Pamiętniki – Rok Pański 1688

Mieszkałem w Madziarowie, ale — mógłbym rzec” — więcej w Lublinie, pozywając się z margrabią. Żona moja jednak siedziała w olszowskim dworze, quidem to incarcerata, a oni by jej byli radzi i płot rozgrodzili, gdyby była chciała wyjechać. Nastąpił sejm w Grodnie 26 lanuarii, na który i ja musiałem jechać respektem owych artykułów, które na sejmikach kilku stanęły, pro parte mea militantes. Stanąłem tedy w Grodnie prima Martii, zażywszy złych i okrutnie grudnych dróg. Posłowie nasi krakowscy, osobliwie moi konfidenci, pan Lanckoroński, starosta stopnicki, mówi mi quidem: „Chcesz rujnować margrabię (bo też i on za promocyją stanął był posłem pana strażnika z Sendomierskiego, a posłem niewinnym, bo i gęby między ludźmi nie rozdziewił, tylko siedział jako lelek rozdziawiwszy [rostru]m, na inszych zapatrując się, a więcej pilnując kart, z czego u królowej miał łaskę i u dworskich, bo często obłowili się na nim), ponieważ nie masz na nim kondemnaty?” Powiedziałem: „Eo ipso, że jest oppressor nobilitatis et raptor substantiarum.” W pół tedy margrabia zdechł obaczywszy mię w izbie poselskiej. Sami jego kolegowie widząc konfuzyją mówią do mnie: „Dla Boga, dla pana margrabie trzeba wódki ożywiającej. Pozbawisz nas posła dobrego; za nic izba poselska nie będzie stała sine activitate jego.” lnterim consilia sejmowe tamują się na prywatnych urazach pana Słuszki, hetmana polnego litewskiego, z panem Dąbrowskim, posłem województwa wileńskiego. Ja mając dobrych przyjaciół consilium, żeby nie wprzód izbie poselskiej opowiedać krzywdę swoję (gdzie miał być srogi w tej sprawie fremitus i już się byli potężnie przygotowali), ale królowi uskarżyć się i zjednać sobie respectum. Tak tedy czynię. Staram się o audyjencyją, której otrzymawszy praefixionem czasu, mówię do króla tak: „Jako ukrzyżowany Syn przed Ojcem najpoufalej w swoich żali się dolegliwościach, tak i my życzliwi WKMości, PNMiłościwego, poddani, mając sobie za ojca ojczyzny naszej, chowamy pro ultima siti łaskę i Pańską WKMóści, PNMiłościwego, protekcyją; do której że i ja z poddańską recurro supplex submisyją, deprecor primum Pana mego M[iłościwe]go Maiestatem, że mi privato przychodzi Pańskie poważne et multis ojczyzny curis zatrudnione turbować ucho; jednak nie moja w tym wina, ale tych, którzy mając swego dosyć, chciwe na cudze zbiory zaostrzyli apetyty. Byłem żołnierzem non per intervalla, ale continue służąc, przysłużyłem florem aetatis cum dispendio zdrowia i fortun. Mam świadki: cicatrices i moich komilitonów, których jeszcze widzę wiele in ordine equestri i w senacie przy boku WKMości, PMM[iłościwe]go. Nie p[oczuwa]m się w żadnym takim postępku, za który dobra konfiskują; nie winienem nikomu nic. JMośćpan margrabia pińczowski ex bene placito wziął mi substancyją i — prawie rzec mogę — reliquias nie przesłużonej do [o] starka na usłudze tej Rzpltej sztuki chleba ojczystej. Nie wykroczyłem extra orbitam ordinationis; ponieważ [nie] lege vetitum dawałem, [lecz] na arendę, co jest antitiquo usu practicatum; dawałem nie na prywatne ekspensa, ale in deportutionem dawnych margrabskich długów, zaraz prawie post fundatam ordinabionem zostawionych, o czym kontrakt docet; dawałem legitimo tutori, stryjowi rodzonemu , który wyrachował się z tych piniędzy, ode. mnie wziętych, sukcesorowi i kwit de tutela otrzymał cum approbatione kontraktów et certitudine pretensyj naszych. Nie wiem tedy: z dzierżawy mię wygnano piniędzy nie oddawszy i to, co było in […] et supellectili, per subordinatos, już tak rzec mogę in praedam pozabierawszy. Boli mię, Miłościwy Najaśniejszy Królu, Panie mój Miłościwy, strata ubogiej mojej substancyjej, ale i to nie mniej boli, że sine sodo doloris sam siebie tylko widzę na tym celu nieszczęśliwości, bo wszyscy contrahentes, etiam obligatorii, jedni ex asse już są satisfacti, drudzy bucusque zostają w posesyjej; mnie tylko jednego.— nie wiem, z jakiej okazyjej — taka Ich Mościów potkała łaska, że nie przestają saevire na ubogą substancyją bez żadnej przyczyny, ale z samej tylko przeciwko osobie uwziętości.” Słuchał król diligenter, a skorom skończył, rzecze: „Trzeba by na to odpowiedzieć z Pismem: Habetis legem et propbetas. Od czegóż trybunały, insze subsellia, tylko żeby [działa się] należyta sprawiedliwość choćby z największego pana; ale kiedy się to i o nasze uszy obija, z wielką chęcią apponemus curam, żeby się takie bezprawie nie działo.” Było przy tym w pokoju ludzi kilkanaście z senatu i z posłów. Rzecze król do oboźnego koronnego, Chełmskiego: „Waszeć tam bliski samsiad; co to za sprawa?” Odpowie Chełmski: „To wiem, Miłościwy Panie, że szlachcic dał substancyją i był zawsze nie jak dzierżaw [c]ą, ale jak poczciwym podskarbim, bo w kożdych najcięższych potrzebach do niego najpoufalszyi nad innych rekurs, bo czasem i sto złotych ledwie przenocowało w domu. Kiedy ze Gdańska powrócił, miano po nim pocztę, nie dano się -i ucieszyć z piniądzem i pisano mu tytuł: «Dobrodzieju», afektem jego i uczynnością zaszczycano się między ludźmi, pro exemplo boni amici [uznając. Ale] kiedy wracać albo w dalszą posesyją majętność puścić, niemiło o tym słuchać. Zgoła, dwaj potentiores uwzięli się na szlachcica, żeby go [z] substancyjej wyzuć, protractione litigiorum wyniszczyć, verbo dicam, wniwecz obrócić tego, który dla domu ich czynił satis superque. Siła by o tym mówić; po prostu z nikim się dobrze nie obejdą. Ze mną samym o też dobra, które także trzymałem po bracie moim, jakie wzniecili hałasy, wiadomo jest WKMości, PMM[iłościwe]mu, w jakie mię wciągnęli • litigia i koszty. Bóg widzi, żem więcej wydał na prawo, niżeli mi Olszówka przez te sześć lat dzierżawy mojej uczyniła. Lubobymci mógł, wspomniawszy, antecta, wymówić ad personam: Perditio tua ex te; ale żem chrześcijanin, urągać mi się z cu[dzego nieszczęś]cia nie godzi. To tylko mówię, że i w tej [okazyjej] będzie jako [i z]e mną albo i gorzej: [będą] go w koszty [wwodzić], w turbacyje, będą go niszczyć, żeby […] się kłaniał, prosił o swoje własne piniądze, które on z ochotą dawał, a potem dadzą mu, co zechcą, bo taka u nich moda. Krótko mówiąc, wielkie w tej ordynacyjej dzieją się inconvenientia; expedit albo ją znieść, albo ją ad debitam formam przyprowadzić. Bo z tej ordynacyjej ani Bogu świeczki, jako mówią, ani komu inszemu ożoga; to onus włożyło prawo in capita antecesorów Waszej KMości, które teraz in personam samego WKMości i Rzpltej redundat. Incumbit tedy subvenire oppresso, jako temu, który w oczach WKMości wszelakie w tej ojczyźnie meruit respekty i teraz meretur, jako swoją osobą, tak i przez swoich krewnych. Oto i teraz synowiec jego a towarzysz spod chorągwie mojej, przed lat półtorą w niewolą wzięty, powrócił ante triduum z Krymu, usadziwszy tam na swoim miejscu towarzysza, żeby tym prędzej mógł się sam postarać o okup.; I już in parte dobry stryj jednego znacznego kupił mu Tatara u pana Gołyńskiego, porucznika; drugi Tatar, o którego kazano mu się postarać, żeby go za siebie wyzwolił, hunc et non alium, jest między więźniami WKMości. Suplikuje ten niewolnik do Majestatu WKMości i ja moję za nim wnoszę instancyją, jako za dobrym żołnierzem i towarzyszem niepośle dnim; jest tu ante fores.” Rzecze król; „Wołać go tu!” Poskoczył oboźny ku drzwiom; jam go” poprzedził. Wyńdę — nie masz go w tej kamerze. Idę do średniego pokoju bo się to działo in cubiculo, gdzie król sypia, aż tam ftyżan królewski obłapia go, ś[cis]k[a] […] go, całuje, płacze nad nim. Obstąp[iło go mnóstwo] posłów i inszych różnych, bo też […] widywał się tam […] wówczas, kiedy królowa […] przez niego i przez drugiego Francuza posłała […] dwadzieścia tysięcy czerwonych złotych suplementu do obozu. Te czerwone złote byli utracili przez głupstwo. Ale tej dysgresyjej dawszy pokój wracam się ad rem. Rzekłem synowcowi: „Pódź Waść do króla!” Przyszedł; przyjął go król milusieńko, pytał, u kogo siedział, jakim przypadkiem był wzięty. Pyta go o sułtanów, o murzów znajomych, o niektórych też niewolników. Prawił mu wszystko. Następowała potem sesyja, poczęli się senatorowie schodzić do pokoju. Król rzecze Matczyńskiemu, koniuszemu natenczas koronnemu: „Proszę W[aszmoś]ci, żeby napisać asygnacyją i oddać ad manus pana Paska, tego, który z niewoli wyszedł, żeby ad [pri]mam requisitionem wydano w Żółkwi tamtego Tatara.” Do mnie zaś obróciwszy się mówi: „Będzie to curae nostrae, aby Waść w krzywdzie swojej uko[ntentowanie otrzymał].” Znowu oboźny koronny rzecze: „Miłościwy Panie, zabiera ,się tu w tej okazyjej na wielki tumult in ordine equestri, bo są z kilku województw artykuły oraz i z mego sejmiku, żeby się przy tym oponować i produkować to in facie publica.” Odpowie król: „Wiemy o tym, ale znajdziemy sposób, że się to uspokoi sine maiori motu.” Do mnie rzecze: „Waść bądź bonae spei, jako ten, który zarabiasz sobie na należyte w tej ojczyźnie respekty; będziesz satisfactus.” A wtem zaraz przede drzwiami już ubranego i czekającego dominikana wysłuchawszy mszej poszedł do senatu i zasiadł. To się agitowało 15 Martii. Sejm się począł nachylać do zerwania, król consternatus tymi niezgodami oraz i nowiną świeżą, co orda porobiła szkody w krajach ruskich, a osobliwie [w] jego włościach; nie śmiałem się narażać, bo czasem i senatora już próg przestępującego nazad wrócono. Tak tylko nawiasem nadsłuchywałem upatrując pogodnego czasu; bo tak z panami trzeba zawsze, jednak stawałem mu na oku, żeby mię widział. Kiwnie na mnie i odszedł w okno. Rzecze tedy król: „Mówiłem z panem margrabią w tej sprawie dosyć rzetelnie, a on firmissime negat, żeby co był winien; na stryja się referuje, że stryj brał, stryj niechaj płaci.” Jam powiedział: „Stryj brał, stryj ze mną contraxit jako opiekun, ale in rem synowców, in deportationem długów ich, o czym docebit kontrakt.” Ozwie się królowa: „Obejdź [się] W[aszmo]ść dobrze z panem margrabią.” Ja odpowiem na to: „Mościa Królowa, Wasza Królewska Mość racz tak perswadować krzywdę czyniącemu, nie ukrzywdzonemu.” Rzecze znowu: „Dobryć on człowiek.” Rzekę znowu: „Człowiek dobry, ale postępki złe.” Król na to, skrzywiwszy nos, uśmiechnął się trochę: „Marysieńku, da Waści za to kinala.” Za to przymawiał, że to z nią karty grawał. Trochę się królowa zasępiła i poszła na stronę. Jak odeszła, aż król mówi: ,,Da[j] jeno pokój; niech no go okrzykną w poselskiej izbie: będzieć on tańszy .” Kazał mi tedy u siebie król być po obiedzie, a wtem wsiadł w karetę i pojechał do karmelitów. Tam jak znowu poalterował się inwektywą kaznodziej [sk]ą karmelity, który z ambony począł invehere na niego, jakoby mniej dbał o honor boski, nie ujmując się za krzywdę Jego, contra ordinem zaś equestrem tym bardziej. Wywodził nobilitatem: co to jest nobile, co nobilis i jaka jego vocatio, i który jest vere nobilis. Przytoczył przykład jeden w ten sens: „Słyszałem jednego godnego forysztera o swojej dyszkurującego peregrynacyjej i różnych dowodów, kto kogo w czym przechodzi, ponderującego eminentiam; który mówi[ł] w ten sens: Fui in Italia: vidi praesules, bo tam najwięcej biskupów; fui in Germani[a]: vidi principes, bo tam najwięcej książąt; fui in Gallia: vidi milites, bo tam najporządniejsze wojska; fui in Polonia: vidi nobiles, bo tam najwięcej szlachty. Ale, miła nobilitas, przebaczysz mi, coć powiem: bardzo powaga twoja wypadła z kluby, a powaga twoja, na którą przodkowie nasi oni świątobliwi u narodów tak sobie zarobili, że ją jednę tylko pod słońcem pro exemplari speculo (non sine invidia) całemu światu wystawiali. Bo tacy byli Polacy!” I dalej tam wywodził, probationes dawał, a najbardziej o to, że nie dbają o honor boski. Bo to noviter nastała była sekta wszeteczna Łyszczeńskiego, o czym opowiem inferius. Przydę tedy do króla po południu, jako mi kazał, aż król mówi: „Poparłaby cię była izba poselska, ale [Tokarzewski sejm] zerwał; zahukaliby margrabię na śmierć twoi Mazurowie, bo ja już wiem, którzy się na niego ostrzyli, i my dopomoglibyśmy byli z boku; teraz już trzeba z inszej beczki zacząć. Jest tu już, słyszę, na zamku pan wojewoda sieradzki , który jest marszałkiem trybunalskim; każę go tu do siebie zawołać i zalecę mu tę sprawę, żeby nieodwłocznie i sprawiedliwie sądzona była.” Kazał tedy mnie poczekać, a po niego posłał. Przyszedł. Rzecze mu król: „Mospanie Wojewodo, mamy tu hominem iniuriatum (skazał na mnie), szlachcica i żołnierza, nam dawno znajomego, który a potentioribus oppressus, desiderat institiam. Ma bliską sprawę w regestrze trybunalskim ; za czym zalecam respektowi W[aszmo]ści i sprawę, i człowieka, jako bene mer[itum] w t[ej ojcz]yźnie, i proszę za nim, aby był w krzy[wdzie] swej ukontentowany.” [Rzecze woje]woda: „Miłościwy Królu, człowieka znam bardzo dobrze bośmy i w wojsku, i na sejmiku wiele lat z sobą [bywa]li, krzywdę też jego i sprawę, wiem, żebym nie zaw[iódł] sumnienia, choćbym osądził inkwizycyjej nie czytając, tymże bardziej kiedy ta Majestatu WKMości interponitur powaga…”

[Na tym się pamiętnik urywa.]