Kiedy się w niebie gdzie zejdziemy sami,
Naprzód cię spytam, czy jesteś bogata?
Bo ci w westchnieniach oddawałem lata,
A ty płaciłaś je pocałunkami.
A dzisiaj tymi ty pewno latami
Kupujesz sobie wieczność — na błękicie,
Bo w twoje życie — weszło moje życie
I najpiękniejsze sny pomiędzy snami.
Ale ty, jasna — błękitów królowa,
To tylko musisz… znosić… w słońcu ducha,
Że wszędy w tobie… dźwięczy pamięć słowa…
O słowie twój duch na błękitach słucha,
W słowie jest jego piosenka i skrucha,
I niby ziemskiej przeszłości połowa.