Plato i Archita

ARCHITA
Geometrycznej nieświadom nauki
Widziałem prosty lud, kładący bruki,
I, jako kamień jedna się z kamieniem,
Baczyłem, stojąc pod filarów cieniem-
Aż żal mi było bezwiedności gminu,
Mimo że wieczną on jest wagą czynu!…
Więc – geometrii myślane promienie
(Rzeknę) gdy z głazem złączę i ożenię,
Sferyczność w drzewie wykłuwszy toporem,
Siłami ramion pchnę brązowe walce,
Promienne jeśli kołom natknę palce…
To-któż wie…

PLATO
Boskie zmysłowiąc obrysy,
Archito! – koturn rzucisz za kulisy-
Języka lotność niebieskiego zgrabisz,
Więc filozofię, Grecję może, zgubisz…

ARCHITA
O! Plato… padam przed prawdy bez-końcem,
I nieraz, myśli z drzewa ciosząc, płaczę,
Tak wielce wszystko przesiękłe jest słońcem,
Któremu nie ty, ni ja biegów znaczę;
Dlatego świętych nie zniżę arkanów,
Ani ojczyzny krągłą tarcz wyszczerbię,
Owszem: z tych, które rażą cię dziś, planów,
Z kres tych na Grecji idealnym herbie,
Z liczebnych równań w sil zmienionych dźwignie
(Lubo promienność uroku w nich stygnie),
Któż wie? – powtarzam – czy lud w sobie drobny,
Bezsilny ciałem-jak wyspa osobny,
Sykułów, mówię, na przykład, siedziba,
Tą siły ramion zmnożywszy nauką,
Nie zdoła bronić się jak morska ryba?…

PLATO
Przyjdzie – i tobie dzień zwycięstwa – sztuko!…