W małym miasteczku Aspinwall, niedaleko Panamy w dziwnych okolicznościach ginie latarnik. Na jego miejsce nie ma wielu chętnych, gdyż praca ta jest trudna i odpowiedzialna. Po jakimś czasie zgłasza się jednak starszy człowiek nazwiskiem Skawiński. Był on Polakiem, który przebywał już 40 lat na emigracji. Jego rodzice zmarli, kiedy on był jeszcze bardzo mały. Już jako młody chłopak walczył w powstaniu listopadowym. Następnie wyjechał i tułał się po całym świecie. Kopał złoto w Australi, poszukiwał diamentów w Afryce, pełnił funkcję strzelca rządowego w Indiach Wschodnich, miał farmę w Kaliforni (zrujnowała ją susza), handlował z brazylijskimi dzikimi plemionami (jego tratwa rozbiła się na Amazonce), prowadził warsztat kowalski w Helenie w Arkonas (stracił go podczas pożaru miasta), był marynarzem, pracował jako harpunnik na statku wielorybniczym, posiadał fabrykę cygar w Hawanie (został okradziony przez wspólnika, gdy zachorował na febrę). W wieku 70 lat postanowił osiąść na stałe i spędzić swoje ostatnie dni jako latarnik. Teraz jego życie jako latarnika upływa spokojnie i monotonnie. Codziennie zapala on swoją latarnię rozświetlając drogę statkom. Pewnego dnia na łodzi przywożącej mu wodę i żywność Skawiński zauważa paczkę. Znajdują się w niej polskie książki. Wczytując się w ich treść przypomina sobie ojczyznę. Przed oczyma ukazują mu się piękne krajobrazy – jego ukochana Polska. W wielkim wzruszeniu pada na ziemię. Zauważa go wtedy Johns-strażnik portowy. Zaniepokojony jego zachowaniem, budzi go, uświadamia, że zapomniał zapalić latarnię i jeden ze statków rozbił się. W ten sposób Skawiński traci posadę latarnika i rozpoczyna się jego dalsza tułaczka.