Było cicho. Schodziliśmy z stromej górki, trzymałam go za ręke. Wiedziałam, że nic mi się nie stanie – ON dałby radę. Nagle tą kojącą a nawet wręcz niepokojącą ciszę zerwały potężne trzaski.
Byliśmy w potrzasku. Nie było nadziei. Chciałam go wziąźc za ręke jednak jej nie było. nagle gdzie się oddaliła. Czuję ból. To wróg zadał mi piętno, piętno ludzkości-zguba.
Obudziłam się. Leżałam wśród wymiętej pościeli. Więc to był tylko sen. Na szczęście tylko sen. Szkoda że to TYLKO sen….
Jeszcze niedawno byłam w sidłach totalnego transu.
Włada Pierścieni otworzył we mnie niespożytą energię i chęc walki. Często byłam w śnie o tym jak biegłąm przez dolinę Imladris albo przemierzam stepy Rohanu. A co wręcz uwielbiałam-wyobrażałam sobie że jestem Panem Mordoru!!!
Trwało to w przedziale czasu dośc krótko, cz bardzo intensywnie. Pisząc to „wyrzucam” z siebie
tą cząstkę „lorda” i już minęły sny o Śródziemiu.
Uważam, że ta książka jest dla kogoś, kto naprawdę chce czasem się wyrwac z tego obłudnego i przesiąkniętego złem świata, by poznac…..zły świat jednak nieco inaczej i z innym podejściem.
Ciiii…..ona znów marzy.