Samemu trudno mi zrozumieć ostatnie wydarzenia. Rejent znowu namieszał, Papkin twierdził, że świat się kręci wokół niego, strasznie mnie ta zuchwałość denerwuje, na koniec wszystko poszło nie po mojej myśli. Zacznijmy od początku.
Wpadłem na pomysł, aby oświadczyć się Podstolinie. Kobieta dobra, niebrzydka i co najważniejsze zamożna. Co prawda pieniędzy mi nie brakuje, ale przecież moja połowa zamku należy się Klarze, a nie młody już jestem, to ostatni czas na szukanie żony. Wysłałem do Postoliny Papkina. Głupi on i zuchwały, ale lepiej ode mnie umie rozmawiać z kobietami, ja nie mam głowy do prawienia komplementów.
Sprawę ślubu zakłóciła kolejna sprzeczka z Milczkiem. Wymyślił, że będzie naprawiać mur graniczny między nami. Pewnie ma w tym jakieś swoje interesy, licho wie, co on znowu kombinuje, ale na remont muru się nie zgodzę! Zostawiłem wszystko i zacząłem grozić mularzom i nakłaniać ich do zaprzestanie robót.
Mur i tak nie został naprawiony, wydaje się, ze to dobrze, ale kiedy pozna się powód, zmienia się zdanie. Nasza Klara i ten wstrętny syn Rejenta, Wacław, są temu winni! Dzisiaj wyszły na jaw ich schadzki pod murem, to, że się kochają, że chcą ślubu. Nie rozumiem jak Klara mogła tego chłystka pokochać, przecież to wróg. Nic już na to poradzić nie można, młodzi i tak na swoim postawili. Rejent stwierdził, że skoro taka jest wola Nieba, to niech tak zostanie?
Wszystko się pomieszało, miało być całkiem inaczej. Trudno uwierzyć, że ja, Cześnik Raptusiewicz, nie mogłem nic na to poradzić. Miejmy nadzieję, że jakoś się ułoży.