Społeczeństwo polskie zostło ocenione w dramacie Wyspiańskiego negatywnie. Za klęskę powstania ponosi winę zarówno wieś jak i miasto. Naród opanowany przez zniechęcenie i pogrążony w marazmie nie jest w stanie stawić czoła ważnym momentom dziejowym. Ostatnia scena dramatu – chocholi taniec – jest symbolem otępienia społeczeństwa złożonego z dwóch poróżnionych i nie rozumiejących się wzajemnie warstw.
W akcie I toczy się wiele rozmów między przedstawicielami miasta i wsi (Czapiec i Dziennikarz, Radczyni i Klimina, Kasia i Kasper, Pan Młody i Pani Młoda, pojawia się także ksiądz, Żyd i Rachela, jego córka). Zetknięcie się świata wsi miasta jest komiczne i pełne nieporozumień. Rozmówcy nie mogą znaleść wspólnego języka, nie rozumieją wzajemnie swoich racji. Wychodzi na jaw ignoracja mieszczan dotycząca spraw wsi (Radczyni pyta o siew zbóż w listopadzie). Zabawne sytuacje są efektem odrębnej mentalności tych dwóch środowisk. Młode panny są oczarowane witalnością wieśniaków. Pan Młody zaś chce znaleść na wsi spokój oraz literacki temat. W efekcie konfrontacja obu tych środowisk wypada na niekorzyść zarówno chłopów, jak i inteligencji. Obie strony nie chcą zapomnieć o dawnych urazach i nie mogą znaleść wspólnego języka.
Wyspiański obciąża za fiasko narodowej sprawy oraz niewypełnienie misji zjednoczenia całego narodu. Krytykuje ją również za lekceważenie wsi, dekantyzm i wewnętrzną słabość. Owa „elita” nie potrafi pokierować ludem, kpi po cichu z dążenia do wiedzy, nie umie wypracować wspólnych celów.