Był gorący sierpień. Dochodziła godzina 14.00. Właśnie wybierałam się do koleżanki, gdy w drzwiach zobaczyłam mojego brata- Maćka, który wrócił z kolonii. Był opalony.
Chciałam się z nim przywitać, ale on patrzył na mnie tak jakby mnie nie widział. Pytam:
– Co tak się patrzysz jak sroka w gnat?? Nie poznajesz mnie? Ale on odchrząkną, machnął ręką, wpadł do domu jak po ogień wziął coś z kuchni i poleciał na podwórko. Byłam bardzo zdziwiona jego zachowaniem. Zostawił swoje bagaże na środku salonu i wybiegł. Postanowiłam dowiedzieć się, co jest przyczyną takiego zachowania. Wyjrzałam przez okno i zobaczyłam jego starszych kolegów, którzy zaczęli go bić. Zawołałam mamę, ale nie było jej w domu. Nie miałam pojęcia, co robić. Wiedziałam, że Maciek w bójkach nie czuł się jak ryba w wodzie. Zbiegłam na dół. Zobaczyłam, że mój brat leży na chodniku. Szybko podbiegłam. Gdy ujrzałam podbite oko i lecącą krew z nosa brata zaczęłam płakać i krzyczeć. Razem wróciliśmy do domu. Mimo że spłakałam się jak bóbr, zaczęłam go pouczać i pocieszać:
– Mówiłam, żebyś się z nimi nie zadawał ty ptasi móżdżku, ale ty zjadłeś wszystkie rozumy. Myślałeś, że jesteś najmądrzejszy!
Kiedy mama weszła do pokoju, Maciek odrzekł:
– Uspokój się widzisz, że mam już problemy.
Zrozumiałam, że tak postępując robię mu niedźwiedzią przysługę, zamiast mu pomóc to dolewam oliwy do ognia.
Wieczorem, gdy tata wrócił z pracy, rodzice wzięli Maćka w krzyżowy ogień pytań, gdyż do końca nie wiedzieli, jaki był powód tej bójki.
Mój brat wszystko im opowiedział i przyrzekł nam, że już nigdy nie odezwie się ani nie będzie się spotykał z tymi łobuzami. Bardzo mnie zaskoczył mówiąc:
– Tato jako karę za moje złe zachowanie do końca wakacji nie będę grać na komputerze, a trzeba wiedzieć, że komputery to jego ulubiona rozrywka.