Pierwszy dzień Tadeusza w Soplicowie
Do litewskiej wsi Soplicowo przyjechał, dwukonną bryczką młody panicz. Był to Tadeusz mający lat dwadzieścia, który wrócił dopiero z Uniwersytetu Wileńskiego, ukończywszy tam studia.
Przyjechawszy do posiadłości swego stryja, Tadeusz objechał cały dziedziniec, w końcu zawracając przed ganek. Wysiadł prędko z powozu i pobiegł do drzwi. Wszedłszy do domu zastał go zupełnie pustym. Zaczął rozglądać się po wszystkich kątach i czule wspominać dawne czasy. Po chwili przypomniał sobie o pokoju, w którym spędził swe dzieciństwo. Szybko pobiegł, chcąc go zobaczyć. Gdy wszedł ujrzał całkiem inne pomieszczenie, niż sobie wyobrażał. Ściany były zupełnie inne a, książki i nuty porozrzucane wraz z damską odzieżą. Od razu poznał, że mieszka w nim kobieta. Stojąc jeszcze przez chwilę, zobaczył za oknem w sadzie na brzegu niegdyś zarośniętym pokrzywami, piękny mały ogródek pełen bukietów, trawy anielskiej i mięty. Rozglądając się dalej po pokoju spostrzegł na parkanie młodą dziewczynę. Widać było, że kogoś szuka. Przypadkiem skierowała wzrok na pana Tadeusza i całkiem zdezorientowana uciekła do ogrodu i zniknęła paniczowi z oczu. Tymczasem do domu Sędziego przyjechał pan Wojski. Tadeusz widząc znajomą twarz podszedł i grzecznie przywitał się. Chwile porozmawiali i zaczęli iść w kierunku lasu, gdzie czekali na Tadeusza wszyscy mieszkańcy dworu.
Wieczorem w zamku Horeszków zaczęli zbierać się Soplicowie. Wszystko było już gotowe do wieczerzy. Każdy z gości zajął swoje miejsce. Pan Tadeusz usiadał jedno krzesło dalej od Sędziego, gdyż obok stryja było już zajęte dla kogoś innego. Gościom do stołu podano wódkę i przeróżne smakołyki. Wtenczas wszyscy zaczęli śmiało jeść i rozmawiać.
Tadeusza nieustannie męczyło puste miejsce obok i osoba, do której ono należało. Poznał ją dopiero, gdy podano czwartą potrawę. Była nią nadzwyczajnie piękna kobieta, odziana w różową i jedwabną suknię. W ręku trzymała wachlarz, dodający jej uroku. Gdy szła przy stole wszyscy ją witali. Widać było, że każdy ją zna z wyjątkiem Tadeusza. Obeszła wszystkich zgrabnie i usiadła na miejscu wolnym miedzy Sędzią, a jego siostrzeńcem. Panicz szczególnie zaciekawiony przyglądał się nieznanej osobie. W pewnym momencie zdał sobie sprawę, że nieznajoma może być tą samą dziewczyną, którą spotkał w ogrodzie. Po tej opinii bardzo się zarumienił, a serce zaczęło bić mu mocniej.
Po pewnym czasie rozmowa znówrozbrzmiała na dobre. Dwaj panowie Rejent i Asesor zaczęli żartować i sprzeczać się na różne tematy, doprowadzając w końcu do sporu. I tak kolacja zakończyła się kłótnią dwóch szlachciców. Wszyscy goście rozeszli się do swych domów, a Tadeusz udał się do stodoły, gdzie spędził noc po bardzo ciekawym dniu w Soplicowie.