Przyjaźń jest potrzebna człowiekowi w każdym wieku- praca konkursowa (I miejsce)

?Przyjaźń jest potrzebna człowiekowi w każdym wieku??
Kartki z pamiętnika

Środa-27.07.2006r. Darłówek

Drogi Pamiętniczku. Dziś był mój pierwszy dzień na koloniach w Darłówku. Przyznam szczerze, że na początku byłam trochę niespokojna, lecz gdy tylko zobaczyłam Ją na werandzie naszego pensjonatu, od razu wiedziałam. Pewnie jesteś ciekaw, co. Otóż zobaczyłam w Niej swoją bratnią duszę. Miała długie, połyskujące w słońcu, blond włosy i miły wyraz twarzy. Spojrzała na mnie i chyba też to poczuła. Byłyśmy sobie przeznaczone! I stałybyśmy tam jeszcze z rok, gdyby w końcu nie podeszła do mnie i nie zapytała, o dziwo wcale nie o moje imię, lecz o mój znak zodiaku. Wydało mi się to troszkę dziwne, ale miała tak miły ton głosu, że nie sposób było nie odpowiedzieć, iż strzelec. W Jej oczach dostrzegłam zawód. Potem razem poszłyśmy do pokoju, żeby rozpakować swoje rzeczy. Ciągle nurtowało mnie jedno pytanie: ?Czy my się już wcześniej nie spotkałyśmy??, a ponieważ z reguły jestem osobą ciekawską, to od razu ją o to zapytałam. Okazało się, że Darię, (bo tak miała na imię) również to zastanowiło, jednak to niemożliwe. Mieszkamy w przeciwnych krańcach Polski. Wytłumaczyła mi, iż rok temu w swoim rodzinnym mieście- Gostyninie, zaprzyjaźniła się z dziewczyną z wyglądu niemal identyczną jak ja, co w pewnym sensie tłumaczy jej pierwsze pytanie. Opowiedziała mi, jak to spotkały się w sklepie, czekając na najnowszy egzemplarz czasopisma ?Bravo?. Dziewczyna nie przedstawiła się z imienia, powiedziała tylko, że jest panną. W głębi serca jej zazdrościłam, że mogła codziennie spotykać się z Darią, ale też czułam złość, bo nie rozumiałam, jak mogła odmówić podania swojego imienia. Może się go wstydziła, albo było zbyt długie (jak na przykład Hermenegilda) i obawiała się, że Daria uzna ją za dziwaczkę? Albo była ścigana przez policję za jakieś przestępstwo? Nie, chyba raczej nie.
Sama nie wiem, jak mogłam otym pomyśleć. Tymczasem moja współlokatorka skończyła swoją opowieść. Czułam, że chciałaby odnowić tamtą przyjaźń, lecz cieszyłam się z jej obecności tutaj, w Darłówku, a nie w jakimś Gostyninie. Wiem, wiem, to trochę samolubne z mojej strony, ale z pewnością Ty, mój drogi Pamiętniczku, też byś się tak zachował w Jej obecności. Potem, z całą kolonią poszłyśmy przywitać się z morzem, a następnie do stołówki na kolację. Była nawet smaczna, ale to nie to samo, co mój ulubiony bigos u babci Jasi. To był długi dzień, więc wszystkie dziewczyny położyły się spać dość wcześnie, jednak ja nie mogłam zasnąć. Długo rozmyślałam o Darii i o tym, że ?wbrew mojej corocznej tradycji- pierwszy dzień tutaj wcale nie był taki straszny. Po wielu dłuuugich (uwierz mi na słowo!) minutach, mnie również w swoje objęcia zabrał Morfeusz.

Niedziela-31.07.2006r. Darłówek

Drogi Pamiętniczku, od tych kilku dni jesteśmy z Darią wręcz nierozłączne, prawie jak siostry syjamskie. Nie no, może troszkę przesadziłam, ale sam wiesz, o co mi chodzi. Nigdy wcześniej nie spotkało mnie nic podobnego. Zawsze miałam problem z zawieraniem nowych znajomości, a co dopiero przyjaźni. Jestem raczej typem samotnika. Nawet w piaskownicy, podczas gdy inne dzieci budowały zamki i bawiły się foremkami, ja trzymałam się z boku, zastanawiając się, dlaczego one marnują tyle cennej energii na przerzucanie z miejsca na miejsce, brudnego, zanieczyszczonego fekaliami zwierzęcymi, piasku. Jakaś cząstka mnie, tam w środku, odczuwała chęć wspólnej zabawy, ale ten większy procent wolał nie rzucając się w oczy, porobić coś pożytecznego. Wiadomo, w tamtym wieku niewiele mogłam zrobić, ale sama myśl, że nie marnuję swojego czasu na bzdury mi pomagała. Teraz, w okresie dojrzewania, jest tak samo, a przynajmniej podobnie. Powinnam zacząć interesować się osobnikami płci przeciwnej (tak przynajmniej piszą w tych wszystkich mądrych książkach o dorastaniu), a tymczasem ja nie mogę się powstrzymać od zniesmaczenia na widok ich głupich, dziecinnych dowcipów. Dziewczyny, w większości, też nie są warte mojej uwagi. Nie w głowie mizabawy, dyskoteki, czy flirciki (błee!). Nie rozumiem ich błahego podejścia do życia. Jak ich największym problemem, zamiast brak wykształcenia w przyszłości, może być pryszcz na czole? Mam nadzieję, że ktoś w końcu mi to wytłumaczy. Podobno jestem aspołeczna, ale co mi tam! Wszystkie one twierdzą, że bez przyjaciółek nie dałyby sobie rady. Do niedawna ich nie rozumiałam. Teraz rozumiem. Naprawdę jestem wdzięczna Darii, że pokazała mi tę stronę życia. Nawet w kościele na niedzielnej mszy nie mogłam się powstrzymać od uśmiechu na jej widok. Powinnam się skupić na kazaniu, ale byłam taka szczęśliwa, iż nie potrafiłam nie oznajmiać całemu światu, wszem i wobec, że w końcu znalazłam swoją bratnią duszę. Sama siebie nie poznawałam, ale podobała mi się nowa Agnieszka. Była bardziej przyjazna i otwarta na ludzi, niż stara, ta zamknięta w sobie.

Czwartek-04.08.2007r. Darłówek

Nie wierzę! Daria obgadywała mnie za moimi plecami! Myślałam, że mówimy sobie o wszystkim, a tu proszę! Zaczynam się zastanawiać, czy to wszystko nie działo się trochę za szybko. Jak ja głupia mogłam sądzić, że znalazłam przyjaciółkę!? Ale może nie powinnam wyciągać pochopnych wniosków. Zacznijmy od początku. Otóż, drogi Pamiętniczku, wszystko zaczęło się od tego, że wyszłam do ubikacji, która znajdowała się na korytarzu, w pokoju zostawiając Darię, Ilonę i Martę (moje pozostałe współlokatorki). Gdy wracałam z łazienki, chciałam cicho podejść do drzwi i nastraszyć dziewczyny ich nagłym otworzeniem. Wtedy usłyszałam przyciszone głosy. Pomyślałam, dziwne, ponieważ one nigdy nie szeptały. Nadstawiłam uszu i? Daria mówiła, jakie to mam grube uda i ramiona, a także fałdki na brzuchu. Zabolały mnie nie same słowa, bo rzeczywiście tak jest, ale że wypowiedziała je właśnie Ona i to pod moją nieobecność! Ja nigdy nie zrobiłabym czegoś takiego! Odczekałam chwilę i weszłam, jakby nigdy nic, do środka. Dzisiaj już nie odzywałam się do Darii, tym bardziej, że Ona najwidoczniej wcale nie poczuwała się do winy. Pod wieczór zrozumiała chyba, iż słyszałam to, co o mnie mówiła, ponieważnie zaczęłam nucić jakiejś zasłyszanej tego dnia piosenki, jak zwykłam była robić i podeszła do mnie próbując przeprosić. Jednak w tym samym momencie nasza opiekunka weszła do pokoju mówiąc, że mamy już kłaść się do łóżek i gasić światło. Nie bardzo mi to odpowiadało, bo akurat poprzedniego dnia poszłam spać bardzo wcześnie, a w związku z tym byłam dzisiaj wyspana, ale nie miałam siły na konfrontację z Darią. Wykonałam, więc to polecenie jak najprędzej i od razu przebrałam się w piżamę. Gdy Daria zapytała się mnie czy już śpię, odpowiedziało jej chrapanie (oczywiście udawane). Wiem, to było podłe z mojej strony, ale ciągle nie rozumiem, jak Ona mogła mi to zrobić. No cóż, może jutro się dowiem?

Piątek-05.08.2006r. Darłówek

Drogi Pamiętniczku, wybaczyłam Darii. One podobno tylko się bawiły w ?szczerość i odwagę?, i dostała zadanie powiedzieć co jej się we mnie najmniej podoba. Z jednej strony miała rację, a z drugiej- niezbyt mnie przekonuje to wytłumaczenie. Ale w końcu każdy może zrobić ten jeden błąd (oprócz sapera, bo dla niego nie będzie już wtedy ratunku). A swoją drogą, jaka ta przyjaźń jest dziwna! O wiele trudniejsza, niż z moim pieskiem, który teraz śpi sobie smacznie w domu w Zakopanem. Trampka zawsze mogę przytulić, gdy jest mi źle i wypłakać się w jego długą, miękką sierść. Nie chce ode mnie zbyt wiele: trochę uwagi i uczucia, świeżą wodę w misce, coś do jedzenia i spacer po parku od czasu do czasu. A na przykład taka przyjaźń do Pana Boga jest o wiele bardziej wymagająca. Trzeba stale o nią dbać, by nie wygasła i nie przeistoczyła się w obojętność. Albo przyjaźń do chłopaka. Wiele osób uważa, że przyjaźń damsko-męska nie istnieje. Ja jednak nie popieram tego zdania. Sama mam przyjaciela, którego bardzo lubię, lecz nie sądzę, by moje uczucie do niego zamieniło się w zauroczenie. Jest bardzo miły i zabawny, alepo prostu nie w moim typie. Jednak uważam, że na pierwszym miejscu wszyscy powinni stawiać specyficzny rodzaj przyjaźni: do samego siebie. Bardzo ważna jest samoakceptacja i wiara we własne możliwości. Każdy, kto odniósł sukces, wie, o czym mówię. Tylko dzięki niej możliwe jest spełnienie swoich marzeń, bo jak ktoś mądry kiedyś powiedział: ?Wiara czyni cuda?. Może rzeczywiście coś w tym stwierdzeniu jest? Patrząc na ludzi chorych i cierpiących, a mimo to walczących do końca ze swoją chorobą, niepoddających się i chcących za wszelką cenę ją pokonać, nie mogę oprzeć się wrażeniu, że ogromnie wierzą w swoje wyleczenie.

Wtorek-20.09.2007r. Zakopane
Drogi Pamiętniczku! Jestem już w domu. Na koloniach było fajnie, szkoda tylko, że tak krótko. Mimo jednego zgrzytu z Darią pogodziłyśmy się i później doskonale się razem bawiłyśmy. Myślę, że jest moją prawdziwą przyjaciółką. Kimś, komu można o wszystkim powiedzieć, kto mnie rozumie i myśli podobnie, jak ja. Trochę mi brakuje naszych wspólnych wypadów na plażę i rozmów w nocy. Wcześniej nie zdawałam sobie z tego sprawy, ale teraz wiem, że ktoś taki, jak Daria był mi potrzebny. Dlatego też zaraz usiądę przed ekranem komputera i wyślę jej kilka e-maili. Uzgodniłam z rodzicami, że będę mogła zaprosić ją na ferie zimowe. Już nie mogę się doczekać, aż znów ją zobaczę. W ostatnich dniach kolonii myślałam, że nasz kontakt się urwie, że to była tylko taka wakacyjna przyjaźń, która skończy się wraz z początkiem września. Teraz jednak widzę, iż możemy dalej się ze sobą przyjaźnić. Drogi Pamiętniczku, wiem, iż przyjaźń na odległość jest możliwa. Przez te wakacje wiele się nauczyłam, m.in. od Darii. Myślę, że udzielił mi się jej optymizm życiowy i swobodne podejście do wielu spraw. To naprawdę miłe uczucie wiedzieć, że ma się przyjaciółkę. Wiele jej zawdzięczam. Dzięki niej stałam się lepszym człowiekiem.

Magdalena Krajewska