Jest wiele magicznych miejsc w moim życiu, ale chyba najważniejszym z nich jest mój pokój. Więc posłuchajcie opowieści o moim pokoju…
Dawno temu, zanim się jeszcze urodziłam, żyły trzy dobre wróżki. Każda z nich chciała zostawić w jakimś małym dziecku cząstkę siebie, zanim umrą. Kiedy ja przyszłam na świat, wróżki te zdecydowały, że to ja będę tym dzieckiem, w którym znajdą się ich marzenia, przyzwyczajenia i charaktery.
Jedna z tych wróżek, wróżka Walentyna, miała romantyczną i poetycką duszę. Była wrażliwa i marzycielska. Niestety, nie była zbyt ładna.
Druga dobra wróżka, Konstancja, przez bardzo długi okres życia nie lubiła porządku, i dopiero po wielu latach to się zmieniło. Umiała jednak oczarować każdego, kogo chciała. Nie miała problemów z nauką i pracą.
Trzecia, Eleonora, była za to energiczna, skora do działania, uwodzicielska i była nieco mniej praktyczna od innych. Potrafiła jednak urządzić wszystko gustownie i przytulnie.
Tak więc trzy dobre wróżki tchnęły we mnie swoje marzenia, charaktery i inne cechy. Wyrosłam na dużą pannę, ale niestety rozwód rodziców zniszczył na chwilę porządek mojego życia. Szybko się jednak znalazłam w nowym otoczeniu. W końcu trzeba było zająć się pokojem.
Przed przeprowadzką mama obiecała mi, że sama umebluję swój pokój. Rzeczywistość okazała się jednak zupełnie inna i bardziej bolesna. Mama sama zadecydowała o ustawieniu mebli w pokoju. Do mnie należało tylko ozdobienie pokoju. Ale dopiero niedawno znalazłam to, czego od tak dawna szukałam; moja sypialnia jest teraz taka, jak sobie wymarzyłam. Ale wcześniej…
Bardzo długo użerałam się z moją mamą na temat porządku w pokoju. Nigdy nie mogłyśmy dojść do porozumienia i z tego powodu wylałam strumienie łez. Ale teraz umiem już sama zadbać o ład w mojej komnacie.
Pewnie niektórzy myślą: co może być magicznego w zwykłym pokoju, który na dodatek nie jest umeblowany zbyt ciekawie? A ja odpowiem w bardzo prosty sposób. Tak jak wróżka Walentyna, mam duszę poetki. W mojej sypialni najczęściej znajduję natchnienie, wenę twórczą. Po drugie, tak jak wróżka Walentyna, jestem marzycielką, i mój pokój daje mi poczucie bezpieczeństwa, wobec czego mogę spokojnie przenieść się do krainy marzeń, która chyba sama znajduje się wmoim pokoju… Jestem jednak trochę niepodobna do wróżki Konstancji, ponieważ matematyka, wbrew pozorom, sprawia mi nieraz dużą trudność. W pokoju, który sama urządziłam, najlepiej się skupiam przy nauce, a jeszcze gdy puszczę moje ulubione piosenki, cały pokój zamienia się w leśną polankę, na której na rozłożonym kocu czytam sobie książkę i zapamiętuję cały tekst. Spróbujcie sami, to naprawdę działa! Jest jeszcze jedna rzecz, po której można poznać, że moją naturę odziedziczyłam po jednej z wróżek; tak jak wróżka Eleonora jestem mniej praktyczna od innych i w moim pokoju pełno jest najróżniejszych rzeczy, które innym wydałyby się po prostu śmieciami, bublami lub zawadą. Ja odczuwam jednak potrzebę otaczania się różnymi przedmiotami, bo dzięki temu pomieszczenie wydaje mi się bardziej przytulne. A jak miło jest zasypiać w takim pokoju, wiedząc, że następnego dnia będę mogła znowu przenieść się do krainy marzeń, przytulić się do mojej ulubionej maskotki i dać się ukołysać wyobraźni!
Zapewne ktoś bardzo praktyczny uznałby mój pokój za graciarnię lub antykwariat. Ale ja kocham mój pokój, ponieważ nigdzie nie mogę znaleźć większego spokoju i więcej swobody. Zdawać by się mogło, że cierpię na jakąś chorobę psychiczną, bo przecież mój pokój wcale nie jest bardzo duży i nie ma w nim wiele przestrzeni. Mnie jednak nie chodzi o przestrzeń widzialną dla każdego, tylko o przestrzeń widzialną tylko dla mnie i o takie miejsce, do którego nie ma dostępu nawet moja najlepsza przyjaciółka.
Mój pokój to takie miejsce, gdzie mogę się schronić przed światem, przed kłótnią, smutkiem i złem. Tutaj mogę sobie płakać, ile mi się żywnie podoba. Brakuje w nim tylko jednej małej rzeczy, dzięki której mogłabym się schronić przed światem także fizycznie, a nie tylko psychicznie: zamka, lub chociaż haczyka.
Mimo wszystko mój pokój jest dla mnie najwspanialszym miejscem na ziemi, wliczając nawet mój dom w Jeleniej Górze.