Jaśnie Wielmożnym Panom,
panom hrabiom z Górki,
panu Łukaszowi, wojewodzie poznańskiemu i staroście buskiemu,
panu Andrzejowi, staroście gnieźnieńskiemu i wałeckiemu,
panu Stanisławowi, staroście kolskiemu, pilskiemu i moszyńskiemu etc.,
panom swym zawżdy miłościwym i łaskawym.
Acz nietajna jest nie tylko w Polszcze, ale i u inszych postronnych narodów starożytna zacność domów i narodów W.W., nietajne też są u wszech ludzi zacne, sławne, a poczciwe sprawy i obyczaje W.W., które jeszcze od młodości W.W. nie tylko iż sławnie objaśnione były, ale by je byli sobie mogli brać na kstałt a na ćwiczenie nie tylko ludzie młodzi, ale pewnie i dobrym baczeniem ozdobieni. A tego mi, zda mi się, za pochlebstwo żaden słusznie przyczyść nie będzie mógł, gdyż mię z tego dobrze wyświadszyć mogą ci, co się temu lepiej, niżli ja, przypatrzyli, i głośno o tym mówią i powiadają – ale acz ona sława przod-ków W.W. i także i terazejsza zacnych stanów W.W. sławnie trwa i długo trwać musi, lecz jako mądrzy powiadają, iż się czasy zawżdy mienić muszą, a my też pewnie z nimi także się mienić musimy, a co nie bywa dla ludzkiej dłuższej pamięci pismem podparto, wszytko z odmiennością czasów snadnie z pamięci ludzkiej może być odniesiono – a iż ty książki, które właśnie może zwać źwierciadłem człowieka poczciwego, gdyż we źwierciedle, gdzie brudno, a gdzie krzywo, może wszytko upatrzyć, a upatrzywszy, poprawić, teraz nowo są na świat wydane: nie zdało mi się, aby miały być słuszniej komu przypisane a przywłaszczone nad zacny stan W.W., które Pan Bóg i zacnością, i dostojeństwy, i poczciwymi sprawami i sławnymi żywoty ozdobić raczył, iż czego kto sobie nie doczcie w książkach, niech się ostatka dopatrzy na uczciwych sprawach a zwyczajoch W.W., a k temu niech będzie długa pamięć, po społu i z książkami W.W., na świecie odmiennym. Acz tak rozumiem: jako każda rzecz na świecie, także i ty książki sędziego i podsędka o sobie mieć muszą, a nie każdemu się podobać będą, ale gdyż nie z żadnego ugonku ani pożytku, ani z żadnej niepotrzebnej sławy są na świat wydane, tylko z szczyrej życzliwości braciej swej a narodowi polskiemu, niechże, wierę, dobry brat rozumie a szacuje, jako raczy; boć też to zaprawdę drudzy nie z żadnej zazdrości czynią, jedno, iż by to rad w sobie ukazał, iż by to lepiej umiał, kiedy by chciał. A wszakoż jeśliby mu się co nie zdało, awo ja pożyczę piórka, a papir też snadnie: niechże sobie poprawi albo z nowu napisze, jako mu się nalepiej będzie zdało. A jakom widział na jednym zacnym domie ty wirszyki napisane: Sobiem k woli budował: szacuj, jako raczysz, A na swym więc poprawisz, co nie k myśli baczysz – także ja też tego każdemu snadnie dopuszczam. A też pczoła nie tak szkodliwie ukąsi, jako sirszeń. Pczołam tedy o tym ja bęczeć dopuszczam. Bo poczciwy człowiek, równie jako sirszeń, na swym poczciwym przestawa, a nie bierze nigdy miodu z cudzego gniazda i nie kąsa, aż go rozdraźnią. Tylko proszę moich Miłościwych Panów, aby to ode mnie W.W., jako od życzliwego sławy i długiej pamięci W.W. wdzięcznie przyjęto było. Quia aurum et argentum non sunt mihi, quod habeo, hoc vobis do, a przy tym i sam siebie tak, jakom z dawna zwykł, jako on Eschines, który gdy Sokratesowi dyscypułowie upominki dawali, powiedział iż: „Nie mam ci co inszego dać, aleć dawam sam siebie.” Jako to Sokrates wdzięcznie od niego przyjął a prawie go sobie jako za syna wziął, to tam o tym historyja świadszy. Przy tym daj, Panie Boże, W.W, długie a szczęśliwe przy dobrym zdrowiu panowanie.
Data z Kosowa, dzień świętego Jana Krzciciela,
roku 1567.
Życzliwy iście na wszem
służebnik W.W.