Drogi Werterze!
Może wydać Ci się dziwnym, że możesz być dla kogoś drogim, mimo, że go nie znasz, a nie jest to czysta grzeczność. O nie. Wiedząc o Tobie może nawet więcej niż Ty, lub i równie mało, co ciężko jednoznacznie określić, czuję, że mimo tylu różnic jest coś wspólnego dla naszych osób. Nie dziwię się Twemu postępowaniu, Twojemu zdecydowaniu. Masz rację, a zarazem jej nie masz.
Zdobędziesz broń, inaczej być nie może, i zabijesz się. Przecież wiesz o tym równie dobrze, jak ja. W końcu jesteś człowiekiem romantycznym, uczuciowym. Jesteś silny, lecz każda siła oprze się, zatrutej paskudnym jadem, strzale Amora. Gdy otrzymałeś przeznaczoną dla siebie, było oczywiste, że przepadniesz. Jak wszyscy! Ale łudziłeś się. Jak wszyscy.
Teraz wiem, w jakim jesteś stanie, wiem o Twoich napaściach żałości, melancholii, o poczuciu beznadziei. Wiem. Choć wielu bez wątpienia, w tym prostoduszny Albert, uznają to za akt głupoty nic nierozwiązujący, Ty zdobywasz się na odwagę. Znajdujesz w sobie siłę. Oby Ci jej starczyło do końca! Gdy kosa kostuchy wisi nad Twą głową, masz nieograniczoną wolność, nie wiesz, Przyjacielu, pozwól, że tak się do ciebie zwrócę, ile bym dał za podobne nieskrępowanie. Możesz powiedzieć, napisać, co chcesz. Możesz zrobić przez jeden dzień więcej, niż przez całe życie, bo i tak zaraz staniesz się, co najwyżej, wspomnieniem.
Niestety niektórym brakuje odwagi…
Bywaj Werterze!
Niech Twe cierpienia dobiegną końca!
XYZ