Rusyfikacja w czasach Marcina Borowicza

Po pierwszym rozbiorze Polski w 1772 roku, kraj został podzielony na trzy części. Każda z nich należała do innego państwa i każda była w inny sposób zmieniana.
Powieść „Syzyfowe prace” idealnie pokazuje, w jaki sposób młodzież wschodniej Polski została poddawana zabiegom rusyfikacji. Początkowo była to nauka pieśni religijnych w języku rosyjskim. Dzieci łatwo poddawały się tym wpływom, ponieważ były w wieku przedszkolnym, a oprócz tego silnie na nie naciskano, by w jak najszybszym czasie osiągnęły postawiony cel. Przykładem szybkiego zrusyfikowania jest główny bihater- Marcin Borowicz. Do pierwszej szkółki trafił w wieku ośmiu lat. Nie znał swojego zdania, był bardzo podatny na czyjeś sugestie, a oprócz tego spostrzegł, że język, jakim mówiono w jego rodzinnym domu był zupełnie niepotrzebny. Jeszcze bardziej skłoniło go to do nauki w języku okupanta. Nie zawsze szło mu to dobrze. Miał problemy z algebrą i matematyką, a fakt, że polecenia były po rosyjsku sprawial, że Marcin miał jeszcze większe problemy z tymi przedmiotami. Gdy dostał się do gimnazjum, zauważył, jak źle traktują polską kulturę. To jednak go nie przejęło. On również nie odnosił się do niej z szacunkiem, zdarzało mu się rownież prześladować osoby, które mówiły po polsku, nie zgadzały się z rosyjską wersją historii, czy czytały polską literaturę. Borowicz był faworyzowany przez nauczycieli, ponieważ zachowywał się tak jak oni- nie miał szacunku do wszelkich polskości, nie tolerował uczniów, którzy nadal próbowali utrzymać swoje poczucie przynależności do swojeg kraju. Był oschły, wredny i zawsze, kiedy wybuchał spór dotyczący niezgodności z tym, co mówił nauczyciel, młodzieniec wierzył słowom belfra. Jednakże nie każdy uczeń miał tak dobrze jak on. Inni bhyli karani na różne sposoby: jedni musieli siedzieć po lekcjach w kozie, inni byli chłostani, a w wyjątkowych okolicznościach wydalani ze szkoły. Wielu młodych ludzi bało się tego. Byli zastraszani, wszędzie napotykali zakazy. Mozna stwierdzić, że czuli się jak w klatce, z której wychodzą tylko ci odważni, choć nie zawsze udawało im się wydostać z niej na zawsze. Gdy do klasy Borowicza doszedł wcześniej wydalony z warszawskiego gimnazjum Zygier, na jednej z lekcji polskiego, zaczął recytować „Redutę Ordona”. Marcin czuł w sobie pewien wstręt do tego, nie pozwalał, by polskie słowa zawładnęły jego sercem. Nie udało mu się tego uniknąć. Zrozumiał, ile dla niego znaczy Polska, poczuł w sobie miłość do kraju, chociaż zawsze się od tego bronił. Stał się w ostatecznym rozrachunku patriotą.
Mimo zaborów, wielu ludzi nie poddało się zabiegom usuwania poczucia przynależności do Polski. W tychczasach ludzie pokazywali swój patriotyzm na różne sposoby. Nie ulegali swojemu przerażeniu i obawą przed karą, silnie walczyli o zachowanie polskiej kultury i języka, dzięki czemu dzisiaj cała Polska stanowi jedność.