KONRAD Z III CZ. „DZIADÓW”

KONRAD Z III CZ. „DZIADÓW” – to więzień, który z nieszczęśliwego kochanka Gustawa przeistoczył się bojownika sprawy narodowej i przyjął nowe imię. Jest poetą, który zdaje sobie sprawę ze swojej wielkości, który uważa siebie za wieszcza i duchowego przywódcę narodu. Indywidualista, obdarzony talentem improwizatorskim, wielki patriota, gotowy oddać swe życie w obronie własnego narodu, stawia go ponad przyjaciółmi więźniami , których przewyższa siłą uczucia. Ważną rolę w jego życiu odgrywa poezja, która jest wyrazem geniuszu twórcy. Uważa siebie za poetę nieprzeciętnego, geniusza o wielkiej, tytanicznej niemal sile, boskiej mocy tworzenia i odpowiedzialności za losy swego narodu. Wierzy, że swoją siłą potrafi rządzić wszechświatem. Niczym Prometeusz pragnie poświęcić się dla dobra ogółu. Uważa, że został powołany przez jakieś nadludzkie siły do spełnienia wielkiej, narodowej misji. Buntuje się przeciw nieszczęściom swojego narodu, szuka ratunku w ufności religijnej, zwraca się do Boga z wiarą, że ten przyjdzie z pomocą zniewolonej ojczyźnie. Uważa, że świat stworzony przez Boga jest niedoskonały, bowiem panują w nim zło i cierpienia. Bóg patrzy na to i nic nie czyni, aby zmienić taki porządek świata, jest obojętny na cierpienia ludzkie. Konrad ogarnięty wielkością uczucia miłości do ojczyzny i narodu, postanawia zmierzyć się z Bogiem, staje z nim do pojedynku. Utożsamia się z ojczyzną („Ja i Ojczyzna to jedno”). Pragnie wydrzeć Bogu tajemnicę rządu nad światem i nad duszami po to, by pomóc narodowi, by go dźwignąć, uszczęśliwić. Czuje się odpowiedzialny za losy Polski, występuje więc jako przedstawiciel zniewolonego narodu i bierze na siebie wszystkie jego cierpienia. Nazywa siebie „Milionem”, bo za miliony kocha i cierpi katusze. Czuje się na tyle wyższy od ludzi i na tyle nimi gardzi, że chciałby ich uszczęśliwić sam. Pełen pychy i dumy, uważa siebie za „pierwszego z ludzi i z aniołów tłumu”, chce przewyższyć Boga, chce poświęcić się jako nieprzeciętna jednostka w imię wolności i szczęścia ojczyzny. Jego prometejski bunt jednak nie przynosi zamierzonego celu. Bóg milczy. Konrad bluźni przeciwko niemu. Mówi Bogu, że nie jest miłością, tylko mądrością. Miłość to tylko omyłka Boga. Nie jest też ojcem świata, ale carem. Bluźnierstwa przeciwko Bogu powodują, że Konrad popada w moc szatana i ponosi w swojej walce klęskę. Nie otrzymuje od Boga odpowiedzi, pada zemdlony w momencie, gdy chciał nazwać Stwórcę carem. Z mocy szatana uwalnia go ksiądz Piotr.