Pierścień Wielkiej Damy – Akt III – Scena Pierwsza

Główny salon Willi – z szerokimi drzwiami na werandę i pobocznymi do salonów innych.

HRABINA
krzątając się

Dzięki, że przyszedłeś –

MAK-YKS

Nawet wcześnie –

HRABINA

Niekoniecznie, jest już wiele osób.

MAK-YKS
zbliżony do obnoszącego ciasta

A nie było mi to arcyłatwym,
Bo czuję się cierpiącym cały dzień –

HRABINA

Nie jedz tego: może ci zaszkodzić…
– To dla dzieci, co dużo biegają
I apetyt mają za-ostrzony…

Spostrzegając Szeligę w zbliżeniu ze swym krewnym

Mak-Yks – hrabia Szeliga!

JEDEN Z GOŚCI

Ta willa
Zewsząd smakiem tchnie Pani Hrabiny –

DRUGI Z GOŚCI

I ozdobą jest prowincji naszej –

HRABINA

Grzeczność panów nadaje jej ceny –

DRUGI

Pani grzeczność czyni tę uwagę –

SZELIGA
do Magdaleny

Kto jest Mak-Yks? jeśli spytać wolno…

MAGDALENA

Daleki krewny męża Marii.

SĘDZINA

Panienek nie mogę uspokoić,
Tak im u Hrabiny jest wesoło.

PIERWSZY Z GOŚCI

Bez różnicy wieku i płci – wszyscy
Podzielają uczucie też same.

DRUGI Z GOŚCI

Werandy odpatrzeć się nie można –

MAGDALENA
do Szeligi

Pan (co wiele widziałeś ciekawości),
Czy gdzie takich ślicznych istot grono
Zachwycało kiedy oczy jego?

Skoro obskoczyły panią domu –
Dzieweczki te i prawie dziewice,
Napatrzeć się dość nie było można.

SZELIGA

Piękności nieco widziałem – prawda –
Nie byłem jednakże tak wysoko,
Ażebym się przytomnym tam znalazł,
Gdzie Najświętsza-Panna z wysokości
Uśmiech swój rzuciła śród aniołów…

HRABINA

Słuchać tego nie mogę – to grzech jest.

SZELIGA
ns.

Wyobraźnia zamarzła!

MAGDALENA
do Hrabiny

Wybornie!
Ciągle tak trzeba ziębić.

SZELIGA
donośnie

Więc to grzech,
Co wszystkie natchnionych mistrzów pęzle,
Dłuta i litanie wyśpiewały?!

SĘDZINA

Jest to tylko fikcją, nie już grzechem.
Ale Pani Hrabina purystką jest –
Jak Durejko.

‚SZELIGA
ns. i z niesmakiem

Tak! coś podobnego…

MAGDALENA
do Szeligi

Czemu pan znowu smutny?

SZELIGA

Bynajmniej!
Tylko przy wesołości ogólnej
DZIECI tylu… może się tak zdawać…

MAGDALENA
z umyślną niezgrabnością

Ty sama zapytaj, z twym dowcipem,
Czemu on smutny?

HRABINA
idąc umyślnie do Szeligi

Jeśli pan smutny,
Niech pan je, lub co chłodnego przyjmie.

SZELIGA
zbliżając się do stołu

Powiadają, że smutni jeść winni.

MAK-YKS

Jest to stan nie tyle apetytu
Wzbudzający, ile sił trawienia –

SZELIGA

Rzeczywiście? więc, westchnąwszy, jedzmy.

MAK-YKS
jedząc

Na morzu się także często jada? –
Odpływając na przykład od ziemi,
Która rąk za nami nie wyciąga –

SZELIGA

Są, którzy na morzu jeść nie mogą…

Niektóre osoby ze środkowego wyjścia wchodząc

PIERWSZY Z GOŚCI

Weranda jest, bez przysady, cudo!
Akuratnie że cudo… i koniec…

SĘDZIA

Jest to zaczarowana wyspa – – cóż?
Czy kto schwycił porównanie lepsze?
– Mości dobrodzieju, te cyprysy
(Które-to są drzewa romantyczne)
I innych dość krzewów pochylonych
Czynią widok ekstra-ujmujący!…

HRABINA

Brakuje tu jeszcze jednej rzeczy –
Lecz nie obmyśliłam dla niej kształtu,
– Chcę, ażeby od strony cyprysów
Mały ogrodowy-grób przeświecał…

PIERWSZY Z GOŚCI

Ach! Pani Hrabino Dobrodziejko,
Jakże można grób tak blisko domu!

HRABINA

Ogrodowy-grób, pozór jedynie…
Gdzie by można wieczorem odetchnąć…

SZELIGA

U Egipcjan z trumną poufałość
Dochodziła do spół-wieczerzania – –

SĘDZIA

Przyznam się, że i ja w Durej-Woli
Położyłem psu grobowy kamień,
Na którym brzmi wiersz Durejkowej –

Do pani Durejko

Jak jest ten wiersz? wydeklamuj, proszę…

MAGDALENA I HRABINA

A, to ślicznie! to pani poetka –
Czemu też to było nam ukrywać…

PIERWSZY I DRUGI Z GOŚCI

A, to ślicznie! pani wiersze robi!…

SĘDZINA
do męża

Dajże pokój – śliczny przykład pannom!

Do obecnych

Klemensulko sobie żarty stroi –
Taki dziś jowialny!

MAK-YKS

Czyliż wiersze
Uwłaczają temu, co je tworzy –

SĘDZIA
gwałtownie

Homer z biedy umarł, mój paniczu!
-Ale jest w przysłowiach wierszowanych
Sporo sensu i zdrowego umu:
Zwłaszcza, kto je zgłębić usiłował.

MAGDALENA
do Szeligi

Jak ten pomysł grobu się podoba?

SZELIGA

To nie swój jest pomysł – to Egipcjan,
Co byli z mumiami ożenieni,
Jedli z nimi, pili i tańcowali –

MAGDALENA

Co też zgrabnie musiało wyglądać!

SZELIGA
melancholijnie

To jest pomysł SMUTNY… z tej przyczyny,
Że miewają go ludzie wyzuci
Z pewnego uczucia żywotnego…

* * * * * * * *

Ale – nie chcę panią w te głębokie
I mało zabawne wieść tajniki…

MAGDALENA

Proszę – proszę – jak najpiękniej proszę!…

SZELIGA
serio i powoli

Zgon brzmi nieustannie w ładzie życia,
I nieledwie w każdym dopełnieniu,
Jedną ze strun jego stanowiąc;
Kto ją odrzuci z żywota harfy,
Naddać potrzebuje, co pominął,
Potrzebuje widoków cmentarnych – –
Z przyczyny tej jest to arcysmętne.
Nie z przyczyny nagrobków kamiennych!

MAGDALENA

Jak ja to rozumiem!

SZELIGA

A-rzadko kto…

HRABINA
zbliżając się do mówiących

Co tu państwo mówią zabawnego?

MAGDALENA

Ciągle o tym grobie-ogrodowym –

HRABINA

Niemało się sama namyśliłam
O tej rzeczy – i, jak pocznę, nie wiem.
Chcę, by to był i grób, i altanka –

Spostrzegając się obok krewnego swego

Mak-Yks! – żeby nie wyszło z pamięci:
Jutro u mnie być musisz koniecznie,
Należy coś swobodnie pomówić
O różnych zaległych interesach – –

MAK-YKS
ceremonialnie

Pani –

HRABINA
donośnie

Wybierajmyż grę dla dzieci,
Lub dwie różne, stosownie do wieków.

SĘDZINA

Ja głosuję za dwoma lub trzema.

PANIENKI I DZIEWICE
wbiegając

Na werandzie! o tak, na werandzie!
Bawić się życzemy wszystkie razem.
Tyle miejsca owdzie i tak równo
Na ścieżce ostatniej jak w salonie.
Pomiędzy gałęziami wonnych drzew
Szklarnie globy tam i owdzie wiszą,
Jakby niedojrzałe pomarańcze,
Które błysną światłem na czas mroku.

MŁODSZE

Brzegami trawników, na werandzie
Grać wybornie w pantofel i w kotka!
Starsze panny w salonach niech sobie
Z poważnymi przestają osoby…

STARSZE

Panieneczki przeciwnie – w salonach
Niech pod okiem starszych zostawają,
Gdy my pójdziem, w ścieżkach ocienionych,
Ramię w ramię, każda z przyjaciółką…
Zwiedzić wszystko, co jest… aż do murów!

WSZYSTKIE RAZEM

Na werandzie! o tak! na werandzie
Życzemy się bawić wszystkie razem –

SĘDZINA

Panienki te, co są uwieńczone,
Mogą bawić się i na werandzie.

HRABINA

Gry tymczasem znajdziemy stosowne –

SĘDZINA

Trzeba zawsze dystynkcję zachować,
Jakkolwiek są wszystkie umiejętne
I kształcone według systematu
Durejkowej… powiedzieć mogłabym
(Lecz, z rozlicznych czerpiąc pedagogi,
Nie przywłaszczam sobie ich essencji -)

SĘDZIA
doskakując do drzwi werandy

Essencja zowie się „wszech-wyskokiem”!
Według rodowitej samo-wiedzy.

SĘDZINA
przez ramię swoje

Ale nie jest wyskokiem-wszech-stronnym…
– Mon mari est puriste!…

PIERWSZY I WTÓRY Z GOŚCI
razem

Arcysłusznie!
Arcysłusznie – vivat, Panie Sędzio!
Przyszedł czas własnej terminologii!

MAGDALENA
opiekując się jedną z panienek

Każdej wieńce z lauru zamieniamy
Na kolory do włosów stosowne –
Jak jej pięknie w niebieskim?

Do panienki

– a Marta?

Dziewczynka wybiega po Martę.

SĘDZINA

Uksztalcić gust niedrobną jest rzeczą,
I lubo podrzędną, jednak słuszną.
Same musiem znać się na ubraniu
Według pory i potrzeb społecznych –

HRABINA
obchodząc się inną panienką

Jak jej pięknie jest z amarantowym
-A Anielka?

Dziewczynka wybiega.’

STARSZE I MŁODSZE
od drzwi werandy

W pierścień! w pierścień! w pierścień! niech Anielka
Pozwolenie grania w pierścień zyska,
Wielkim kołem równo i wesoło –

Do Mak-Yksa

A pan będziesz fanty miał w koszyku,
I dopiero sąd!… dopiero kary!

WSZYSTKIE DZIECI

W pierścień, w pierścień, jednym wielkim kołem!

SĘDZINA

Starsze niech zostaną na werandzie,
Młodsze mogą w pierścień grać w salonie.

HRABINA

Miejsca tam więcej jest niż potrzeba!

WSZYSTKIE

W pierścień, w pierścień, w pierścień! całym kołem.

HRABINA

Sama wstążkę dam… i tę obrączkę.

PIERWSZY Z GOŚCI

Wielki Mogoł mógłby nieść u czapki
Brylant Pani Hrabiny – istotnie –

DRUGI

Jakby błyskawicę kto nawłóczył –

MAK-YKS

Wszelki brylant jest z czapki Mogoła,
Albowiem umarłym on klejnotem,
Świeci, ale zatrzymuje wartość…

HRABINA

Zdaje mnie się, że dziś najwłaściwiej
Błyskotka ta będzie używana.
Swą wielkością, blaskiem swym, doprawdy
Jakby na ten cel była zrobioną.

PIERWSZY Z GOŚCI

Klejnot taki cenę ma sam w sobie
I nie tylko dzieciom się podoba –

DRUGI I INNI
chórem

Pierścień pani podoba się wszystkim.
– Wszystkim się podoba pierścień pani.

SZELIGA
który na ustroniu z Magdaleną siedział, porywając się

Pani swój daje pierścień? – to ja gram…

HRABINA
surowo

Nie – ja mój pierścień cofnę od grania…

MAGDALENA
do Hrabiny z przyciskiem

Dobrze –

SZELIGA
ns.

(Aż mnie zimno się zrobiło!)

HRABINA
do Magdaleny donośnie

Ona swój da pierścionek…

SZELIGA

-O! pani,
W takim razie ja nie gram – dlatego,
Że musiałbym w drugim być salonie,
Gdzie dla blasku fraszki utraciłbym
Uczestnictwo w blasku właścicielki!

MAGDALENA
wysłuchawszy Szeligi mówienie, do Hrabiny

Daj swój pierścień, Mario!

HRABINA
posłusznie

Sama włożę –

SZELIGA

Aklimatyzować się nawykłem,
Jednakże poczuwam chwilę febry…

MAGDALENA
patrząc w oczy Szeligi

To – nerwowe tylko przesilenia,
Które często z przyczyn są tajemnych –
Ludzie, choć klimatów nie zmieniają,
Bywa, że tym podlegli są wpływom.
Jest to czasem i z moralnych przyczyn:
Rozczarowanie nieraz jakby dreszcz
Przejmuje – i to tak istotnie,
Że można być z ducha zaziębionym!
(Wyrażenie, które pan Durejko
Zastąpić umiałby szczęśliwszym,
Lecz które pewny stan nie-zwany,
Ale znany… określa mniej więcej…)

SZELIGA

Osoby są, od których odchodząc
Ziemia nam przestaje być okrągłą,
Niesłychanie płaszczy się a płaszczy…
Słońce ma ckliwy blask i mosiężny…
Zieloność jest jak na bilardzie
Sukno czyste, równe i porządne.

MAGDALENA

Dlaczegoż to ludziom przypisywać?

SZELIGA

Bo – inne są osoby – od których
Niekiedy odchodząc… widzisz… schody
I próg dziwnie nadobnych kształtów;
Spostrzegasz, że sień, że przedsionki
Światłem są owiane szczególniejszym,
Słońce tam mistrzowskim działa pęzlem.
A jeżeli wtedy wiatr i burza,
To otwierasz piersi ku zamieci,
Coś w niej uskrzydlającego czując.

Wstają i mają się ku drzwiom bocznego salonu.

MAGDALENA
z udaną obojętnością

Jakże i próg może być pięknym? – och!!

SZELIGA

Homer w Odysei próg opiewa,
Gdzie stanęła stopa Penelopy…

MAGDALENA

Dowód to niemały!… lecz ten ot próg?…

SZELIGA

Nie jest i on bez pewnego wdzięku –

Kiedy te osoby w bocznego salonu odrzwiach znikają, wchodzi samotnie Mak-Yks i usiada u stołu, gdzie są jedzenia.