Jeszcze dotąd nie przebrzmiała
Mowa, słodka niby granie:
— Bogu niechaj będzie chwała,
Żeś się ze mną w pracę dała
Na jednym łanie!
Chwała niechaj będzie Bogu,
Że tak dla mnie, jak dla ciebie,
Trochę kwiecia na rozłogu,
Trochę ziarna dał przy głogu
W pieśniarskim chlebie!
Jeszcze dotąd śpiewa w głuszy
Twoja mowa i ta moja:
— Chwała Bogu, żeś w tej suszy
Od zwiędnięcia strzegła duszy
U mego zdroja!
Chwała Bogu, że i tobie
Dał za serce kielich kwiata,
Pełen słońca w jasnej dobie,
Pełen rosy, gdyś w żałobie
Swojej — czy brata!
A i za to Bogu chwała,
Żeś nie z dębu, nie z wawrzynu,
Ale z wierzby wyłamała
Tę fujarkę, co ci grała
Piosenkę gminu!