Mikołaja Doświadczyńskiego przypadki – I – Rozdział 10

ROZDZIAŁ DZIESIĄTY

Przyjazd mój do Lublina otworzył mi nowe teatrum; inszą, a wcale mi przedtem niewiadomą postać rzeczy poznałem. Zacząłem się od plenipotenta mojego informować, jakimi sposoby miałem sobie postępować, abym dobrze wykierował interesa: warszawskie albowiem moje oraculum nie mógł mnie doskonale w tej mierze oświecić, ponieważ nie mając dóbr dziedzicznych ani sum na zastawie, wolen był zupełnie od prawnych interesów, a przeto wiedzieć nie mógł ani znać trybu lubelskiego lub piotrkowskiego. Nauczyłem się więc, iż kto ma sprawę, koniecznie mu do wygranej trzech rzeczy potrzeba. Pierwsza z nich – kredyt własny lub wsparcie mocnych protektorów. Druga – znajomość, przyjaźń lub pokrewieństwo z sędziami, a w niedostatku ten dzielny sposób, którego lubo wyrazić nie śmiem, w potrzebie jednak albo wyrówna lub więcej dokaże nad przyjaźń i pokrewieństwo. Na końcu się zwyczajnie kłaść zwykła sprawiedliwość interesu.

Na fundamencie więc tych i innych wielorakich instrukcji zacząłem pracowite wizyty do każdego w szczególności z jaśnie wielmożnych, nosząc drogi depozyt listów rekomendacjalnych. Trzeba było nieraz uprzedzać wschód słońca, piąć się czasem po ciemnych i niewygodnych wschodach na drugie, trzecie lub czwarte piątro, a doszedłszy pożądanego terminu, w ciemnym częstokroć przedpokoju z pokorną rzeszą współpacjentów czekać szczęśliwej pory, kiedy się jegomość dobrodziej obudzi albo dla nas widocznym będzie. Odmykał drzwi pańskiego pokoju Matyjasz może albo Iwan, z prawowiernego katolika świeżo dla trybunalskiej publiki od jaśnie wielmożnego pana kreowany mahometanin.

Wpuszczony raz do pokoju, miałem honor zobaczyć ze wszech miar straszliwego sędzię. Nie ruszywszy się z stołka, wysłuchał pokornej oracji, a wspaniało-surowym okiem zmierzywszy mnie po kilkakrotnie od stóp do głów, kazał pajukom podać sobie miednicę staroświecką, piękną, marcypanowej roboty, z rzniętym we środku (jakem postrzegł) nie jego herbem; dopiero umywszy się należycie, odprawił mnie w krótkości słów zwykłym wielkim ministrom komplementem:

– Zobaczę, o co rzecz idzie, będziesz miał waszmość pan w czasie rezolucją.

Jeszcze mi dotąd stoi w oczach postać domu jednego z moich sędzi. Sposób, którym jego kamienicy ex officio niegdyś izba i alkierz, naówczas sala audiencjonalna i gabinet był przystrojony, prezentował wspór osobliwy między wspaniałością i nędzą. Mury sali okryte były obiciem, którego jeden bryt płomienisty wytartego półatłasku, drugi włóczkową robotą w kostkę; stół wielki na środku okrywał bogaty perski dywan, a naokoło izby stały nierówne z prostego drzewa zydle i jedno stare krzesło wyzłacaną skórą wybite, z poręczami. Pokoju wąskiego sypialnego mury były obnażone; przy łóżku parawanik, zamiast płotku kilimek wytarty, łóżko szczupłe, a nad nim szklnił się makat złotogłowy. Wisiały rzędem zegarki kameryzowane, dalej sute rzędy, szable złote i karabele. Zadziwiony niespodziewaną wspaniałością, pomyśliłem sobie: „O, jak szczęśliwe to miasto, gdzie i tak prędko, i tak tanio, i tak pięknych rzeczy dostać można!”

Szedłem kolejno oddając wizyty, a gdym spracowany przykrą podróżą spoczywał w domu, przybiegł do mnie plenipotent donosząc, iż nazajutrz przypadały imieniny jednego z jaśnie wielmożnych, trzeba więc, aby przygotować godne tak zacnej osobie wiązanie. Ten jaśnie wielmożny Jan, w Piotrkowie Ewangelista, był teraz w Lublinie Chrzcicielem. In gratiam tak wielkiej gali dawał bal mój adwersarz; żeby się nie dać nie tylko w sprawie, ale i w szczodrobliwości przezwyciężyć, kareta moja francuska z szorem mosiężnym wyzłacanym przeniosły się zaraz do wozowni jaśnie wielmożnego solenizanta, i nie bez skutku. Uczułem albowiem nazajutrz dowód łaski jego – idąc na wschody ratuszowe wsparł się na mnie i miałem honor dźwigać go do samej izby sądowej.

Po tych pierwszych krokach ode mnie uczynionych złożyliśmy radę z plenipotentem, jak sprawę zacząć, jak ją prowadzić i jak ile możności upewnić jej dobry skutek. A że, jakem wyżej namienił, sam mój pan plenipotent był sprawcą tego wszystkiego, ponieważ on mnie przywiódł do tej rezolucji, żebym szlachcica ze wsi wygnał, co było okazją kilku zabójstw i kresy we łbie mojego adwersarza, więc spodziewałem się, iż szczere zdanie otworzy i całymi siłami zaczętą sprawę popierać będzie. Gdyśmy się więc sam na sam z sobą zamknęli, tak do mnie mówić począł:

– Praktyka kilkunastoletnia, ważność interesu, szczere do osoby waszmość pana dobrodzieja przywiązanie są mi pobudkami do przełożenia wiernej rady mojej. Z tych więc powodów w krótkości słów do wyrażania treści rzeczy przystępuję. Najprzód potrzeba, ażebyśmy zamówili do tej sprawy ledwo nie całą palestrę, a lubo według przepisów konstytucji e, nie mogą, tylko trzech stawać w jednej sprawie, jednak bywała to niekiedy w zwyczaju, że można sprawę na kategorie podzielić; do każdej zamówiemy osobnego patrona, od replik będą insi. Resztę wezwiemy przynajmniej na konferencją, skąd ten zysk, iż już potem me mogą być użyci od przeciwnej strony. A tak nasz adwersarz nie znajdzie dla siebie, tylko wyrzutków, izbie mniej znajomych i których nasi potrafią łatwo zahuczyć.

Wiem ja kilku ze sławniejszych mecenasów, którzy wielkie mają zachowanie z deputatami; ci zwykli ich ujmować dla pacjentów sposobami, jak waszmość pan rozumiesz. Teologowie wyborni, umieją skrupuły rezolwować, wątpliwość znosić, trwogę uśmierzyć, prawo wytłumaczyć. Wiadomość najskrytszej okoliczności daje im powagę nad tymi, których najlepiej rozum, sumnienie i potrzeby znają; ich więc jak najusilniej ujmować nam potrzeba.

Znam także niektórych w palestrze, co umieją stare charaktery czytać w dawnych i niewiadomych aktach; i chociaż czasem połowa transakcji zbutwiała albo ją myszy wygryzły, oni to wciąż czytają, ekstrakty wypisują, a ci którzy lektę i korektę kładą, przez respekt ich talentu nie śmią weryfikować kopii z oryginałem i ślepo podpisują podane sobie ekstrakty. Sprowadzę więc waszmość panu jednego z takowych, dobrze mi znajomego i nie w jednej okoliczności wypróbowanego; opowiem mu sprawę naszą i jakiej byśmy jeszcze potrzebowali transakcji, a upewniam, że, wynajdzie dla nas. Ale takowa kwerenda będzie cokolwiek kosztować.

To zakończywszy trzeba nam się będzie starać ująć tego deputata, przy którym sentencjonarz. Nie uwierzysz waszmość pan, jak ten punkt do naszej, sprawy potrzebny.

Ścisnąłem i ucałowałem serdecznie tak zabiegłego i życzliwego plenipotenta i postępując stopniami w wykonywaniu zbawiennej rady jego, obligowałem go, ażeby zaprosił do mnie na konferencją tylu ichmościów mecenasów, ile mu się będzie zdawało. A tymczasem zacząłem czynić przygotowania na konferencją. Przyniesiono wina dwanaście flasz wielkich, garncowych, garniec po sześć czerwonych złotych. Rozłożyłem przy tym fascykułami papiery, sumariusze i papier naokoło stolika do konotowania informacyj i dokumentów.