Jeżeli jesteś również uczniem gimnazjum w białych błotach, to prosze zebyś przerobił tę prace jak najbardziej po swojemu, żeby PANI W.K. nie zauważyła podobieństwa prac!!! dziekuje z góry!
Mój przyszły mąż nie byłby ideałem, ponieważ miałby wtedy jedna wadę, a mianowicie brak mankamentów. Nie będzie też królewiczem z bajki na białym koniu, choć księciu Williamowi bym nie odmówiła…
Pragnę, by miał on jasne, nie za krótkie, ale też nie za długie, ładnie ułożone włosy,ciemną karnację, zielone lub granatowe oczy, piękne usta i był tak wysoki, żebym czuła jego oddech na policzku kiedy mnie przytuli.
Powinien być godny zaufania, odpowiedzialny, uczciwy, konsekwentny ( w końcu mam za niego wyjść ), ambitny i wykształcony, poważny lub zabawny(co zależałoby od sytuacji) oraz inteligentny.W pracy odznaczałby się zaangażowaniem i rzetelnością.Będzie odważny jak bohaterowie „Kamieni na szaniec”.
Chciałabym, aby przypominał mojego ojca, ale tylko pod pewnymi wzglądami, to znaczy : mógłby posiadac taką samą tzw. złotą rączkę i zmysł techniczny. Na pewno musi mieć o wiele większe poczucie humoru.Traktowałby mnie jak Romeo Julię, czyli kochał do szaleństwa i byłby zdolny do poświęceń. Oczywiście nie mówię tu o samobójstwie, ale np. tolerowaniu wszystkich moich koleżanek i naszych babskich wieczorów, wspólnym oglądaniu komedii , romansów, thrilerów czy horrorów. Ja odpłacę mu tym samym zezwalając, na męskie spotkania, przesiadując razem z nim przed telewizorem w trakcie emisji rozgrywek sportowych lub ulubionych (wielokrotnie wcześniej ogladanych) filmów.Kupowałby mi kwiaty i drobne upominki.
Pogodzę sie z jego wadą,czyli małą spostrzegawczością – przeważnie nie zauważy nowych ubrań, fryzur czy biżuterii.
Naszym wspólnym hobby będą sporty ekstremalne, maratony horrorów w kinie, taniec (chodzilibyśmy do różnych klubów, dyskotek), a także czytanie książek ( wieczorem przy świetle lampki nocnej ).
Potrafiłby odnaleźć wspólne tematy z moimi rodzicami, dziadkami i reszta rodziny, a także znajomymi.
Bardzo kochałby swoją mamę ( ale bez przesady, teściowa nie musi codzienie wpadać na obiad), lecz nie byłby maminsynkiem.
Takiego człowieka nie tylko mogłabym kochać, ale również przyjażnić się z nim, co jest dla mnie w życiu najwyższą wartością. Będziemy sie nawzajem uzupelniać i tolerować swoje wady. Wierze, ze jego pragnienia bedą zbliżone do moich i dzięki temu wypełnimy śluby małżeńskie skałdane Bogu.