Męczennicy, prorocy, karierowicze, kanalie, błazny… Galeria postaci i postaw ludzkich w III cz. „Dziadów” lub „Lalce”

XIX wiek był bardzo trudnym okresem w dziejach naszego kraju. Polska znajdowała się wówczas w ciężkiej sytuacji zarówno politycznej, jak i gospodarczej. Ciągłe represje i prześladowania szerzyły strach wśród społeczeństwa. Postawy ludzi wynikały głównie z cech charakteru, jakimi obdarzył ich Stwórca. Jedni ulegali przemocy i bezwzględnemu terrorowi, drudzy zaś mężnie stawiali opór. Niektórzy, widząc zagrożenie własnego bytu, zrywali z ogólnie przyjętymi zasadami moralnymi, takimi jak: miłość, oddanie, poświęcenie i wkraczali w szeregi wroga. Nie wszyscy jednak byli osobami tak głęboko zdemoralizowanymi. Dla wielu szczęście, dobro i wolność Ojczyzny, jak i ogółu obywateli, znaczyło więcej niż korzyści jednostkowe. W myśl hasła Tyrtajasa: Rzecz to piękna zaprawdę, gdy krocząc w pierwszym szeregu, ginie człowiek odważny, walczący w obronie ojczyzny… stawali do walki, spiskując mimo represji zaborcy.
Utworem, który doskonale ukazuje nam tamtejszych ludzi i ich postawy, są I i III część Dziadów Adama Mickiewicza. W dziele tym dostrzegamy następujące typy bohaterów: męczenników, proroków, karierowiczów, kanalie i błaznów. Przykładem pierwszej postawy jest cały naród polski, którego cierpienia autor przedstawił w sposób analogiczny do męki Chrystusa. Kiedy miara cierpień się wypełni, Polska podobnie jak Syn Boży zmartwychwstanie i zbawi ujarzmione narody, przynosząc im wolność. Męczennikiem jest także Konrad, główny bohater utworu, który, przebywając w więzieniu w Klasztorze Bazylianów, dostrzega cel życia, zrywa z rolą tragicznego kochanka Gustawa i staje do walki narodowowyzwoleńczej. Gustaw umarł, narodził się Konrad. Jest on człowiekiem o wielkiej indywidualności, cierpi z powodu ojczyzny, na skutek wielu przemyśleń dostrzega ogromny tragizm narodu. Buntuje się, pragnie walczyć, jego wielka miłość do ojczystej ziemi sprawia, że zwraca się do Boga. Szuka ratunku w ufności religijnej, a jednocześnie oskarża Pana o obojętność wobec losu Jego poddanych. Żąda, aby Bóg dał mu władzę nad światem, wówczas będzie rządził ludźmi czystym aktem woli uczuciem. Jak mityczny Prometeusz, chce sam podjąć walkę z zaborcą. Niestety, jego intencje zawodzą. Poszczególne jednostki są zbyt słabe, aby odnieść zwycięstwo.
Mickiewicz w Wielkiej Improwizacji wskazywał na przyczyny klęski listopadowej, która wynikała z tego, że spiskowcy samotnie podjęli walkę, zapominając o ludzie. Postawy męczenników reprezentuje także cała młodzież wileńska, będąca jak wewnętrzna lawa, której sto lat nie wyziębi pełna patriotyzmu i zaangażowania. Tomasz Zan, jeden z jej przedstawicieli, chce całą winę skierować na siebie. Jego przyjaciel Frejend mówi, że dałby się powiesić, żeby tacy ludzie jak Tomasz mogli żyć choć chwilę dłużej. Pięknie zachował się także Janczewski, który mimo cierpienia i bólu zachowuje trzeźwość umysłu i głęboki patriotyzm. Stojąc w odjeżdżającej na Sybir kibitce, krzyknął trzy razy: Jeszcze Polska nie zginęła. Takich młodych ludzi było znacznie więcej. Na uwagę zasługują: Ciechowski, Wasilewski i syn pani Rollison, który, choć został dotkliwie pobity i zniszczono totalnie jego psychikę, mimo to nie wydał swoich współtowarzyszy. Zginął w imię miłości, braterstwa i oddania bliźnim. To zdrajcy i kanalie doprowadzili do jego śmierci. Do takich ludzi należą Doktor i Pelikan, będący na usługach senatora Nowosilcowa, człowieka nie lepszego od nich obu. Na uwadze mają oni jedynie własne korzyści, płynące ze zdradzieckiej służby. Losy ojczyzny są im obce, dołożą się nawet do jej zguby, jeśli przyniesie im to pożytek. Głównym ich celem jest pomnażanie własnego majątku i robienie kariery, przy boku wroga.
Wśród społeczeństwa dostrzegamy także błaznów, którzy, korzystając ze swego bogactwa, bawią się w towarzystwie senatora, nie dbając o losy kraju. Należą do nich urzędnicy, oficerowie, spędzający beztrosko czas w salonie warszawskim, dyskutując o balach wyprawianych przez Nowosilcowa.
Piotr Wysocki, działacz powstania, tak mówi o nich:/Nasz naród jak lawa, z wierzchu zimna/i twarda, sucha i plugawa…
Są więc oni ludźmi bezwartościowymi, których cechuje oziębłość i oschłość uczuć. Niczym plugawe stwory pełzają po ziemi, ignorując otoczenie. Nieco optymizmu przynosi uciskanemu ludowi Widzenie księdza Piotra. Widzi on młodzież wileńską, straszliwie umęczoną, którą w kibitkach wywożą na Sybir. Wśród nich dostrzega także dziecko, któremu udało się przeżyć i uciec. Wyrośnie ono na obrońcę, mściciela narodu i zapewni stabilny byt przyszłym pokoleniom. Ksiądz Piotr reprezentuje proroka. Jawi mu się wizja Polski, kraju umęczonego, okrutnie cierpiącego. Wie, że Bóg wybrał Polskę na odkupiciela ujarzmionych narodów (Polska Chrystusem narodów). Od owych cierpień kraj może uwolnić wyżej wspomniane dziecię, które zdobędzie siłę, wciągając do walki całą ludzkość.
Zło musi kiedyś minąć! Przyszłość ludzkości związana jest wyłącznie z pokojem. Jestem przekonana, że nadejdą takie czasy, kiedy miłość zwycięży nienawiść, dobro pokona zło, a ludzie nauczą się wzajemnie kochać i szanować. Dlatego też należy uczynić wszystko, aby słowo ?człowiek? brzmiało dumnie!