Urodziłam się już dawno, nawet chyba bardzo dawno, datę można łatwo sprawdzić. Mój Tata był lotnikiem, a Mama tylko Mamą, a raczej aż Mamą. Mój starszy Brat był lekarzem, a ja długo małą dziewczynką, która marzyła o tym, że kiedy dorośnie będzie pić mocną herbatę i pisać książki. I to się spełniło. Spełniło się również moje drugie marzenie, marzenie o tym, że będę miała dużą Rodzinę, bo mam ją. Nie jest prawdą, że to właśnie młodość moich dwóch Córek i trzech Synów przysporzyła mi tematów do książek. Nigdy nie napisałam o Nich żadnej powieści, wyjątkiem jest „Parada Fiołków”, ale to nie powieść, tylko zbiór felietonów, które powstały w czasie, kiedy moje Dzieci były jeszcze małe. Teraz są już bardzo duże, mają swoje Rodziny, swoje Dzieci, swoje zwierzęta i swoje parady fiołków…
Mieszkam w Warszawie, u zbiegu Starego i Nowego Miasta, niedaleko Barbakanu. W domu towarzyszy mi kotka Misia, która z całą pewnością jest najwybredniejszym kotem na świecie, podobnie jak kot Petit z mojej książki „Pamiętaj, że tam są schody”. W naszej kuchni stoi w porywach osiem pełnych kocich miseczek, a Misia czeka na dziewiątą. Niewiele mogę powiedzieć o sobie, ponieważ nie lubię mówić o sobie i nie jest prawdą, że wszystkie starsze panie z moich książek – to ja. Nie jestem żadną z nich. Mam dość trudny charakter, jestem uparta i potrafię się wściekać, czego nie potrafi robić żadna ze starszych pań z moich opowieści. Chciałabym bardzo być miłą, starszą damą z którejś książki, ale gdzie tam! Nie jestem.
Źle i dobrze o niej
Pisano o mnie źle i dobrze. Niektórym bardzo przeszkadzało, że ja sama wolę o ludziach pisać dobrze niż źle, i że wybieram ze świata to, co mi się w nim podoba, a to co mi się w nim nie podoba – zostawiam innym. Tak więc często miewałam z tym kłopoty. Przyznałam się już, że jestem uparta, zrozumiałe zatem, że krytyki nie zmieniły mojego pomysłu na pisanie, chociaż bywały przykre. Jednak oceniano mnie również dobrze i bardzo dobrze, co oczywiście sprawiało mi radość.
Jej twórczość
Nazbierało się tych książek sporo, a o ich dziejach wydawniczych w latach 1966-2000, pod uważnym kierunkiem Pani Profesor Jadwigi Kowalewskiej napisała obszerną pracę mgr Anna Boczar, za co jestem Jej nieustająco wdzięczna, ponieważ sama już dawno pogubiłam się w tym wszystkim. To zdumiewająco szczegółowe opracowanie znajduje się na Uniwersytecie Wrocławskim w Instytucie Bibliotekoznawstwa (nr albumu 81271) i z pewnością przyda się tym osobom, które szukajądanych związanych ze mną i z moją twórczością, ponieważ te, które zostały ujęte w opracowaniu mgr Anny Boczar były przeze mnie autoryzowane i nie zawierają błędów, od których aż się roi w przeróżnych na mój temat notatkach. To mgr Anna Boczar obliczyła, że w okresie od 1966 r. do końca 2000 r. łączna ilość moich książek wydanych przez polskie wydawnictwa wyniosła 3293000 (trzy miliony dwieście dziewięćdziesiąt trzy tysiące egzemplarzy), co po prostu nie mieści się w głowie! Zwłaszcza, że po roku 2000 liczba ta jeszcze znacznie wzrosła. Zawdzięczam ją wyłącznie moim niestrudzonym Wydawcom, Czytelniczkom i Czytelnikom.