Mgła przejrzyste tkanki przędzie,
Sny z nich zwija, sny-tumany…
Idzie wieczór zadumany…
Co to będzie?… Co to będzie?…
Ojciec z pola wraca smutno,
Nie zrodziły nam się żyta…
Matka z łąki zbiera płótno,
A mnie tęskność jakaś chwyta.
Płyną chmurki jak łabędzie
Po głębokim, modrym stawie…
Kruczą kędyś w nich żurawie…
Co to będzie?… Co to będzie?…
We dnie smutek płoszy praca,
Słonko z oczu rosę pije…
Ale nocką serce bije
I tęsknica znów powraca.
Z kołowrotkiem matka siędzie,
Ojciec zdrzemnie przy kominie…
Pieśń od boru z wiatrem płynie…
Co to będzie?… Co to będzie?…
Czegoś pragnę, czymś się trwożę…
Coś drży we mnie, coś się pali…
Za dziesiąte szłabym morze,
Żeby tylko matuś dali!…