Owego wrzesniowego dnia ścigał uciekającego wroga aż nad Dover,lecz otoczony Messerschmittami dostał z działka lotniczego. Huk rozległ sie w kabinie, wyrwało mu wielkie płaty mięsa z uda,biodra i ramienia. W jednej chwili życie staneło mu przed oczami, strach, ból, poparzony i sparaliżowany. Nie mógł sterować, wpadł w panike i obaawy tego co może stać sie za chwile. Chciał skoczyć, lecz był zbyt słaby, walczy jak oszalały, przecina przwody radiowe i tlenowe którymi był uwiązany do kupy spadajocego żelastwa. Wyskoczył, leciał głowy zwruconą do nieba, widział Masserschmitty krążące nad nim, jakby chciały strzelać. Bał sie otworzyć spadochron, lecz w tej pozycji niewidział jak blisko jest ziemi. Opróżniając plecak szaarpneło ciałem Daszewskiego tak mocno iż myslał że oszaaleje. Wyląadowawszy koło wioki, usłyszał że gonią go ludzie. Mysleli że jest Niemcem, jedni ciągleli go za noge inni za spadochron. Gdy zrozumieli że jest Polakiem próbowali go obandażować.Lotnik myślał że jego męczarnie nigdy się nieskończą.Lecz przyjechał ambulans i go zabrali. Co dziwne ciągle miał w oczach słońce, bolesne przeżycia niezłamały go, dalej zachowywał wewnętrzną pogode.
JESTEM DYSLEKTYKIEM, WIĘC UWAŻAC NA BŁEDY