Pewnego dnia szłam zadowolona do szkoły. Wczorajszego dnia uczyłam się bez przerwy do testu z matematyki. Byłam pewna siebie i wiedziałam, że dostanę dobrą ocenę.
W końcu nadeszła lekcja matematyki. Pani rozdała po dwie stronice dla każdego i wytłumaczyła cały przebieg rozwiązywania zadań. Zaczęliśmy pisać. Już przy pierwszym zadaniu straciłam całą pewność siebie. Byłam przerażona.
Po teście załamana wyszłam z klasy. Moja przyjaciółka zaczęła się mnie wypytywać czy wszystko w porządku, ale nic jej nie odpowiadałam, bo nic dzisiaj nie było dobrze.
Na historii nie mogłam się skupić. Ciągle byłam myślami przy teście, który poszedł mi fatalnie. Po pierwsze, nauczyłam się złych lekcji, po drugie, nie znałam odpowiedzi na żadne z pytań! Poniosłam klęskę.
W weekend oderwałam się trochę od matematyki. Byłam z rodzicami na zakupach. O niczym nie myślałam i byłam spokojna.
Nadszedł poniedziałek, a pierwszą moją lekcją była matma. Nauczycielka oddała testy. Zaczęła od najgorszych ocen, a ja oczywiście dostałam swoją pracę jako pierwsza. Matematyczka zaproponowała mi poprawę na siódmej godzinie lekcyjnej. Zgodziłam się.
Przyszłam do klasy matematycznej lekko podenerwowana. Szok! Zadania były zupełnie inne jak na poprzednim teście. Znowu przeżyłam klęskę.
Następnego dnia zdenerwowana odebrałam kolejną pałę. Nauczycielka była rozczarowana i postanowiła, że mam się nauczyć i napisać test, aż nie dostanę lepszej oceny od dwói.
I tak przychodziłam codziennie po lekcjach do klasy matematycznej i non stop poprawiałam ten sam sprawdzian. Zawsze zdawało mi się, że pójdzie mi lepiej, ale to były błędne założenia. To była naprawdę Syzyfowa praca.