Pieśń XI

rózna twa chluba, nie kochaj się w sobie,
Nie wszytkoć prawda, com pisał o tobie.
Miłość mię zwiodła i przez mię mówiła,
Że nad cię nigdy wdzięczniejsza nie była.

Jako lelija różą przeplatana
Zdała mi się twarz twoja malowana;
Oczy twe jako gwiazdy się błyskały,
Piersi twe śniegu sromotę działały.

Gniewliweś morze śmiechem uśmierzała,
Kamienneś serce słowy przenikała.
Teraz w mych oczach wszytko się zmieniło –
Obłudne serce wszytko pokaziło.

I twa niewdzięczność, którą pokazujesz
Tam, gdzie powolność i chuć prawą czujesz.
Czego mi tedy stateczne namowy
Nie mogły wybić żadną miarą z głowy,

Czegom zbyć nie mógł przez zioła, przez czary,
To sam dziś wyznam na się z prawej wiary,
Żem był zabłądził w swej niemądrej sprawie,
A byłci-m, jesli komu, jak żyw prawie.

Ale żeś tego wdzięczna być nie chciała,
Dalej nie będziesz ze mnie sługę miała.
To, com ci służył, niech już wniwecz idzie,
Bo jednak ten czas kiedyżkolwiek przyjdzie,

Że ty, wspomniawszy na me powolności,
Musisz zapłakać nieraz od żałości,
A ja, bych jeno o tobie nie wiedział,
I w pustych lesiech sam rad będę siedział.