Jesteś słowiańskim wojownikiem, który zetknął się z Rzymianami…

Dawno temu przeżyłam dziwne spotkanie. Było to dla mnie dziwne, bo doświadczyłam czegoś takiego po raz pierwszy w życiu. Otóż zetknęłam się z prawdziwym Rzymianinem. A było to tak. Pewnego zimnego dnia zapowiadała się walka. Nasze plemię jak zwykle szło na nieprzyjaciela pieszo z podkasanymi aż do kolan spodniami. Wszyscy wpatrzeni w jeden punkt, niezwykle czujni, głęboko wierzyli, że przetrwają tęwalkę. Zaczęła się! My, Słowianie znani z pokojowego nastawienia chcieliśmy jak najszybciej zakończyć ten bój, ale wyglądało na to, że przeciwnicy nie ustąpią tak szybko. Walczyliśmy tak długo, na ile starczyło nam sił. Była już noc. Nasze plemię wracało do swoich chat. Wielu Sklawinów poległo. Ja, obserwując całe zdarzenie z dość dużej odległości, zastanawiałam się tylko, jak wrócić do własnej chaty. Nie znałam drogi! Szłam nocą przez ciemne lasy i drżałam ze strachu. Ale w końcu po długiej wędrówce doszłam do pewnego miejsca. Nie znałam go. Zaglądając od chaty do chaty zauważyłam jakiś ludzi. Bylo onni niż my. Ładnie urani, dumnie kroczyli po swojej ziemi. Przywitał mnie jeden z tych ludzi. Mówił podniosłym, śpiewnym językiem. Nie rozumiałam tego języka, był inny niż nasz. Po pewnym czasie dowiedziałam się, że ci ludzie, to Rzymianie. Bardzo się ich bałam, myślałam, że chcą zrobić mi krzywdę, ale myliłam się. Byli dla mnie dobrzy, odesłali mnie do mojego plemienia. Dzięki nim trafiłam do swoich bliskich.

Opowiedziałam ci to wszystko, moja droga, abyś zawsze pamiętała, że nie wolno oddalać się od swojego plemienia i od walk trzymać się z daleka.