O sztuce

ZAWIERA TREŚCI:

1. Sztuka, w obliczu czasu bieżącego i w obliczu ścisłych umiejętności. —

2. Sztuka w obliczu praw natury. —

3. Sztuka w obliczu życia. —

4. Sztuka w odniesieniu do Religii. —

5. Pojęcia narodowe. —

Razem: Objawienie, uzasadnienie i obrona Sztuki u Polaków.

DEDYKACIA

Tym, którzy z wielką Historyi zniewagą
U słupa prawdę rozebrawszy nago.
Już, już, świstali:
— Jako dziewicy obówie wężowi
Spadnie na czoło lada kwiat i powie:
„Dotąd!… nie dalej!…”

Tym zaś co serca jeszcze mając szczątek
Nie powstydzili się wielkich pamiątek:
Myślą, czcić wielką:
— Palmy się schylą od wołań anioła
I pognębione okrążywszy czoła;
Łzę otrą wszelką…

G. N.

I
Pisać o Sztuce dla narodu który ani muzeów ani pomników, właściwie mówiąc niema; pisać dla publiczności która zaledwo biernie albo wypadkowo obznajmiona jest z tym przedmiotem; jest to nie pisać o Sztuce ale objawić ją.

Niemniej — pisać o sztuce dla polaków i po polsku w chwili kiedy bardzo niedawno część ta intencyi i pracy obwołaną została za niewłaściwą, szkodliwą i oslawienia godną; owszem, tak poniżonemu przedmiotowi obywatelską godność zyskać; jest to nie pisać o sztuce ale uzasadnić ją i postanowić.

Trudność ta druga, gdyby niebyła z braku rozwiązania onej wstępnej i pierwszej pochodzącą; byłaby może niedozwalczenia dla współczesnych.

Skoro, zatem okaże się możebność korzystnego obcowania z taką publicznością w takim przedmiocie znikną przez to samo osławienia i wyklinania owe albowiem okażą się, być czem są — niewczesnemi!…

Okazanie pogodne (po-nad-panfletystyczne) niewczesności zarzutów bywa i zagładzeniem onych wszędzie a jest nieodzownie w tym przedmiocie.

Gdyby Polska-naród niewyczekiwała i mogła niewyczekiwać nic od Polski społeczeństwa, jak np. w kwestyi włościańskiej dziś się dzieje, owszem, gdyby bez obrazy majestatu Cywilizacyi mogła polsko-naród uważać polskę-społeczeństwo za wynik tylko geograficzno-strategicznych widoków i planów swoich; zaiste że ten promień intencyi i pracy, który się sztuką, zowie mógłby być dla niej obojętnym jak leż z nim poczynali sobie wielcy nawet pisarze nasi co wspomniało się indziej[1]. Kiedy albowiem naród dopiero uzasadnia się a społeczeństwa ważność nietylko że wyrównywać mu niemoże ale zupełnie jest wypadkową i podrzędną i do dalszych poruczeń zostawioną; wtedy zaiste że jedyna tylko sztuka obchodzić go zwykła — inżynieria — lub wyłączniej sama sztuka wojskowo, jakkolwiek i ta jeszcze niestety… jest sztuka!

Owszem — dostrzedz się daje iż wyłączenie pierwiastku sztuki z pośród licznych darów znamienujących wodza — owszem, ograniczenie się na heroizmie nagim bez udziału tej historycznej estetyki która Epopeję tworzy; dawać zwykło, wiele bitw szczęśliwych, wiele przegranych wojen… Tak, i w ze wszech miar oddalonej na pozór sztuce lekarskiej bynajmniej niepłonnym jest przydatkiem iż umiejętność ta i ta możność, sztuką się zowie. Nietylko albowiem wśród licznych szczęśliwego lekarza darów, mile witanem bywa jeżeli jest odgadującym bystro; ale, jak dalece rzeźbiarskiego prawie ukształcenia chirurgia wymaga?… o tem, niemożna wątpić — co zaś fizionomiki się dotycze jak naprzykład szanowne dzieła Lavatera; o tych, zawyrokować nawet trudno czyli są dla artystów, czyli dla lekarzy sporządzone? Mamże i o umiejętności zkąd inąd-ścisłej to jest o Matematyce nieprzepomnieć iż, tam, gdzie Astronomii się oddaje i usługi jej pełni powielekroć opiera się ona na prawach profetyzmem natchnienia otrzymanych i te za posadę sobie bierze, sama indziej wszech zasadniczą będąc, tak, iż nie skłamię jeźli powiem iż skrzydłom owdzie cerkiel zdąża… Prawo, z czemże obcuje jeźli bezprawiem nie jest?… jawność, sąd przysięgłych i obrońcy do ilaż bez oratorstwa obejść się mogą?… Historyi, potrafiłżebym archeologię i paleografię i właściwą nawet monumentalną-sztukę odjąć bez powalenia jej na ziemię?…

Jeżeli więc wojskowa-sztuka, Medycyna, Matematyka, Prawo i Historia zdanie swoje o sztuce wiekami całemi zapisawszy do nierozdzielnego onąż współudziału stanowczo przypuściły; niepozostaje nam zaiste poszukiwać, gdzie jest ów głos zaprzeczny tak nie pobłażliwie z istotą sztuki obchodzący się ale raczej pominąwszy go, wejrzeć jeszcze w dwie najpoważniejsze sfery bytu: w naturę i w życic; czyli czasem w tych dwóch nie jest sztuki-istota więcej niźli w powyższych i ostatecznie uprawniony? Po czem już, gdyby tak być miało i tak okazało się; religijnego tylko jeszcze spytać należałoby się namaszczenia czyli i to niejest sztuce odmówieniem.

II
Sztuka, w znaczeniu przyjętem najpowszechniej dla tego może że w znaczeniu jej najniższem, będąc u naśladowaniem natury; „niemożebyć” już przez to samo w naturze inaczej dociekaną, jeno jako piękno i onego to piękna bezpośredni okres, czynny udział, osobna pora; słowem prawo, w pośród współdziałania wszystkich innych praw natury istniejące i obowiązujące. Takowy to udział, taki okres, osobna pora taka, prawo takie; jestże w cało-sprawie przyrodzenia tak wyraźnem i dzielnie obowiązującem, ażeby na niem się oparłszy uprawnić przeto ową tylowiekową pracę intencyi i wiedzy która Sztuką zowie się?… Natura wydzieliłaż miejsce i czas prawu takowemu, prawu piękna? — że albowiem wszystko w naturze pięknem jest, albo bywa to może właśnie dla tego że wszystko: niema jeszcze, przez to samo, osobnej istoty swojej i podejrzewać dałoby się raczej o zależność od sposobu rzeczy uważania, od sposobu patrzania na-nie. Lecz nie — prawo to, prawo piękna, ma i czas sobie osobno wydzielony w porze kwitnienia wszelakiego i ma przedmiot swój w kwiecie.

Jakoż kwiat, ta to błaha za wiązka piękna która wdzięczy się dziś a jutro wiatr ją zwarzy, pochłonie zwierze paszczą grubą; człowiek, nogą poważną zdepcze; kwiat, który nietylko w każdym względzie po-nad-użytecznie pięknym bywa ale jeszcze są kwiaty jakoby na wyłączną posługę piękności i to bardzo wyszukanej, przeznaczone. — Kwiat i pora-kwitnięcia we wszystkiem piękna, tak dalece „realnem i praktycznem” (jak to dziś mówią) prawem jest: iż, gdyby Atylla lub inny barbarzyniec jaki, bicza trzaskiem zmiotł te wdzięczne fraszki i te ozdoby z pól a drzew… zaiste, że obozy jego w odwrotnym marszu nawet musiałyby wymierać głodem wielkim za pogwałcenie onych to słabych praw pobite. Od owoców prawdy albowiem aż do ziarnka rośliny najdrobniejszej która w szczelinie głazu twardego ma mieszkanie; wszystko, przechodzić musi porę kwiatu, porę piękną kwitnienia; jeźli ma być owocem użytecznym i ważność mającym. „Przypatrzcie się (mówi Pan i Mistrz) liliom jako rosną: nie pracują ani przędą: a powiadam wam, że i Salomon we wszystkiej ozdobie nie był tak ubranym jako jedna z tych…” (Łukasza Ś. XII. 27.).

III
Ale, że niźli i o religijne zapytamy się dla Sztuki namaszczenie, obiecaliśmy sobie nietylko praw jej pomiędzy prawami natury poszukiwać, lecz i w sferze moralnej życia wskazać jakie zajmowałaby ona miejsce?… pośpieszamy wiec orzec, że jeżeli jest w człowieczeństwa dziejach stan prostoty z której się wychodzi i tej drugiej prostoty do której się dochodzi, stan prostactwa i stan prostoty doskonałej; tedy, cały on ciąg onego to właśnie dochodzenia niemoże się bezarcy poważnego udziału sztuki wżyciu, obejść i nie obywa się. Zaiste, bardzo prostotliwą, naturalną i bezwykwintną jest rzeczą oddać w dwakroć poszturg mało uważnego przechodnia w ulicy ciasnej. Zaiste bardzo ofiarnym jest czynem policzek nadstawić po uderzeniu pierwszem — ale ani ofiarna i stygmatyczną, ani naturalną rzeczą jest wymierzyć sobie i bliźniemu swemu sprawiedliwość. Samo słowo wymierzyć zapowiada już cóś sztucznego.

W tymże względzie, osobie nieprzyjaznej złą nowinę donieść w całej przeraźliwej jej nagości, naturalnym jest czynem, i nic w sobie sztucznego niemającym, ale za czekać naupamictanie się czyje, ale uprzedzić one, ale temu który zranił ciebie okryć mogącą zabić go wiadomość są to nienaturalne i wielkiego wymagające artyzmu poruszenia! — Jakoż podłość jest bliższą człowieczości ale sztuka w życiu więcej jest obowiązującą i potrzebną. „Miej serce… i patrzaj w serce…”

Nietylko „miej” powiada tu poeta, ale zarazem „miej i patrzaj” w nie… Wiersz ten może największy treścią jaki kiedykolwiek napisał ś. p. Adam Mickiewicz pomijamy z żalem iż niemożemy tutaj dla szczupłości zakresu w szerokości chociażby równej całemu temu pismu badać go i wykładać.

Zbliżyliśmy sio albowiem już do samego, że tak nazwę prądu sztuki w życiu, gdzie pomiędzy naturalnością podłą, naturalnością nałogową, wolną od udawania dla tego iż celu jeszcze niema, a pomiędzy siebie tylko na celu mającą ogłada zewnętrzną, jednem słowem: pomiędzy bez lubstwa a samo-lubstwa grubiaństwem, i fałszem, żaden składny dwuznacznik, żadna mówię doktryna upogodzić niemoże wciąż powstawać muszących przeciwieństw na polu życia, jedynie albowiem tam aż przeprowadzonej sztuki jest to okres. Jakoż gdyby tu technicznego a przeto wyłącznego wolno było użyć wyrażenia; powiedzieć dałoby się iż sztuka, equacią jest postępu. — postępu, nawet moralnego ile ten historyi jest przedmiotem.

Ileż-bo to smutków do niewypowiedzenia smutnych, boleści ileż do niewypowiedzenia bolesnych — ileż to i trudności do niewypowiedzenia, trudnych dla tego jedynie spotyka się iż przez niewypowiadanie tychże słuszne, aż do onego to niewypowiedzianego wzrosły stopnia!… Hamlet, w domu-swych przodków, czemu to aż z aktorami przestawanie za jedyną mieni sobie ulgę?…

Zaiste podrzędnym, przypadkowym lub okolicznościowym a niekiedy dziwacznym mienią ów głęboko mistrzowski pomysł wprowadzenia aktorów na dwór Książęcia w chwili, kiedy już cale dworu tego rzeczywiste, potoczne i naturalne życie wynaturzonym tylko fałszem stało się. Z stanowiska jednakże o którym powyżej mówiliśmy drammatyczny ten obrót najprostszem rzeczy jest następstwem. Kiedy albowiem cały obyczaj familijny i powszednia jego rzeczywistość brudną stały się maską; wtedy maska-teatru zamieniła się tylko w rzeczywistość nieskończenie godniejszą wyboru i pierwszeństwa. Przyjęła nawet siłę akcyi i jakoby prawdą stała się. — Na przykładzie następnie umieszczonym z aktu pierwszego, sceny drugiej, wziętym; łatwo jest dopatrzyć wszystkich tych zarysów sztuki w życiu o których dotąd mówiliśmy a które uprzytomnią się wydatniej za zbliżeniem spostrzeżeń z wzorem — (pomnie tylko należy, że rozmowa jest matki z synem po śmierci ojcu).

MATKA
— Wiesz sam, i rzeczą jest najprostszą w świecie

I tak to bywa wciąż — że, co się rodzi

Przechodzić musi przez śmierć w nicość trzecię, W wieczność…

HAMLET
— Wiem, Pani: tak, to tak przechodzi!..

MATKA
— Więc, czemuż rzeczy nie brać jak są one

Zwyczajne, czemu zdawać się ma dziwnem?

HAMLET
— Zdawać. ?… O! Pani — to nie jest zmyślone

Czarnym kolorem płaszcza, ruchom sztywnym,

Wzdychaniem, które siłę płuc oznacza,

Bladością cery, dużym łez potokiem;

Z całą ich formą, modą i urokiem

Który się zdawać może… że rozpacza.

Nie — to mię wszystko najmniej nie wyraża

Właśnie, iż sztuka wygrać tu jest w stanie

Właśnie, iż często udać się to zdarza

Gdy to, co cierpię ja, jest nad udanie…

— Kiedy tak, w pierwszym zaraz akcie i w drugiej scenie (a więc dobrze jeszcze przed ucieczką do aktorów i sceny) zasłania się już Hamlet przed ona rada matki ażeby brać rzeczy jak są one, naturalnie i po prostu i niewdać się w patetyczne smutki; królowa odrzuca się na stanowisko przypuszczające drammę w życiu i probuję do ila ta celom jej posłuży mówiąc:

— Że Hamlet ojca płacze, jest przykładnie,

Bardzo przykładnie, owszem, bardzo ładnie…

. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

Na tym to przykładzie krótkim o ile tego wymaga zakres pisma, ale w którym brzmią główne tony o przeprowadzonej sztuce w życie świadczące; zamykamy nasz okres temuż poglądowi na sztukę, poświęcony i należny, a przechodzimy do uważania onejże w obec Religii.

IV
Kiedy niedawno zmarła Rachel, która była wielką artystka drammatyczną, znalazła jaż się na południu talentu swego i w Podzdamie grała przed złożoną z królow publicznością; zdarzyło się, iż po najpomyślniejszem z tych przedstawień skoro się udała na spoczynek, uczuła była jakoby rękę wielką tłoczącą jej pierś na sposób w jaki się pędzącego w biegu zatrzymuje… i usłyszała była głos: „tu koniec twój — tu skonasz!…” I zdało się jej było iż obejrzała się za głosem patrząc gdzie skonać ma — gdzie jest jej koniec?

— Ale zobaczyła tylko czworoboczną izbę, wapnem prostem bieloną, pustą i zdało się jej że nic w tej tak pospolitej izbie niema.

— A patrząc, patrząc, dłużej kiedy dziwowała się onej wielkiej prostocie miejsca tego — dostrzegła jeszcze klęcznik i dostrzegła postać klęczącą, ta zaś była jakoby posąg którego niemożna było widzieć twarzy lecz który na wejrzenie przypominał statuę Polymuij z Louvru… Dzienników wiele powtarzało zdarzenie to, które słynna aktorka opowiadała była bliskim swoim ale nikt snu owego nie tłumaczył. Jest on jednakże wielce jasny… Każdy aktor wchodząc do celi Kameduły przed podobnym klęcznikiem powiedzieć sobie może z onym głosem tajemnym: „tu, koniec twój…”

— Jakoż, wobec Religii sztuka samoistność swą tracąc wstępuje już w porządek potęgi wyższej życia gdzie o tyle tylko żywa jest sobie, o ile litery światłem staje się o ile kona sobie a najjaśniejszym tajemnicom wiary objawionej jako uwidomiające ciało, postać i forma posługuje[2]. Ołtarz już kresem jest samoistnego sztuki bytu i jeżeli w sztuce wojskowej, Medycynie, Matematyce, Prawie, Historyi i t. p. udział sztuki wybiera sobie właśnie że najży wolniej-samodzielne części tych umiejętności stajać się jakoby, ołtarzem świętego ognia ich; to przeciwnie na stopniach Religijnego ołtarza ołtarzów udział ów sztuki na najformalniejszej właśnie części ogranicza się — tak, iż powiedzieć by można, że prawdziwej religii forma udziela jeszcze ducha wiadomościom doczesnym przez sztukę. Spostrzeżenia tego, na którym budowa niniejszej pracy o sztuce zakłada się, ażeby tem wybitniej prawdę uczuć i kres ów tajemniczy przemieniania się sztuki w wyższa natury potęgę naznaczyć; nie od rzeczy będzie przytoczyć tu słowa świętego mędrca Tertuliana do Senatu Rzymskiego: te, brzmią:

(14. Apologetik.) — „To pociesza nas, że bogowie wasi, czyli posagi, ażeby dostąpić bóztwa przechodzą pierwej przez te same katusze, na które my codziennie przez ich fałszywe bóztwo wystawieni bywamy. Wy, przybijacie Chrześcian do krzyżów i słupów, czyliż nie lak samo rzeźbiarz formując postać bóztw od krzyża lub pala rozpoczyna? Nie na krzyżuż to odbierają one pierwsze zarysy świętości ich profilów? Wy, i żelaznemi pilnikami rozdzieracie boki chrześcian — ależ piła, pilnik i rylec niemniej, owszem, staranniej obrabia członki bóztw… Wy igłowy Chrześcinnom odejmujecie według upodobania tak jak się z bogami waszemi dzieje które główby nie miały, gdyby onych rzeźbiarz nie dał im. My, rzucani bywamy na pastwę betyi a na czyjąż, to pastwę Bachus, Cybella, i Ceres podawani bywają! — W ogień rzucacie nas, a ileż bóztw tej proby nieprzecbodzi? — Do kopalni bywamy wysyłani, a toć z onych kopalni i bałwany waszę dobywa się. — Lecz co nad to jeszcze pewnego jest to to; iż zaiste że równo bogowie wasi nieczują zniewag onych i poniewierek i zaszczytów…”

. . . . . . . . . . . . . . . . .

Wszelako oto i tu jeszcze, jakkolwiek w obrazie tak bolesnym i dla innych powodów przytoczonym, potwierdzone jest to co właściwa, co rzetelną sztuki stanowi prawdę. Możnabyło albowiem w ten już sposób do Rzymian odzywać się, możnabyło w sposób nierównie snadniejszy do Greków jak to Apostoł Paweł czynił, właśnie że dla tego iż w samem onem rozwinięciu sztuki i estetyki leżała już pierw ujma temu dzikiemu bałwochwalstwu które cale wymowy niedopuszcza a porozumiewanie się wszelakie zbrodnią mieni. Doświadczenie historyi uczy, iż skoro lud jaki bogi swoje idealnej piękności podda; wraz i bałwochwalstwa potwór znika — allegorie się zaczynają — po nich, figury-retoryczne miejsce biorą i prawda już odtąd te przynajmniej prześladowstwa spotyka, które i dziś godzić na nią mogą, wcielonych obrońców jej zamęczyć ale prawdy w niczem nieuszkodzić — owszem, na tem błogosławieńszym postawić ją przeto świeczniku. Ideał albowiem nieskończonym będąc, najnieustanniej przez to samo przewyższać się dozwala, bałwochwalstwo zatem na tej drodze w lenistwo jedynie i w błąd nieledwie estetyczny, albo już w tę ostatnią masko, interessu brudnego się zamienia którą pokrywał się ów rzeźbiarz dla Świątyni Dianny pracujący, i dla tego jedynie przeciw kazaniom Pawła Świętego Apostoła podburzający rzeszę ciemna. Niebył to już wszelako prawdziwy artysta grecki z czasów pięknych ale właściwiej kupiec — prawdziwy grek byłby raczej wędrownym jakim bóztwem Apostola każącego uznał i za takowe obwoławszy woły mu na ofiarę przywieść radził jak to w innem mieście Greckiem miejsce miało. — W idealnem piękna uprawianiu leży pewne uczucie-wyższego-porządkui rzeczy ku któremu wznosząc się jeżeli nareszcie u szczytów onego napotkanej prawdy niemożna wziąść; to jedynie dla tego iż człowiek wziąść sam nic niemoże coby mu pierw niebyło dano wziąść. Bałwochwalstwo przeto na tej drodze (jak to rzekliśmy wyżej) jest już raczej lenistwem, opieszalstwem i gnuśnością prawy zatrzymującą postęp. Amm: Marceli: w początku piątego wieku pisząc tak obraz stanu tego kreśli:

„I te niewiele domów gdzie poważnie umiejętności i sztukę uprawiano zamieniły się już na teatra zniewieściałości i uciech szalonych które tego są następstwami. Niesłychać już tam nic oprócz samych głosów ludzi i instrumentów; zamiast filozofa albo mówcy, grajek, trefniś lub skoczek poszukiwany bywa. Księgozbiory zamknięte są jak groby a gdzie o treść pytać należałoby; tam raczej za fletem, lyrą albo innym muzycznym narzędziem biegną, i to jedynie jako za nieoddzielnym płaskiej komedyi chórem.” — Starożytni wprawdzie pewny rodzaj muzyki zawsze w pogardzie mieli, mowa tu jest wszelako o ogólnem raczej wygaśnięciu wszelkich idealnych poczuć i zaparciu się ich postępu. Z Chrześciaństwem dopiero bowiem Święty Ambroży a główniej Święty Grzegorz Papież, objawiają, uzasadniają i stanowią muzykę dzisiejszą.

V
Po skreśleniu zatem w ustępie pierwszym (I) jaką zastaliśmy ważność publiczną sztuki a jakie ona nietylko w czasie bieżącym ale w sztuce wojskowej, Medycynie, Matematyce, Prawie i Historyi, przez cały tok postępu onych zajmuje miejsce, i jest bynajmniej tem czemiciś (1) za co ją wszyscy prawie wszystkich narodów teoretycy uważają, a ich wiarę nasi polscy… wypowiadamy z naszej strony bardzo prosto: że sztuka w obliczu umiejętności jest sferą każdej z nich żywotna i dopóki są one tywotnemi.

Po okazaniu następnie w rozdziale drugim (II), że w obec natury uważana sztuka wchodzi w jej prawa.

Po skreśleniu w ustępie trzecim (III), że uważana sztuka w życiu jest equacyą postępu moralnego.

I — potom co ustęp czwarty (IV) zawarł: to jest, iż w odniesieniu naostatek do Religii, sztuka ujście swoje tam znajduje, ale jako wszędzie indziej żywotną jest, tak odwrotnie, u ołtarza progów w literę jedynie wyjaśniającą Słowo, zamienia się i zamyka przeto całość istoty swojej.

Po objawieniu, uzasadnieniu i obronieniu sztuki, jednem słowem: pozostaje mi tylko z zadziwięniem wielkiem odpowiedzieć, jak, mogła rzecz z siebie tak poważna obwołaną być za czczą i szkodliwą? Tudzież, o ile da się (w tak złem powietrzu) skreślić także pojęcie polskie, na tem obszernem polu koczujące…

Zapytanie jednakże pierwsze milczeniem tylko, albo skreśleniem ogólnem stanowiska sztuki do doktryny, albo następującem, co najlepiej, zbyć można porównaniem:

I kryształowa szyba kiedy się wskośnie na niąpatrzy, zasłania oczom przedmioty…

Przejdźmy teraz do narodowych pojęć:

* * *

Zdaje mi się że dotąd nieokreślono jeszcze ani w sposób wyraźny określić probowano, czyli i o ile i jako ma się właściwie rozumieć to słowo: sztuka-narodowa. Jest albowiem wiele sposobów bardzo klassyczną i akademicką formę mających, a sporządzonych, zdałoby się wyłącznie ku temu, aby treści zawiłe, mianowicie zaś te których rozwiązanie owoców pochlebnych nie przynosi, omawiać, od-raczać, lub solennem pokrywszy milczeniem, mieć je na boku, i ostrożnie, jak starą broń nabitą, w około której domownikom i dziatwie skrzętnie radzą przechodzić… Taki stary arkebuz wszakże pokazuje się z czasem, że bynajmniej nabitym nie będąc, próżno straszył lat parę z kąta swego.

Sztuka narodowa, jako czas, może być tylko wyrazicielką historycznej, że tak powiem godziny, o której naród jaki poczuwa się do udziału w wyrobie ogólnym — dzisiejsze rysunki Chińskie zupełnie tej wartości są co Byzancko-włoskie, przed Giottem lubo Chińczycy na tak niesłychanie wyłąrznej osobności trzymają się… Proszę tedy z łaski swojej zjawisko to inaczej wytłómaczyć… (!).

Sztuka narodowa, jako miejsce może już być wyłączniej uważaną, ale i to ze względow następujących:

Idea, gdyby tylko myśleniem czczem pozostać miała niepotrzebowałaby bynajmniej warunkom miejsca odpowiadać; ale że Idea prawdą zostać ma, a prawda nie jest tylko onem samem myśleniem czczem; idea przeto poddawaną jest w części pewnej i warunkom miejsca, nie ażeby przez takową próbę traciła co, ale owszem aby jedną więcej zaletę zdobywała. Duch modlić się może tak szybko, że warunki miejsca przed tą oną szybkością ducha zniknąwszy; jakkolwiek trwają zawsze, nie trwają już dla modlitwy jego: ale człowiek kiedy modli się, potrzebuje choćby tyle miejsca, aby spokojnie klęknąć mógł. Tak się to ma idea do materyi, czas do przestrzeni — rzecz, za niesłychanie zawiłą i do okazania niepodobną uważana! Żeby jednak bliższe z tego dla narodowej sztuki wyprowadzić się dało wnioski, równanie ono powyższe nie wystarcza, trzeba jeszcze wyniku z równania tego, trzeba jeszcze tej trzeciej rzeczy, któraby owocem czasu i owocem przestrzeni naraz na drodze sztuki będąc świadczyła nam nietylko o istnieniu stopni i kierunków, ale i wskazywała one w pewnym względzie. Takim to więc owocem cóż jest?… wyraz czyli jak się to potocznie mówi: słowo.

Wyraz słowo, albowiem, na raz prawiemiejsca i czasu potrzebując na raz używa onych, ani bez nich jest sobą.

Z tego to względu przeto, wyraz piękno u różnych różnostronnie i różnostopniowie rozwiniętych w obliczu sztuki ludów, gdy zważymy; okaże się nam najwłaściwiej pierwo-promień wszelakiej sztuki narodowej.

A najprzód, najzupełniej błędnem mniemaniem jest iż owa Olimpijska sztuka grecka dla greckości swojej tak wiecznotrwałą i tak wieczno-wzorową okazała się i okazuje się — bynajmniej — była ona najwięcej ludzka ze wszech sztuk, a w Grecyi miejsce tylko miała, i wcale nie to drugie po nad innych ludów sztukę wyniosło ją. Kato, zawsze jest kołem bez względu na to czy Euklides, czy Mag perski kijem swoim podróżnym w około nogi je zakreślił, ale kabalistyczna myśl Chaldejska z koła tego lubo wspólnego wszystkim, zodyak wykreśli, gdy tymczasem dzisiejszy Anglik wyziębi je raczej, na oś wsadzi i do machiny wprzęże. I staną się oto rzeczy dwie wcale odrębnej treści.

Tak samo wyraz „piękny” w ustach dzieci oznacza „tęczowy” to jest z wszystkich kolorów najsilniejszych złożony. U ludu ruskiego „piękny” znaczy krasny, a krasny czerwony. U Sybirczyków podróżnik. Castern zauważył że dwa tylko wyrazy są determinujące piękność, to jest wyraz „biały” i wyraz „czarny” dla przyczyny niezmiernie jasnej albowiem śniegu nawał leżącego ujednobarwia i ujednokształtnia sublelniejsze różnice rzeczy. Wyraz wielki i mały — silny i słaby, gęsty i rzadki, i t. p. określają tam zawsze jednakowo „biały” lub „czarny”… Lelewel podobnież zauważył, że głoskę b wedle greckiego obiecadła (Kochanowski mówi obiecadło nie abecadło), zamieniwszy na w zamieniał się stopniowo i wyraz boli biały, na wyraz treli wielki i odwrotnie.

U starożytnych przeto Greków wyrażenie piękna (x??ó?), używało się i jako dobre, zacne, a w brzmieniu swem nosiło zarys najpełniejszej i najogólniejszej formy, to jest koła (polski nawet wyraz koło, pochodzi z greckiego), i nosiło przeto jeszcze wyrażenie to, ślad ruchu, życia od (x????) zataczać, krążyć, obrót sprawować. I nosiło w sobie jakoby wyraz puhar, toast, od wyrazu (x????) kielich… i spełniało się…

U starożytnych Rzymian że sztuka nie była właściwie rzymską, oprócz wojskowej-inżynieryi: wyraz przeto (pulcher) piękny, z zabranego do nich kraju przyszedł — to jest z Grecyi. Ale oni złożyli go sobie z wyrazu (????? ) wszech, i z wyrazu (?????) chór, i z brzmienia jeszcze (?????) bohater, stanowiąc tym sposobem wyrażenie pojęcia rzymskiego o piękności, jakoby wszech-głosu, wszech bohaterstwa i jakoby wszech-chrobrych chóru…

U Germanów (u Niemców) piękność, ma określnik (schöne) ten, nosi w sobie pojęcie obserwacyjne i do czasu zastosowywane jakoby dojrzałość i dokończoność w porę właściwą określające, dla tego to brzmi w niem i wyraz Słońce (sonne) i wyraz „już” (schon), i wyraz (scheinen wydawać się i nareszcie słowo (schonen), które znaczy: szanować, chronić, pilnować, oszczędzać…

U spadkobierców Rzymian Włochów, którzy sobie utworzyli język drugi Italski, jakkolwiek nic ma już onego zabranego Grekom wyrazu pulcher i jest raczej swoj własny „bello” ten, wszelako pokrewny jest starożytnemu rzymskiemu wyrazowi oznaczającemu wojnę (helium) i taniec balio (bullare), jakoby określając iż uradowanie się ze zwycięztwa jest piękności wszelkiej źródłem. To też nie ma zaiste ludu u któregoby uczucie publicznej radości i ostentacyi politycznej znajdowało łatwiej i patetyczniej formy swoje. U Francuzów i u Anglików tenże sam wyraz włoski z niewielkiemi wyrzutniami lub odmianami piękność znaczy.

U POLAKÓW: określnik „piękno” dwa nosi brzmienia w sobie i rozwija się w trzecie: Złożony jest on albowiem z wyrazów „pieśń” i „jęk” a zamienia się w trzeci wyraz jakoby „pojęk-ność” i jakoby nad boleścią triumf znaczący. — Krótkość zarysu tego nie dozwala nam ta przebiegać wszystkich poetów polskich, i do onego otworzenia powyżej przez nas wyrazu piękność, stosować. Ograniczam się przeto na zacytowaniu dwóch tylko wyjątków z dzieł ś. p. Juliusza Słowackiego wziętych, raz z przyczyny iż poeta ten najwyłączniej ze wszystkich poetów polskich jest artystą; drugi raz z przyczyny iż wyjątki te najbliżej treść poszukiwanej określają.

W Królu Duchu mówi on tak o tajemnicach liry: (Pieśń III).

XVII
„Stary był, pomnę, Zorian, się nazywał Gdy go palono, cichszy od owieczki

Na lirze sobie czasami podgrywał,

I szedl przez ogień z uśmiechem piosneczki.

Ani klątw rzucał — ani wydobywał

Glonu wielkiego z maleńkiej lireczki

Głaskał ja, tylko wyjaśniwszy lice,

Niby zlękniona, białą gołębicę.

XVIII
„Zdawał się mówić i twarzą i ręką

Jakby naci brzegiem szemrzącego zdroja:

Nie boj się liro, bo śmierć nie jest męką

Ani się lękaj cielesnego zboja —

Nie boj się moja maleńka lirenko,

Nie boj się siostro, nie boj córko moja:

A na toż by to nasza mądrość była

Gdyby — przed śmiercią skonać nie uczyła.

XIX
„Przyjmowano cię po domach, po chatach

Pokiś ty zemną była wędrownicą;

Badź że dziś wdzięczna u nie płacz przy katuch

Bo się ucieszą i ton twój podchwycą…

Czekaj — wstaniemy oboje po latach

Gdy błysną łuki z tęcz nad okolicą,

Wstaniemy razem z wielką jaką zgraja

Harfiarzy — co jak anioły śpiewają…”

Indziej, w najskończeniej pięknym i dojrzałym Utworze swoim Anhellim tak naucza tenże o pięknem:

Anhelli Rozdział I. „Lecz wy będziecie w grobach i całuny będą na was spruchniałe; wszak-że wasze groby będą święte, a nawet Bóg od ciał waszych odwróci robaki i ubierze was w umarłych (Iwana powagę… będziecie piękni. — Tak, jak ojcowie wasi którzy są w grobach, bo spojrzyjcie na każdą czaszkę ich; nie zgrzyta ani cierpi lecz spokojną jest i zdaje się mówić: dobrzem uczyniła.”

Dalej — nawet o piękności kobiety w rozdziale XIII. „Serce jej od modlitwy ciągłej stało się pełne łez, smutków i niebieskich nadziei i wypiękniało na niej ciulu. — Oczy, rozpromieniły się blaskiem cudownym i ufnością w Bogu a włosy słały się długie i podobne szacie obszernej kiedy się w nie ubierała i podobne namiotowi biednego pielgrzyma.”

Jako jednakże Grecy mieli w wyrazie kalus formalne także określenie koło; tak Polacy, nie już w jednym i tym samym wyrazie piękno mają formalną onegoż podwalinę; ale w osobnym architektonicznej piękności określniku „Ładny” — ładny, albowiem idzie od wyrazu ład, porządek i harmonię oznaczającego. I ładny jest wyrazem tak ściśle formalnym jak piękny wewnętrznym i duchowym, tamten albowiem zastosowanie tylko harmonijne do porządku jakiegoś istniejącego okazuje; gdy ten przypuszcza drammę, boleść, jęk, a dokonania i po-ko-nania onych nowy zdobywając ład spodziewa się. Niższym wiele od określnika „ładny” jest jeszcze nakoniec wyraz „śliczny” znaczący jedynie piękność porównawczą, krytyczną, wyborową; a tłómaczący się brzmieniami swemi iż oznacza rzecz obliczem z licznych pierwsza i wyborną.