Mendel był Żydem,którego wszyscy szanowali. Pewnego dnia jego wnuk Kuba wrócił ze szkoły zapłakany,ponieważ kolega krzyczał za nim,ze jest Żydem. Mendel poradził wnukowi, by następnym razem bronił się, a nie płakał. Do mieszkania wbiegł dependent z wiadomością,że ma się odbyć pogrom żydowski. Zegarmistrz wyjaśnił Mendlowi,że powodem bicia ma być właśnie żydowskie pochodzenie człowieka. Mendel spytał więc,czemu nie bije się jedliny czy brzeziny za to,ze jedlina czy brzezina. Zegarmistrz odrzekł,iż jedlina ze swojskiego,polskiego gruntu wyrosła. Mendel odparł,że on przeciez tez na tej ziemi wyrósł i niczego nie brał darmo. Całe życie pracował ciężko swoimi rękami dla siebie i swojego kraju-Polski. Zegarmistrz jednak stwierdził,ze Zyd zawsze pozostanie Żydem. Mendel był piętnastym dzieckiem,urodził się na Starym Mieście w Gdańsku. Kiedy przyszedł dzień bicia Żydów,sąsiadka chciała włożyc w okno krzyżyk lub obrazek święty jako znak chrześcijaństwa. Żyd jednak odmówił,twierdząc,że nie będzie się wstydził swojego pochodzenia. Student doradził mu,by wraz z wnukiem uciekali,ale Mendel odrzekł,że nie zrobił nic złego,by uciekać,tym bardziej z własnego domu. Nagle przez okno wleciał kamień,który uderzył Kubę w głowę. Kiedy tłum chciał się wedrzeć do domu Mendla,student zagrodził mu drogę mówiąc,ze ten Żyd jest dobry. Nikt go jednak nie posłuchał. Na drugi dzień student siedział przy leżącym z opatrzoną głową gimnazjaliście Kubie,mieszkanie było zdemolowane. Mendel smutno stwierdził,ze jego 67-mio letnie serce do tego miasta umarło.