Próba interpretacji „Kamizelki” Bolesława Prusa

Bolesław Prus, autor nowelki „Kamizelka”, której poświęcam niniejszy tekst, jest bodaj najsławniejszym autorem polskiego pokolenia pozytywisów. Mnogość krótkich tekstów i kilka powieści, które na zawsze weszły do klasyki literatury polskiej – takich jak Lalka czy Faraon – czynią z tego człowieka twórcę doprawdy wybitnego. W swoich tekstach przekazywał czytelnikom – rodakom swój pozytywistyczny system wartości; doceniał pracę i zaradność bezlitośnie tępiąc lenistwo. Pisał o ojczyźnie, dawał nadzieję na lepsze jutro. Za dowód prawdziwości mych słów może posłużyć wspomniana „Kamizelka”, której historię i morały z niej wypływające postaram się przedstawić poniżej.
Czymże jest tytułowa część garderoby? Tak jak każda nowela, także i „Kamizelka” ma swój motyw przewodni, swego „sokoła”. Motywem tym jest trochę podniszczone i dość stare okrycie, które wchodzi w posiadanie bohatera będącego jednocześnie narratorem – w utworze spotykamy narrację pierwszoosobową. Odzienie to jest spoiwem, które łączy utwór zbudowany niejako z trzech części dziejących się w różnym czasie i miejscu. Pierwszą z tych części jest refleksja narratora nad swym zbiorem rupieci – w skład którego wchodzi tytułowa kamizelka. W drugiej części przedstawia on sposób, w jaki nabył ubranie, by w trzeciej opowiedzieć o historii swoich sąsiadów – ściśle związanej również ze zniszczoną odzierzą.
W utworze pojawiają się także inni bohaterowie poza narratorem – są to handlarz starzyzną oraz małżeństwo – pan i pani. Pierwsza z tych postaci to pojawiający się w drugiej częście noweli żyd handlujący starymi, ledwie zdatnymi do użytku rupieciami. Okrutnie chciwy, długo targował się o cenę bezwartościowego kawałka materiału, który z powodów sentymentalnych chciał zakupić narrator. Jego cechy z pewnością zostały przerysowane przez autora dla jaśniejszego zobrazowania nie tylko jednej osoby, lecz calej grupy społecznej – handlarzy żydowskiego pochodzenia było wszak bez liku.
Jednakże prawdziwa akcja noweli rozgrywa się dopiero w części trzeciej, w której występują sąsiedzi narratora – pan i pani. Nie wiemy o tej parze zbyt wiele poza tym, że szczupła, w przeciwieństwie do swego męża, pani była nauczycielką, pan z kolei pracował jako urzędnik – na dość niskiej zresztą posadzie. Małżeństwo kochało się wielce, lecz niestety na pewnym etapie ich życia spadło na nich straszliwe nieszczęście – mąż zachorował. Wedle opisu choroby – kaszel, krwotok – możemy z dużą dozą prawdopodobieństwa domniemywać, że była to nieuleczalna w owych czasach gruźlica. Z pewnością podobnego zdania był lekarz odwiedzający chorego, lecz oboje – wraz z małżonką poszkodowanego – będąc przy chorym wierutnie kłamali starając się przekonać go, że chwilowe niedomaganie, na jakie zapadł, szybko minie.
Jaką rolę w tej historiigrała kamizelka? Otóż była to ulubiona część ubioru pana – zakładał ją codziennie. Jednakże gdy zachorował, ustawicznie tracił na wadze, co z łatwością można było zobaczyć na sprzączkach kamizelki – zaciskanych coraz ciaśniej. Z każdym kolejnym dniem ciaśniejsza kamizelka nieodmiennie przygnębiała pana – bez wątpienia może być tu traktowana jako symbol postępującej choroby. Tymczasem z odzieniem tym wiąże się jeszcze jedna tajemnicza kwestia – mianowicie kwestia wielkiego oszustwa. Otóż bohater naszej noweli chcąc ukryć przed żoną fakt coraz gorszego stanu zdrowia przesuwał sprzączkę od kamizelki w taki sposób, by domykała się ciągle na tą samą dziurkę – i nadal dobrze leżała. A kochająca współmałżonka również starała się ulżyć w cierpieniu męża i każdej nocy skracała pasek nieszczęsnego ubrania… W rezultacie oboje oszukiwali siebie nawzajem – mając rzecz jasna dobre chęci…
Sytuację rodzinną można odnieść do zakończenia noweli – narrator opowiada o chorobie pana jako o alegorycznych chmurach przesłaniających niebo, co możemy odczytywać w kontekście narodowym jako polskę pod zaborami – lecz daje także nadzieję na „wyzdrowienie” z nieuleczalnej choroby – wszakże „któż może powiedzieć czy za tymi chmurami nie ma słońca?”