Michał Bułhakow – Mistrz i Małgorzata – charakterystyka Mistrza

Tytułowy bohater, postać w pewnym stopniu autobiograficzna. Męż­czyzna mający około trzydziestu pięciu lat, wszechstronnie wykształcony historyk przez lata pracujący w jednym z moskiewskich muzeów. Wygraw­szy, dzięki posiadaniu obligacji o szczęśliwym numerze, wielką sumę pie­niędzy radykalnie odmienił dotychczasowe uporządkowane życie: porzucił żonę, wynajął mieszkanie przy Arbacie i poświęcił się wyłącznie pisaniu po­wieści o Poncjuszu Piłacie.

Przypadkiem poznał Małgorzatę i miłość pora­ziła ich w jednej chwili. To Małgorzata nazwała go Mistrzem, gdy wyrzekł się swego nazwiska -jak zresztą wszystkiego w tym życiu. Biorąc pod uwa­gę miłość do Małgorzaty, można doszukiwać się wielu podobieństw pomię­dzy Mistrzem a Faustem Goethego (ta postać nieco przypomina również wspominanego w utworze I. Kanta, wielkiego niemieckiego filozofa).

Przyczyną tragedii Mistrza stała się odmowa wydania jego powieści (pokładał w niej ogromne nadzieje) i ataki na autora po ogłoszeniu w czasopiśmie fragmentów utworu. Krytyka literacka, nie tyle wyraża­jąc oficjalny marksistowski punkt widzenia, co chcąc się przypodobać władzom, zarzuciła powieści religianctwo, dokonywanie apologii Chry­stusa. Wpędziło to pisarza w stany lękowe, doprowadziło do depresji, próby spalenia rękopisów, sprzeniewierzenia się sobie, w końcu ucieczki do kliniki psychiatrycznej. W nowe, wieczne i metafizyczne życie prze­niósł tego, jeszcze niedawno porażonego strachem, człowieka Woland na prośbę Małgorzaty. Mistrz dopiero teraz zazna spokoju (brakowało mu go w ziemskim życiu, a był człowiekiem, który nie znosił gwałtu, prze­mocy), będzie mógł na zawsze poświęcić się nieskrępowanej pracy twór­czej w wieczystym domu. Na prośbę Jeszui zostaje nagrodzony spokojem, ale nie trafia do raju (tam nieśmiertelnego Fausta poniosły anioły, Mistrz nie zasłużył na światłość), lecz do przestrzeni, gdzie przebywają mimowolni grzesznicy, nieochrzczone dzieci, gdzie przebiega granica po­między jasnością i ciemnością. Staje się nieśmiertelny, o czym informuje go Woland.

Mistrz nie jest, możecie spotkać się z taką interpretacją, uwspółcześnio­ną wersją Jeszui (chociaż w powieści pozostaje z nim ściśle związany). W końcu kapituluje, wybiera spokój, nie pozostaje niezłomnie wierny prawdzie (pali rękopis, ostatecznie ocalony przez Wolanda wypowiadające­go sławne zdanie: Rękopisy nie płoną!), której zamierzał służyć, jednak na pewno bezinteresownie czyni dobro (np. kończy pokutę Piłata). Bez wątpie­nia natomiast nie dorównuje wielkością Jeszui.

Mistrz nigdy nie należał do zhierarchizowanego świata radzieckiej lite­ratury, możemy powiedzieć, że w ogóle nie zajmował żadnego miejsca w ówczesnym społeczeństwie, w którym każdy miał jasno wyznaczoną po­zycję. Buntował się przeciw hierarchiom (podobnie, jak czynił to Jeszua), dlatego musiał przegrać.