Dzień I
Dzisiaj moje życie diametralnie się zmieniło. Dostałem pracę na malutkiej wysepce leżącej niedaleko Panamy jako latarnik. Moim zadaniem jest zapalanie wieczorem latarni morskiej. Dodam, że jest to praca bardzo odpowiedzialna. Nie mogę przecież dopuścić do żadnego wypadku. Mimo tego dziękuję Bogu z całego serca, bo jest to coś w sam raz dla mnie- człowieka zmęczonego życiem, który ma dość ciągłej tułaczki i tylu niepowodzeń.
Dzień II
Coraz bardziej mi się tu podoba. Delektuje się pięknymi widokami na ocean. Mam też mnóstwo czasu, aby konkretnie zastanowić się nad swoim dotychczasowym życiem, przemyśleć wszystko. Jedyna rzecz, która mi przeszkadza, to ta ogromna ilość schodów, które muszę pokonywać każdego dnia po kilka razy. Mam swój uroczy pokoik, w którym czuję się naprawdę doskonale i nareszcie mogę się wyspać.
Dzień III
Dzisiaj niedziela. To jedyny dzień, w którym wolno mi opuszczać wyspę. Poszedłem do kościoła. Kupiłem hiszpańskie gazety do poczytania. Przesłałem pół swojej pensji polskiemu Stowarzyszeniu z siedzibą w Nowym Yorku. Po południu jednak powróciłem na wyspę do swych obowiązków.
Dzień IV
W mojej latarni jest tak spokojnie. Wspaniale się tu czuję. Jedyna rzecz, za którą tęsknię to moja ojczyzna.
Dzień V
Dzisiaj stało się coś niesamowitego. Z rana, gdy jak zwykle zszedłem na dół, by wziąć paczkę z żywnością i czystą wodą, spostrzegłem, że leży tam też drugie, mniejsze zawiniątko. A tam, ku mojemu niesamowicie wielkiemu zdziwieniu polska książka! To był „Pan Tadeusz” Adama Mickiewicza. Ucieszyłem się ogromnie. Mało tego, prawie że zwariowałem ze szczęścia! Już po przeczytaniu pierwszych słów bardzo się wzruszyłem. W tamtym momencie tak naprawdę zrozumiałem, jak mocno kocham mój kraj i co najważniejsze, jak bardzo cierpię z powodu, że nie jestem teraz w Polsce. Ta lektura wzbudziła we mnie masę wspomnień. Teraz cały czas jestem w stanie euforii, do tego stopnia, że nawet trudno sklecić mi kilka sensownych zdań…
Dzień VI
Niestety! Już nie jestem latarnikiem. Tak bardzo poruszyła mnie książka, że zapomniałem włączyć latarnię. Na mieliźnie rozbiła się łódź i zgodnie z umową, zostałem zwolniony.
Teraz jestem w porcie i oczekuję właśnie na statek do Nowego Yorku, skąd wracam do mej ukochanej ojczyzny – Polski.