Porównanie treści, formy, konstrukcji i języka „Pana Tadeusza” z filmem.

Zachwyt czy rozczarowanie? Przedstaw swoje przemyślenia, porównując treść, formę, konstrukcję i język „Pana Tadeusza” z filmem.

Andrzej Wajda, który został uhonorowany niedawno nagrodą Oskara, za całokształt swojej twórczości, dał widzowi możliwość odkrycia na nowo dzieła Adama Mickiewicza, będącego naszą narodową epopeją.

Epopeja Mickiewicza jest uważana za największe arcydzieło poezji polskiej. Duży wpływ na tę ocenę ma język, jakim utwór ten był pisany. Jest to język niezwykle urozmaicony, bogaty w kunsztowne przenośnie, porównania oraz wiele innych środków artystycznych. Autor łączy ze sobą różne gatunki literackie: poemat epicki, sielankę, epos i gawędę. Dzieło to cechuje również wiele mistrzowskich opisów przyrody, ludzi, przedmiotów, zgodnych z rzeczywistością obrazów z życia szlachty i polskiej magnaterii, szkiców psychologicznych bohaterów – a wszystko pisane jest wierszem – trzynastozgłoskowcem – co ma wskazywać na to, iż panuje, w tym zmitologizowanym przez Mickiewicza świecie, ład, porządek, harmonia i hierarchia.

W adaptacji Wajdy zagrały same znakomitości polskiej sceny i ekranu: Linda, Seweryn, Olbrychski, Szapołowska, Kondrat, Trela, Bińczycki, Kociniak, Gąsowski i wielu innych. Obok reżysera w obsadzie znaleźli się: W. Kilar (muzyka), P. Edelman (zdjęcia), A. Starski (scenografia), M. Tesławska-Biernawska (kostiumy) i M. E. Dziewulska (charakteryzacja).

W „Panu Tadeuszu” Mickiewicza, wyróżnić można trzy wątki: pierwszym jest wątek miłosny- uczucie Tadeusza i Zosi, drugi, to spór o zamek pomiędzy Sędzią a Hrabią; trzeci zaś obejmuje postać Jacka Soplicy – Księdza Robaka, zbrodniarza, który odpokutowuje swoje grzechy pod postacią zakonnika i jednocześnie emisariusza, jest tajnym wysłannikiem, którego celem jest przygotowanie powstania na Litwie. W filmie jednak na pierwszy plan wysuwa się wątek trzeci. Właściwa fabuła „Pana Tadeusza” kończy się wraz ze śmiercią księdza Robaka. Wajda wprowadza do filmu samego autora poematu, który czyta swoje dzieło (tj. dwie ostatnie księgi) zebranym w jego mieszkaniu w Paryżu przyjaciołom – słuchamy więc poematu w całym swym sławnym bogactwie. Gośćmi poety okazują się być bohaterowie „Pana Tadeusza”, emigranci.

Pojawia się również Epilog: „O tym – że dumać na paryskim bruku”. Inwokację słyszymy, nie tak, jak w poemacie na początku, ale na końcu; tekst mówiony przez aktorów – dialogi, jest nieco skrócony, lecz nie wprowadzono żadnych zmian – są to teksty wzięte wprost z poematu. Film zaczyna się dość zaskakująco, bo od zatrzaśnięcia okna i akcja zaczyna się od powrotu do domu Tadeusza.

Aktorzy grają bardzo dobrze, szczególnie Bogusław Linda, Andrzej Seweryn i Daniel Olbrychski, którzy bardzo pasują do swoich filmowych odpowiedników: księdza Robaka, Sędziego i Gerwazego. Dialogi przenoszą piękno mickiewiczowskiego wiersza na ekran, dają niesamowity efekt tej tajemniczej mowy jaką posługiwalisię niegdyś nasi przodkowie – w całym swym wyrazie. Dziś jest ona niestety „zabrudzona”, zagubiły się obyczaje i wytworzyła się „bylejakość” (ludzie „biegną” za postępem, chcąc być bardziej nowoczesnymi i przejmują obyczaje państw zachodnich, wprowadzając obce zwyczaje unicestwiają i poddają w zapomnienie nasze narodowe tradycje), a film wprowadza nas w mistyczną krainę piękna, w którą chcielibyśmy się zagłębić, zapominając o codziennych problemach (i „cywilizowanym świecie”). Aktorzy mogą tworzyć postaci z innego, lepszego świata, wydobywając całą ich potęgę i wyrazistość, co zresztą im się udaje.

„Pan Tadeusz” jest utworem poetyckim, przeznaczonym do czytania i w żadnym utworze, z jakim się dotąd zetknąłem, nie znalazłem tylu obrazów przyrody, ludzi i zdarzeń, jak tutaj. Nie mogą się one równać nawet z najlepszym obrazem przedstawionym przez choćby i najlepszego reżysera, gdyż rządzi tu wyobraźnia czytelnika, której nic nie może zastąpić. Widz otrzymuje pewne wyobrażenie o sile tych opisów w Epilogu. Na tym polega cała trudność przeniesienia poematu na ekran – podejmując się tego Wajda dużo ryzykował, ale udało mu się stworzyć film o dużej sile wyrazu – bez żadnych aluzji politycznych i tak, jak dzieło wieszcza, mówiące o nas – o naszych narodowych przywarach, z naszym narodowym charakterem i językiem.

Na pewno większość widzów zadowolił ten film, a uważam tak dlatego, że mnie samego jak i moich znajomych mile zaskoczył. Choć trwał ponad dwie godziny, nie był nudny i co ważne, był zabawny. Kto by przypuszczał, że narodowa epopeja może być także śmieszna. Mówiąc krótko, film mi się podobał, nie był to jednak zachwyt, ale z miłą chęcią obejrzałbym go jeszcze raz.