* Nigdy! Kłamstwo zawsze jest kłamstwem i nigdy nie wolno. Próby usprawiedliwienia i mówienia, że kiedyś wolno, prowadzą do zaniku norm!
* Zasadniczo nie wolno kłamać. Usprawiedliwione może być kłamstwo, gdy nie chcemy skrzywdzić drugiej osoby ( np. informując ją o ciężkiej chorobie ) czy wtedy, gdy prawda o niej samej byłaby zbyt bolesna. Wiadomo – „prawda boli”.
* Wiadomo, że ogólnie nie wolno, ale czasami kłamstwo, to też niemówienie prawdy do końca. Dla mnie kłamać nie wolno w sprawach ważnych dla osoby, którą okłamujemy. Małe kłamstwa szkodzą tylko tobie samemu – więc po co? Ogólnie wolę najgorszą prawdę niż słodkie kłamstwo. Nawet, jak trochę poboli, to przynajmniej są zdrowe relacje. Problem w tym, że taką „żywą prawdę” ciężko powiedzieć.
* W zasadzie nigdy. Słuszne jest jednak czasem niepowiedzenie czegoś do końca, co można też zakwalifikować czasem jako kłamstwo. Kłamanie jest usprawiedliwione dla dobra osoby chorej psychicznie, aby jej niepotrzebnie nie niepokoić, także w stosunku do osoby o niskim poczuciu wartości, aby jej „nie zdołować” lub, gdy chodzi o sprawy bardzo osobiste, których nie chce się nagłaśniać, a ktoś jest wścibski ( można wtedy kogoś zbyć).
* A wolno w ogóle kłamać? Ja bym nazwała to tak, że lepiej czasem nie mówić całej prawdy. Kiedy? Gdy prawda mogłaby komuś zaszkodzić, sprawić przykrość… Czasem lepiej coś przemilczeć, a wtedy może nie trzeba by się uciekać do kłamstwa.
* Generalnie jestem przeciwnikiem kłamstwa. Lepsza jest zawsze prawda, choćby miałaby ona być jak najgorsza. Istnieją jednak sytuacje, w których kłamstwo może być dobre. Wolno kłamać, jeśli dzięki temu zrobi się coś dobrego dla drugiego człowieka, samemu nie mając z tego żadnych korzyści i nie szkodząc tym kłamstwem innym ludziom. Takich sytuacji jest jednak niewiele i można je policzyć na palcach jednej ręki. Dlatego właśnie nie powinno się kłamać, bo raczej nigdy nic dobrego z tego nie wynika. Kłamstwo, jako takie, jest samo w sobie złe.
* Kłamać, w sensie „wprowadzać kogoś celowo w błąd,” nie wolno. Szczera prawda, nawet najgorsza, jest lepsza. Czasem jednak warto pewne sprawy przemilczeć i, jeżeli ktoś nie musi o czymś wiedzieć, a nie godzi to bezpośrednio w jego uczucia, to lepiej niech nie wie.
* Kłamać można zawsze, nawet w czasie przysięgi małżeńskiej. Wszystko zależy jednak od moralności i odpowiedzialności. Ja , naprzykład nigdy nie kłamię. Co najwyżej unikam powiedzenia prawdy lub całej prawdy. Najczęściej po to, by nie skrzywdzić odbiorcy, bo wbrew pozorom nie zawsze „prawda nas wyzwoli”.
* Myślałam, że nigdy. Jednak czasami, żeby nie zranić kogoś, nie mówimy mu prawdy, bo: „Czego oczy nie widzą, tego sercu nie żal”.
* Kiedy prawda może w sposób znaczący zaszkodzić drugiemu człowiekowi. Jestem przeciwnikiem kłamstwa, bo zazwyczaj wychodzi na jaw.