał tekturę, miał chuda szkapinę, która wyobraził sobie jako pięknego rumaka imieniem Rosyynant. Jego wybranka serca była Dulcynea – gruba wieśniaczka p imieniu Alonza. Bez wyobraźni nie można dokonywać rzeczy niemożliwych.
Don Kiszot – z jednej strony śmieszny i dziwak, z drugiej szlachetny i waleczny. Jestem szlachetna i mam w sobie honor, bo staram się bronić ojczyzny i pomagam innym ludziom, należę także do ZHP, dlatego jestem z tego powodu dumna. Nie mogę jednak powiedzieć, że jestem odważna jak Don Kiszot, ale mogę podjąć się ryzyka nawet dla kogoś lub dla czegoś. Mogę o coś walczyć z całych sił, by zdobyć coś dla innych ludzi, dla siebie… Gdybym mogła, dołączyłabym z chęcią do Don Kiszota, by zmieniać i naprawiać świat, poświęcać się dla innych ludzi, dokonywać rzeczy wielkich i niemożliwych. Czyny mają wileką wartość, jeśli ktoś to doceni. Czy Don Kiszota docenili ludzie? Niestety nie. Bo bez wyobraźni nie da się dokonywać rzeczy wielkich i niemożliwych.
Więc powiem wprost, że jestem wnukiem Don Kiszota, nie w pełni – ale jestem. Jestem dumna z tego, że potrafię robić niektóre rzeczy tak jak on. Choć walczę z ludźmi, to czy walczę z wiatrakami? Tak. Ale bez wyobraźni nie można dokonywać rzeczy niemożliwych.