Koń

Koniu krzywy, koniu siwy,
Ozdobiony łańcuchem grzywy,
Kocham zawiew zmydlonych twym potem rzemieni
I oddech juchą parnej dymiący zieleni.

Łeb kościsty, ale krewki,
Z wargą miękką, jak pierś dziewki,
Przewieś mi poprzez ramię w rzewną bezrobotę,
Bym twarzą prężnej szyi wyczuwał ciągotę.

Koniu smutny aż do śmierci
Z białą pręgą lejc na sierści,
Zaprzyjaźnij się ze mną, jak to czynisz z wołem,
Wejdź do mej chałupy, siądź razem za stołem.

Dam ci wody z mego dzbana,
Dam ci cukru, dam ci siana,
Dam bryłę szczerej soli, gleń świeżego chleba
I przez okno otwarte przychylę ci nieba.

Nie sęp oczu brwi sitowiem,
Powiem tobie, wszystko powiem!
A gdy noc już nastanie, pozamykam dźwierze
I wspólnie odmówimy wieczorne pacierze.