Już jestem blisko. Coraz bliżej groty, w której złożono moją Julię. Otwieram ciężkie, mosiężne drzwi od grobowca i widzę martwe ciało niedające znaku życia. Łzy z oczu leją mi się strumieniami. Serce nagle zaczęło tak szybko bić jak biło, gdy pierwszy raz ujrzałem ją na balu. O moja ukochana! Dalej stoję w progu. Nogi mam jak z waty, nie dam rady ich ruszyć, jakbym przywarł do posadzki. W głowie mi wiruje. Mam tysiąc myśli, a jedna i najważniejsza z nich to, ?Dlaczego? Dlaczego to zrobiłaś najdroższa??. Nie umiem odpowiedzieć na to pytanie. Dusi mnie. Dławię się, kaszle. Zbieram się na odwagę, podchodzę. Widzę blade ciało mojej ukochanej żony. Już nie zobaczę jej pięknych oczu, ani nie dotknę tych ust, miękkich jak jedwab. Nie ujrzę jej już nigdy więcej żywej. Jak to mogło się stać? Myślałem, że wszystko jakoś się ułoży, że razem uciekniemy, będziemy ze sobą do końca naszych dni! Mój anioł, którego teraz blada twarz i sine usta odbijały się w mroku grobowca, już nie nasyci mnie swoim promiennym uśmiechem. Wiele przeszliśmy, żeby być razem, a teraz ona odeszła! Mój promyk nadziei na lepsze jutro. Wydawało mi się, że już nic nam nie stanie na przeszkodzie w dążeniu do udanego życia małżeńskiego, ale jednak coś musiało się zepsuć. Nie mogę uwierzyć, że to zrobiła. Gdy jej brak u mego boku – usycham, gdy jej serce nie bije to tak jakby moje odliczało ostatnie chwile mojego nędznego życia. Ja Romeo z domu Montekich przesiąknięty do ostatniej cząstki swojego ciała miłością do nieżyjącej córki Kapulettich nie chce dalej żyć, bo życie bez Julii jest gorsze od śmierci. Nic mnie nie powstrzyma. Nie będę tu sam. Nie dam rady. Moje życie się skończyło wraz z jej życiem! Chwytam truciznę i czuję jak moje drętwe od zimna i smutku ciało przeszywa dreszcz. Nie czuję bólu tylko ulgę, że niedługo spotkamy się na tamtym świcie.