„…Ten, który tu spoczywa, był człowiekiem opętanym. Dążąc do jednego celu, troszcząc się tylko o jedno, dla jednego cierpiąc i ponosząc ofiary, szedł ten człowiek przez życie… Jeżeli są wśród nas tacy, którzy potrafią jeszcze pojąć sens całkowitego oddania w tych czasach rozbicia, spotkajmy się nad jego grobem. Czyż nie było zawsze zadaniem poetów i bohaterów, bardów i proroków oświeconych od Boga podnosić biednych i zagubionych, aby wspomnieli zarówno na swoje pochodzenia, jak przeznaczenie?” Fragment mowy wygłoszonej przez Grillparzera z okazji odsłonięcia nagrobka pozostawionego Beethovenowi w 1827 roku.
Niewielu na świecie kompozytorów, których utwory wymagają od artystów tak ogromnego kunsztu technicznego przy tak jasnej i logicznej konstrukcji. Niewielu też na świecie twórców, opowiadających muzyką tak wiele o człowieku, o jego rozterkach, zmaganiach, myślach, cierpieniach i nadziejach. Już współcześni Beethovenowi doszukiwali się w jego muzyce niezwykłości, poetyckości, dramatyzmu, a nawet – jak w IX symfonii – odzwierciedlenia uniwersum. Niewielu na świecie kompozytorów, w twórczości których głęboko przenika się tematyka ludzka, muzyczna i metafizyczna. A Beethoven jest tylko jeden.
Ludwig van Beethoven urodził się 16 lub 17 grudnia 1770r. w Bonn. Rodzina Beethovenów pochodziła z Flandrii. Byli to zwykli mieszczanie cieśle, żeglarze, kupcy, szewcy, piekarze. Pierwszym muzykiem w rodzinie był dziadek i imiennik wielkiego kompozytora, Ludwig van Beethoven. Muzykiem został też jego syn Johann, ojciec Ludwiga. Sytuacja w domu rodzinnym małego Ludwiga nie przedstawiała się najlepiej: ciągłe kłótnie rodziców, pijaństwo ojca i złe warunki materialne nie pozostawiły mu najlepszych wspomnień. Gdy sytuacja w domu stawała się coraz trudniejsza, a Johann Beethoven zauważył u syna zdolności muzyczne, postanowił kształcić dziecko w tym kierunku.
Początkowo sam uczył Ludwiga. Mały Beethoven mając zaledwie 7 lat, 26 III 1778 roku, wystąpił na własnym koncercie w Kolonii. Oprócz gry na klawikordzie, uczył się też gry na skrzypcach, na organach i altówce. W 1779 roku został przyjęty na naukę muzyki do Christiana Gottloba Neefego, kierownika przedstawień operowych w teatrze w Bonn oraz organisty dworskiego. Neefe stał się przyjacielem młodego Beethovena i wywarł duży wpływ na jego rozwój, ucząc go nie tylko gry na organach, instrumentach klawiszowych i komponowania, ale także miłości do sztuki. Otworzył przed nim świat muzyki Bacha, Haendla. W artykule napisanym dla czasopisma „Magazin der Musik” nauczyciel pisze o Beethovenie: „…Ten młodociany geniusz zasługuje na pomoc, która by mu umożliwiła podróże. Jeśli nadal szedł będzie tą drogą, na jaką wstąpił, bez wątpienia zostanie drugim Wolfgangiem Amadeusem Mozartem.” Neefe, popierając także zapał kompozytorski Beethovena, pomaga mu wydać pierwszą kompozycję, 9wariacji na fortepian na temat marsza Dresslera (1782).
Dzięki swemu nauczycielowi Beethoven od 1784 roku zostaje zatrudniony jako muzyk na dworze kurfirsta w Bonn. Wykonywanie zawodu muzyka utrudniało mu naukę. Wykształcenie ogólne zdobywał więc, biorąc prywatne lekcje. Sam udzielał lekcji fortepianu i poznawał w ten sposób możne rody swego miasta. W słynnym domu Breuningów, gdzie Beethoven przychodził początkowo jako nauczyciel fortepianu, potem zaś jako przyjaciel, poznał atmosferę rodzinnego ciepła, której nie było w jego własnym domu. U Breuningów spotyka szereg ludzi, z którymi związał się przyjaźnią na całe życie, między innymi Eleonorę Breuning, jej męża Franza G. Wegelera i hrabiego Waldsteina (od nazwiska którego pochodzi słynna „Sonata Waldsteinowska”). W 1787r. Beethoven wybiera się w pierwszą podróż do Wiednia, gdzie spotyka się z Mozartem. Jednak wkrótce musi wracać do domu – umiera jego matka. W związku z nałogiem alkoholowym ojca młody kompozytor bierze na siebie obowiązek utrzymywania rodziny. Pracuje jako muzyk dworski w Bonn, a w wolnych chwilach komponuje. W okresie bońskim powstają szkice do „Ody do radości” Schillera. W Bonn Beethoven wyrabia sobie markę doskonałego pianisty, o którego olśniewającej technice i darze improwizacji krążą legendy. Dużo pisze kompozytor w owym okresie – kantaty, pieśni, a zwłaszcza muzykę fortepianową, oczywiście dla siebie. Niewiele jednak z tych utworów zachowało się do dzisiaj.
W 1792r. roku Beethoven wyjeżdża do Wiednia z zamiarem studiowania u Haydna, którego dwa lata wcześniej spotkał na dworze w Bonn. Do rodzinnego miasta nie powróci już nigdy. W Wiedniu, ku niezadowoleniu Beethovena, Haydn skrupulatnie poprawia i przerabia jego kompozycje. Wkrótce kompozytor zrozumiał, że Haydn ze swoją sztuką należał już do przeszłości, i zaprzestał u niego lekcji. Dalsze studia muzyczne odbywa między innymi pod okiem Antonio Salieriego. W 1795 roku rozpoczyna publiczne występy w Wiedniu. W tym samym roku zawiera kontrakt z wydawnictwem Artaria, które jako pierwsze wydaje jego 3 tria op. 1.
Dzięki listom polecającym od przyjaciół z Bonn, Beethoven szybko wchodzi do arystokratycznego świata Wiednia. Bywa w salonach księcia Lichnowsky’ego (któremu poświęcił między innymi Sonatę patetyczną), hrabiego Apponyi, księcia Mikołaja Esterhazego, barona Zmeskalla von Domanowecza, arcyksięcia Rudolfa, brata cesarza Franciszka, hrabiego Brunsvika i innych. Przyjazne stosunki z rodziną Brunsvików przerodziły się w długotrwałą przyjaźń, zwłaszcza z Franzem, Teresą i Józefiną Brunsvik. Przyjaźń łączyła go także z hrabiną Giuliettą Guicciardi, której zadedykował Sonatę cis-moll „Księżycową”. Kompozytor ma też licznych przyjaciół w kręgach mieszczańskich, z których najbliższy mu stał się Karol Amenda, teolog i skrzypek-amator.
Już w dwa lata po swym przyjeździedo Wiednia Beethoven zaczyna uchodzić za jednego z największych pianistów. Oprócz oficjalnych koncertów, Beethoven stacza pojedynki w kunszcie improwizacji z wieloma pianistami. Po jednym z pojedynków zwyciężony przez Beethovena doskonały pianista Jelinek miał zawołać: „Ależ to nie człowiek, to jakiś szatan!”.
W 1800 roku wykonane zostaje pierwsze wielkie dzieło orkiestrowe Beethovena, I Symfonia C-dur. Kłopoty ze słuchem, które kompozytor zauważył u siebie już w połowie lat 90. XVIII wieku, z upływem czasu zaczynają się pogłębiać. Załamany, pisze w 1802 roku list do swoich braci, tzw. testament heiligenstadzki: „… Ale jakże czułem się upokorzony, jeżeli ktoś stojący obok mnie dosłyszał z oddali dźwięk fletu, a ja nie słyszałem nic (…). Takie rzeczy przyprawiają mnie niemal o rozpacz i już chciałem położyć kres swojemu życiu – jedyna rzecz, jaka mnie powstrzymywała, to moja sztuka. Naprawdę bowiem wydawało mi się niemożliwe opuścić ten świat, zanim stworzę wszystkie dzieła, które czuję, że muszę skomponować…”. Pomimo rozpaczy jednak nie poddaje się. W 1803 roku wykonana zostaje jego II Symfonia D-dur. W tym czasie powstaje też wiele sonat fortepianowych, skrzypcowych i cykle wariacji fortepianowych. W 1803 roku Beethoven otrzymuje od firmy Erarda fortepian o zwiększonej skali (do c4), co miało istotny wpływ na rozszerzenie skali dźwiękowej w jego późniejszych kompozycjach fortepianowych.
Kalectwo Beethovena pogarsza się z dnia na dzień. Coraz trudniej jest mu porozumiewać się z ludźmi, coraz ciężej panować nad orkiestrą za pulpitem dyrygenckim. Święci jeszcze wówczas triumfy jako pianista, ale czuje, że będzie musiał ograniczyć działalność koncertową. Zaczyna stopniowo zamykać się w sobie, oddalać od ludzi i codziennego życia. Rzuca się za to w wir kompozycji. W tym okresie krystalizuje się w jego muzyce idea bohaterstwa; im boleśniejsze i trudniejsze jest jego życie osobiste, im bardziej naznaczone zmaganiem się z losem, tym wyraźniejsza staje się idea walki w jego muzyce. Z tych myśli rodzi się w 1804 roku III Symfonia Eroika, a rok później opera Fidelio, V Symfonia, sonaty fortepianowe „Waldsteinowska” i „Appassionata” i muzyka do Egmonta Goethego.
W 1807 roku wykonana zostaje Msza C-dur, napisana na zamówienie księcia Esterhzego. Rok wcześniej powstaje IV Symfonia, zadedykowana hrabiemu Franzowi von Oppersdorff.
W latach 1804-1810 siły twórcze Beethovena rozkwitają. Powstają w tamtym okresie także Koncert fortepianowy G-dur i Es-dur, Koncert skrzypcowy D-dur, kwartety smyczkowe op. 59, zadedykowane hrabiemu Razumowskiemu, Kwartet f-moll op. 95, tria fortepianowe op. 70, uwertura Koriolan, symfonie od III do VI.
Beethoven w owym czasie nawiązuje też nowe przyjaźnie. Poznaje kobiety, które odegrały ważnąrolę w jego życiu: Teresę Malfatti, Marię Erdy, śpiewaczkę Amalię Sebald i Bettinę Bretano, dzięki której nawiązał znajomość z Goethem. Najprawdopodobniej z 1812 roku pochodzi list „do nieśmiertelnej ukochanej”, za którego adresatkę uważa się Teresę, Józefinę Brunsvik, Giuliettę Guicciardi lub Dorotheę Ertmann. Znajomości z kobietami nie dawały mu szczęścia. Do przyjaciela, barona Gleichensteina pisze: „Przyjaźń i wszelkie inne uczucia przynoszą mi tylko rany… Nie ma dla ciebie szczęścia, biedny Beethovenie, wszystko musisz nosić w sobie, przyjaźń znaleźć możesz tylko w świecie ideału.”
Beethoven staje się coraz bardziej świadomy swej misji. Nie patrzy na swą sztukę jako na przedmiot rozrywki, jak artyści XVIII wieku. Sztuka służy mu do wypowiadania najgłębszych przeżyć, emocji. Beethoven odkrywa w muzyce zupełnie nowe horyzonty. Po roku 1810 kompozytor jeszcze koncertuje, choć coraz rzadziej. Kulminacją jego wielkich występów była akademia w 1814 roku, na której obecni byli uczestnicy kongresu wiedeńskiego: cesarzowe Austrii i Rosji, król pruski i liczni książęta. W 1815 roku Beethoven zostaje honorowym obywatelem Wiednia.
W 1818 roku kompozytor otrzymuje angielski fortepian Broadwooda o skali C1 – c4, a jakiś czas potem fortepian od C. Grafa – o zwiększonym wolumenie i skali do f4. Instrumenty te inspirowały jego ostatnie wielkie dzieła fortepianowe.
W życiu prywatnym tamtego okresu, tak jak i wcześniej, Beethoven nie może zaznać miłości ani rodzinnego ciepła. Podczas swego trzydziestoletniego pobytu w Wiedniu 35 razy zmienia mieszkania. Stosunki z rodzeństwem nie układają mu się dobrze. Kiedy w 1815 roku umiera jego brat Karol, Beethoven adoptuje jego syna, Karla, procesując się przez 5 lat o prawa do opieki nad nim z jego matką. Karl okazuje się kolejnym życiowym rozczarowaniem Beethovena – kompozytor pragnął wykształcić bratanka na muzyka. Inwestuje duże sumy w jego wykształcenie, między innymi w lekcje u Karola Czernego. Po kilku latach brak zdolności muzycznych chłopca staje się oczywisty.
Beethoven ma z jego wychowaniem duże kłopoty, którym wtóruje nie najlepsza sytuacja materialna i pogarszający się coraz bardziej stan zdrowia. Wielokrotne konsultacje lekarskie nie pomagają. Od 1815 roku Beethoven musi porozumiewać się z otoczeniem pisemnie, za pomocą tzw. zeszytów konwersacyjnych, z których zachowało się 137. „W cierpieniu musi człowiek wypróbować swe siły, musi wytrzymać wszystko, nie zważając na swą nicość i dążyć do dalszej doskonałości” – to słowa, zawarte w jednym z jego listów z roku 1816, a także jego program ideowy ostatnich lat, które stają się okresem wielkiego zrywu twórczego kompozytora.
Powstają wówczas ostatnie sonaty fortepianowe, Wariacje C-dur na temat walca Diabellego, ostatniekwartety smyczkowe, Missa Solemnis i wreszcie, w 1824 roku, ukoronowanie twórczości kompozytora – monumentalna IX Symfonia, w której po raz pierwszy w symfonii kompozytor używa głosu ludzkiego – solistów i chóru. Do symfonii tej włącza „Odę do radości” Schillera.
Właśnie pod koniec życia, kiedy tytaniczna walka Beethovena z samotnością i chorobą osiągnęła apogeum, tak bliska mu była wiara w ludzi, w braterstwo. IX Symfonia spotkała się z wielkim uznaniem publiczności. Beethoven miał w planach kolejne dzieła, ale jego pracę utrudniły zły stan zdrowia i kłopoty z bratankiem, który w 1826 roku usiłuje popełnić samobójstwo. Zimą tego samego roku, wracając z Karlem od swego brata Johanna, Beethoven przeziębił się i zachorował na zapalenie płuc. W styczniu 1827 roku spisał testament. Zmarł 26 III 1827 roku wieczorem podczas burzy.
Twórczość, którą pozostawił potomnym można by określić słowami Ryszarda Wagnera, zawartymi w jego analizie IX Symfonii Beethovena: „Gwałt, sprzeciw, szczytne wzloty ducha, tęsknoty, nadzieje, zbliżanie się do upragnionego celu i ponowna jego utrata, nowe próby, nowe walki…”.