„Świadek Koronny” to polski melodramat sensacyjny, którego reżyserami są nieznani szerszej publiczności – Jarosław Sypniewski i Jacek Filipiak. Obydwaj zaistnieli przy współpracy nad telenowelą pt. „Na Wspólnej”, nadawanej przez TVN. Scenariusz do filmu napisał Wojciech Tomczyk oraz Piotr Pytlakowski. O muzykę zadbał Łukasz Targosz.
Skruszony gangster Jan Blachowski (Robert Więckiewicz) – „Blacha” – składa zeznania, które obciążają największych bossów mafii. Staje się najpilniej strzeżonym w Polsce świadkiem koronnym. Tylko Marcinowi Krukowi, udaje się do niego dotrzeć i namówić na jedyny wywiad. Gangster nie wie jednak, że Marcin ma osobisty powód, dla którego chce się z nim spotkać twarzą w twarz.
Dziennikarzowi towarzyszy operatorka kamery Iwona (Urszula Grabowska). Delikatna i krucha nie pasuje do świata, który pochłonął Marcina. Ukrywa przed nim swoją miłość i nieświadoma jego tajemnicy, towarzyszy mu przy wywiadzie, który na zawsze odmieni ich życie.
„Blacha”, ujawniając tajemnice mafii, pokazuje swoje dwie twarze: bezwzględnego bandyty, ale i człowieka, który dla ukochanej żony (Małgorzata Foremniak) zdecydował się na układ z policjantem (Artur Żmijewski).
Dlaczego uważam, że film odniósł nie zasłużony sukces? Cóż, z pozoru ciekawa fabuła, niestety nie spełniła moich oczekiwań. Pomysł jest dobry, niestety scenarzyści pozbawili film napięcia. Zeznania Blachy są nużące, niespójne, brak w nich jakiegokolwiek punktu zaczepienia.
Kolejnym powodem jest niemrawa, moim zdaniem, gra aktorów – żaden z nich nie odznaczył się niczym wyróżniającym. Szczególnie zawiódł mnie wcielający się w postać dziennikarza, wysłuchującego zeznań Blachy, Paweł Małaszyński, który był główną twarzą kampanii promocyjnej filmu, pomimo tego, że to nie kreowany przez niego bohater ( a Blacha) jest najważniejszą postacią w filmie. Według mnie było to komercyjne posunięcie, na dodatek mylące publiczność, wykorzystujące szczytową popularność aktora.
Zawiódł również niezbyt ciekawy wątek miłosny pomiędzy Marcinem Krukiem, a operatorką – Iwoną. Pomimo, że lubię historie miłosne wplecione w intrygii, historia tych dwojga ludzi niespecjalnie mnie poruszyła.
Podsumowując, uważam, że pomimo nieprzeciętnych jak na polskie realia nakładów finansowych, oraz kampanii reklamowej prowadzonej z wielkim rozmachem, film nie jest godny polecenia, co potwierdza tegoroczny Festiwal Polskich Filmów Fabularnych w Gdynii, a także opinie krytyków, które nie pozostawiły na „Świadku” suchej nitki. Niestety, jeżeli widz jest fanem „Ojca Chrzestnego” i liczył na dobry film o polskiej mafii, nie znajdzie tu, ani Marlona Brando, ani Ala Pacino, ani wybitnej reżyserii, takiej jak w wykonaniu F.F Coppoli.
Karolina Serszyńska,
[email protected]