Refleksje nad literaturą staropolską – minęły wieki, zmienił się świat… Czy warto do niej wracać?

Średniowiecze, renesans, barok i oświecenie – to cztery wielkie epoki, na które przypada rozwój literatury staropolskiej – tej, która dała początek narodowej literaturze w ogóle. Obejmowała okres od ok. XIII do początków XIX wieku, jest to więc ogromna część polskiego piśmiennictwa.
Minęło jednak wiele czasu, odkąd dzieła tworzyli tacy twórcy jak Mikołaj Rej, Jan Kochanowski, Andrzej Frycz Modrzewski czy Ignacy Krasicki. Czy warto więc do tego wracać? Czy to, co kiedyś powstawało, ma dzisiaj jakieś znaczenie? Czy to tylko obowiązek – lektury, które musimy czytać, „duchy przeszłości”, o których uczymy się w szkole?

Sądzę, ze nie. Literatura staropolska bowiem to przede wszystkim bogate źródło wiedzy o społeczeństwie, żyjącym w ubiegłych stuleciach. Dzięki tym utworom wiemy jak kształtowały się stosunki społeczno-polityczne w Polsce na przestrzeni lat. Te natomiast bywały różne i zmieniały się wielokrotnie w zależności od sytuacji w kraju. Od Mikołaja Reja dowiadujemy się o tym, jak wyglądały relacje między duchowieństwem, władzą a chłopstwem, a także poznajemy życie obyczajowe polskiej wsi („Krótka rozprawa między trzema osobami”). „Życie człowieka poczciwego” pozwala nam natomiast zapoznać się z życiorysem przeciętnego szlachcica-ziemianina.
O szlachcie i władzy pisał też Piotr Skarga, a dokładnie o problemach naszego kraju, wynikających z nagannej postawy ludzi rządzących Polską. W tym miejscu warto zwrócić uwagę na ponadczasowość kwestii poruszanych w staropolskiej literaturze. Bałagan i nieład w kraju, powodowany niekompetencją władz, wydaje się być bliski także nasze współczesnej ojczyźnie.
Utwory parenetyczne miały służyć propagowaniu wzorców osobowych – idealnego władcy, człowieka. Myślę, że dzisiejszym politykom (i nie tylko im) również przydałaby się lektura niektórych utworów „O poprawie Rzeczypospolitej” jak na przykład. „O prawach”, „O szkole” czy „O obyczajach”. Wiele wartościowych wniosków powinniśmy też wyciągnąć z satyr Ignacego Krasickiego: „Do króla” – ukazująca pychę, kłótliwość i brak porozumienia narodowego, czy też „Państwo” – mówiące o naszej kolejnej wadzie narodowej (skądinąd nie tak dalekiej i czasom obecnym).
Na ludzkie przywary zwrócił też poeta uwagę w „Bajkach”, a Jak Kochanowski we „Fraszkach”.
Utwory, które miały „uczyć i bawić” miały charakter uniwersalny, co jest kolejnym powodem, dla którego warto czasem wrócić do literatury staropolskiej. Chociażby po to, aby sprawdzić czy różnimy się tak bardzo od ludzi epok minionych.
Poza tym dawne piśmiennictwo pozwala też na zapoznanie się z ważnymi wydarzeniami historii narodowej. W „Transakcji wojny chocimskiej” Wacława Potockiego opisana jest bohaterska walka z 1621 roku, co świadczy o kształtowaniu świadomości narodowej Polaków. „Pamiętniki” Chryzostoma paska mówią z kolei o domniemanym sarmackim pochodzeniu polskiej szlachty, co do dziś jest obiektem badań historyków.
Z literaturystaropolskiej dowiadujemy się tez o szczegółach przełomowych wydarzeń, jak na przykład Konstytucja 3 Maja, konfederacja targowicka, reformacja, powstanie kościuszkowskie czy rozbiory Polski.
Innym cennym, jeśli nie najcenniejszym źródłem historycznym są kroniki, zwłaszcza Galla Anonima i Jana Długosza. Z nich dowiadujemy się o początkach państwowości polskiej („Historia Polonica”). Z „Kronik” wiemy o dokonaniach Bolesława Chrobrego i Bolesława Krzywoustego, a także o krzewieniu i umacnianiu chrześcijaństwa.

Oprócz prozy historiograficznej, ważną rolę pełnią utwory hagiograficzne, dzięki którym znamy wielu świętych, czczonych do dzisiaj. Poza tym to właśnie z poezji religijnej wywodzą się polskie kolędy i pieśni, m.in. „Bóg się rodzi” czy „Kiedy ranne wstają zorze”.
Na epokę oświecenia przypada też powstanie „Pieśni Legionów polskich we Włoszech” czyli „Mazurka Dąbrowskiego” – od 1927 roku naszego oficjalnego hymnu państwowego.
Literatura staropolska to również bezcenne zabytki językowe. „Kazania świętokrzyskie” z początków XIV w., „Kazania Gnieźnieńskie” z XV w., pierwsze polskie przekłady Biblii, „Lament Świętokrzyski”, w końcu i „Bogurodzica” – dzięki tym utworom poznać można bogactwo językowe i najstarsze środki artystyczne, stosowane w polskiej literaturze. Dowiadujemy się też o tym, jakie rodzaje i gatunki uprawiane były w pierwszych wiekach piśmiennictwa. Wiele z nich przetrwało do dziś.

Literatura staropolska to również wspaniałe narzędzie refleksji nad światem, człowiekiem i życiem. Dzięki licznym dziełom, traktującym o filozofii mającej swe korzenie już w antyku, możemy zgłębiać nurty, które pomogą nam zrozumieć wiele spraw i na różne rzeczy spojrzeć z innej perspektywy. Począwszy od średniowiecznego teocentryzmu, chrześcijańskiej scholastyki i franciszkańskiej afirmacji życia, poprzez odrodzeniowe idee humanizmu i barokową pochwałę rozumu, aż do oświeceniowego sentymentalizmu – te i inne kierunki mają swoje odbicie zarówno w literaturze staropolskiej jak i współczesnej. Problematyką filozoficzną zajmował się m.in. Jan Kochanowski w „Pieśniach” i „Trenach”, Daniel Naborowski w „Marności” i „Krótkości żywota”, a także Jan Andrzej Morsztyn w utworze „Do trupa”. Według mnie jest to kolejna odpowiedź na pytanie zawarte w temacie tej pracy.

Podsumowując – literatura staropolska to dla naszej kultury nieoceniony skarb, dla historyków źródło poznania, dla nas wszystkich – wskazówka jak żyć – nauczyć się wyciągać wnioski z błędów naszych przodków i przekazywanie pozytywnych wartości kolejnym pokoleniom. Dlatego też nie możemy przechodzić obojętniej wobec tej spuścizny literackiej, którą odziedziczyliśmy – musimy o niej pamiętać i z niej korzystać – naprawdę warto.