Moja Wigilia

W domu od rana czuło sie świąteczny nastrój.Przy szeroko otwartym mimo mrozu oknach wietrzyła sie w sypialni czysto ubrana pościel.Wzrok przyciagały białe,wykrochmalone i naprężone firanki.Czystościa lśniły wyszorowane deski podłóg.
Z kuchni rozchodziły sie po całym mieszkaniu smakowite zapachy ryb,grzybów i drożdżowego ciasta.Wszyscy biegali rozgoraczkowani,pragnoc na czas uporac sie z robotą.Michał układał szczapy drzew za piecem kaflowym.by starczyło ich na świeta,babcia prasowala ogromny biały obrus,mama zajmowała sie kuchnią,najmłodszy Julek wylizywał miski,a ja miałam obowiazek ustrojenia stojacej juz w duzym pokoju choinki.Było to prawdziwie,siegajace prawie pod sufit dzrzewko swierkowe,ktore przyniosl dzieciom wujek Franek w prezencie gwiazdkowym.Z ochota zabralam sie do roboty.Z plataniny papierowych lanczuszkow,ktore zostaly z ubieglego roku,wybralam najlepsze i rozwiesilam od czubko do dolu choinki.Nastepnie dodalam lanczuchy nowe,ktore wykonalismy w zimowe wieczory.Pozniej przyszla kolej na kolorowe babki,srebne dzwoneczki,ptaszki,rozne papierowe zabawki i otrzymane od mamy słodycze.Z zadowoleniem spojrzalam na swoje dzielo.Zapalilam na probe kilka swieczek.Zapłoneły niepowtarzalnym blaskiem.Choinka ożyła.Wszystkie ozdoby nabraly jakby mocniejszych kolorow.To, co w kartonie bylo szare i blyszczalo.Sprawil juz chyba wigilijny czar.
Babcia, skończywszy prasowanie,z uznaniem spojrzala na moje dzielo.Zaczebysmy obie nakrywac stol,pamietajac o odrobinie siana pod obrusem i dodtakowym nakryciu.O szesnastej do domu wrocil ojciec.Zamknol sie na pol godziny w pokoju,a gdzy wyszedl,zauwazyl,ze pod choinka leza prezenty ozdobione galazkami swierku.Zaczelo sie wreszcie sciemniac.Pomagalam teraz mamie ustawiac na stole zimne dania ,a iwec pod rozna postacia sledzie,rybe w galarecie,kompot z szuszonych sliwek.Zblizala sie pora wieczerzy wigilijej.Mama wlozyla odswietna sukienke,my czyste bluzki,tata w ostatnie chwili zawiazal krawat,a babcia zalozyla sznur prawdziwych korali.Gdy zegar wybil godzine siedemnasta,wszyscy bylismy przy wigilijnym stole.Ciszę, ktora zapanowala na moment,ojeciec przerwal slowami „Kochani,jestesmy nadal wszyscy razem.Dziekujemy Bogu i Jego Matce za te laske i zyczmy sobie,by pozostawala ona z nami przez nastepny rok.Niech Bóg ma nas w swojej opiece teraz i zawesze na wieki wiekow”,
– Amen 0odpowiedzielismy wszyscy i nastapilo łamanie sie oplatkami i skladanie sobie bardziej osobistych zyczen.Życzenia ,ktore przekazywala na mama,zapamietam do konca zycia:
„Badz szczesliwy i nigdy nie zazdrosc szczesia innym”.Po zlozeniu zyczen domownicy ozywili i zjedli z apetytem przysmaki,ktore przygotowala mama.Wszystkim najbardziej smakowaly pierogi z kapusta i grzybami.Trzeba bylo jednak,zgodnie z tradycja,skosztowac wszystkiego.A bylo tego sporo.Po wieczerzy nastapila rodosc z upominkow,spiewanie koled i oczekiwanie na pasterke.Lubie wszystkie swieta rodzine,ale swiat Bożego Narodzenia nie zamienilabym na zadne inne.