Wstęp
Gdańsk – port i miasto u ujścia Wisły, na bałtyckiej rubieży Rzeczypospolitej, klucz otwierający drogę na morskie szlaki – miał w historii Polski szczególne znaczenie. Był symbolem bogactwa kraju i jego udziału w handlowej i kulturalnej wymianie. Był miastem pięknym i bogatym.
Spór o Pocztę Polską w Gdańsku
Na terenie Wolnego Miasta powstały polskie urzędy i instytucje. Do nich należała, obok Inspektoratu Celnego, Dyrekcji Kolei i Komisariatu Generalnego RP – Poczta Polska w Wolnym Mieście Gdańsku. Najpierw utworzona została Dyrekcja Poczt i Telegrafów na Pomorze z siedzibą w Gdańsku dla zarządzania polskimi placówkami pocztowymi w północnej części województwa pomorskiego. 10 marca 1920 w porcie gdańskim powstała pierwsza polska placówka pocztowa pod nazwą „Urząd Ekspedycji Pocztowej Gdańsk – Nowy Port”.
W dniu 17 kwietnia 1921 został uruchomiany „Polski Urząd Pocztowy Gdańsk 2” dla wymiany przesyłek pocztowych na Dworcu Głównym w Gdańsku. W 1925 w nocy z 4 na 5 stycznia Poczta Polska wywiesiła w śródmieściu Gdańska 10 skrzynek pocztowych i następnego dnia rano wysłała grupę polskich listonoszy celem doręczenia w mieście przesyłek pocztowych nadesłanych z Polski.
Sytuacja instytucji polskich w Gdańsku od samego początku była trudna, a z upływem lat, w miarę odradzania się nacjonalizmu i militaryzmu niemieckiego, pogarszała się coraz bardziej. Niemiecka ludność Gdańska i władze Wolnego Miasta, wrogo nastawione wobec Rzeczpospolitej Polskiej i wobec polskiej ludności, utrudniały korzystanie z portu.
Nieznani sprawcy pomalowali skrzynki w barwy cesarskich Niemiec (czarno-biało-czerwone). Rząd polski przesłał ostre pismo o znieważaniu polskiego godła. Nastąpiły chwile ostrego napięcia. Senat Wolnego Miasta przesłał pismo w którym odpowiedzialność próbował zrzucić na rząd polski. Spór z Senatem Wolnego Miasta o Pocztę Polską był kilkakrotnie rozpatrywany przez Ligę Narodów w Genewie.
Przygotowania do obrony
Odnaleziony we wrześniu 1945 tajny dokument policji gdańskiej ujawnił, że hitlerowcy już dnia 3 lipca 1939 sporządzili „Tajny plan ataku na Pocztę Polską”, opracowany w 8 szczegółowych rozdziałach, świadczących wymownie o premedytacji i systematyczności z jaką przygotowywano się do napaści.
Plan ataku przewidywał zamknięcie wszystkich ulic prowadzących w stronę budynku poczty. Określał też 3 grupy uderzeniowe, które miały wyruszyć z pomieszczeń piwnicznych II rewiru policyjnego, by zaatakować 3 główne wejścia do gmach pocztowego. W całej akcji miało wziąć udział 150 napastników uzbrojonych w karabiny ręczne i pistolety maszynowe, granaty ręczne, siekiery i nożyce do cięcia drutu, oraz wiązki materiału wybuchowego.
Gmach Poczty polskiej, długi i okazały, stał wciśnięty między gęstą zabudowę gdańskich uliczek. Trzypiętrowy budynek okalały z trzech stron parkany. Do budynku prowadziły cztery boczne wejścia: frontowe z północy do działu nadawczego, boczne od wschodu do pomieszczeń biurowych i mieszkań, oraz dwa tylne wejścia z podwórza od strony południowej.
Pracownicy poczty starannie przygotowywali się do obrony. Od marca 1939 na Poczcie Polskiej zaprowadzono wzmocnione dyżury nocne. Już od dłuższego czasu istniała tu ściśle zakonspirowana organizacja obronna, którą kierował Alfons Flisykowski. Ponadto do specjalnych zadań wojskowych związanych z obroną powołany został Konrad Guderski („Konrad”).
W połowie sierpnia 1939 załoga poczty została wzmocniona przez 10 pracowników z Gdyni i z Bydgoszczy, głównie podoficerów rezerwy. W dniu 28 sierpnia 1939 załogę potajemnie zaopatrzono w broń: 3 karabiny maszynowe, pistolety, broń ręczną, granaty, oraz odpowiednią ilość amunicji.
Ostatnia sierpniowa noc – w gmach pozostaje 50 osób pod dowództwem „Konrada” i jego zastępcy A.Flisykowskiego.
Przebieg walki
Rewir policyjny nie spał tej nocy. Przygotowywania do walki szły w trzech kierunkach: ubezpieczenia tyłów, obsadzenia zaplecza Poczty stanowiskami ogniowymi karabinów maszynowych i broni ręcznej w kilku punktach sąsiednich kamienic, oraz zorganizowania 3 grup szturmowych.
W celu udaremnienia interwencji z zewnątrz zablokowano skrzyżowania i ulice prowadzące na pocztę. Utworzony został w ten sposób I pierścień, bliżej gmach sformowany był II. Pierścienie miały wykluczyć możliwość ucieczki pocztowców, linię tworzyły stanowiska karabinowe. Hitlerowcy licząc się z możliwością dużych strat przy ataku od frontu, zamierzali wtargnąć do wnętrza gmachu od strony południowej.
Główną siłę uderzeniową miał stanowić III pierścień ukryty w mrocznych korytarzach piwnicznych rewiru policyjnego. Jego zadaniem był bezpośredni atak na Pocztę 3 grupami uderzeniowymi.
Pierwsza grupa za pomocą materiałów wybuchowych rzucanych z pomieszczeń piwnicznych miała zniszczyć zachodni parkan z desek i drzwi podwórkowe do magazynu paczek i zdobyć wysoki parter. Druga grupa tą samą drogą miała zdobyć drzwi prowadzące do działu nadawczego, a następnie skierować się do garażu Poczty. Trzecia grupa miała przejść drogą okólną przez ulicę Grodzką i Sukienniczą i z podwórza posesji nr 3 wysadzić drewnianą część parkanu od wschodu, zdobyć drzwi wejściowe od wsch. szczytu budynku oraz skierować się na wysoki parter i klatkę schodową aż na strych.
Hitlerowcy przecinają wszystkie linie telefoniczne i telegraficzne łączące Pocztę Polską z odpowiednimi centralami.
O godz. 4.45 ciszę przerywa groźny huk. To okręt wojenny „Schleswig-Holstein” rozpoczyna atak na Westerplatte.
Wybiła godzina czynu.
Pocztowcy gromadzą się wokół swego przełożonego Jana Michonia. Trzeba zdecydować, czy walczyć, czy skapitulować. Po chwili pada odpowiedź, krótka i prosta – „Walczymy”.
Prawie równocześnie hitlerowskie oddziały policji gdańskiej oraz „SS Heimwehr” zaatakowały Pocztę Polską za pomocą broni ręcznej, próbując wcielić w życie opracowany wcześniej plan.
W kierunku agresorów posypały się natychmiast z okien Poczty serie z karabinów maszynowych i pistoletów. Jednocześnie obrzucano ich granatami. Napastnicy próbują przedostać się do środka, „Konrad” zauważa to i rzuca granat – ten niestety eksploduje zbyt blisko i odłamki zabijają obrońcę. Atak zostaje jednak odparty ogniem karabinów.
Walka zaostrza się coraz bardziej. Niemcy podwożą samochody pancerne i wzmacniają pierścienie okrążenia. Ustawiają też 2 działa piechoty dola ostrzału frontowej ściany gmachu.
Obrońcy dwoją się i troją w wysiłku, ogień rośnie ze wszystkich stron, kule świszczą i słychać brzdęk tłuczonego szkła. Wreszcie oddział szturmowy wycofuje się pod osłoną w obawie dalszych strat. Obrońcy uzupełniają amunicję, opatrują rany, przegrupowują się. Minęła szósta godzina od rozpoczęcia walki, mija ósma i dziewiąta – godziny niezmiernego wysiłku, dramatycznego napięcia i daremnego oczekiwania na odsiecz. Tymczasem hitlerowcy nie tracą czasu. Ewakuują ludność z okolicznych budynków, aby uzyskać swobodę ruchu. Około godziny 13 ponawiają atak i tym razem odparty przez pocztowców. Hitlerowcy zrozumieli, że do pokonania oporu potrzebne są większe siły.
Na rozkaz płk. Bethka wprowadzono cięższą broń. W odległości 140m ustawiono 105mm haubicę. Saperzy wykonują podkop i wysadzają dynamitem mur, otwierając drogę do piwnicy. Następnie atakuje ciężka artyleria, uszkadzając znacznie środkową część budynku.
Warunki obrony pogarszają się znacznie. Ściany rozsypują się, rury pękają, a rozgrzane lufy karabinów parzą w ręce. Obrońcy opuszczają kolejne piętra budynku i przenoszą się do piwnic. Zaciekłość hitlerowców wzrasta.
W końcu Niemcy sięgają ostatecznego środka, oblewają budynek benzyną i podpalają go miotaczami ognia. Dopiero o godz. 19, po 14 godzinach walki obrońcy kapitulują.
Pierwszy z białą flagą wychodzi Jan Michoń i w tym momencie zostaje śmiertelnie ugodzony kulą. To był koniec, hitlerowcy wyprowadzają z gmachu pozostałych bohaterów polskiej poczty. Wiedli ich na straszliwą niewolę.
Wszyscy schwytani zostali skazani przez sąd na karę śmierci. Z więzienia zabiera ich samochód. Przybywają przed strzelnice. Oczekuje tam 10 więźniów z łopatami i 80 członków plutonu egzekucyjnego. Odczytany zostaje wyrok: „W imieniu prawa skazani zostali na śmierć przez rozstrzelani następujący urzędnicy Poczty Polskiej w Gdańsku …” Padają nazwiska. Esesmani ustawiają ofiary w szeregu. Pada komenda, powietrze przeszywa głuchy grzmot wystrzałów. Krwawe dzieło dobiegło końca. Pluton egzekucyjny odmaszerował …
Ocaleli: Władysław Milewczyk, Andrzej Górski, Franciszek Mielewiczyk, Augustyn Młyński