„Sąd nad Antygoną” – scenariusz przedstawienia.

Sąd nad Antygoną

***

Sala sądowa jest prawie pusta, tylko przy małym stoliku, w głębi, siedzi protokolant z laptopem. Z przodu klasy – widownia; z tyłu klasy siedzą reporterzy.

Protokolant: Sąd będzie rozpatrywać sprawę założoną przez Kreona, syna Menojkeusa przeciwko Antygonie, córce Edypa. Proszę wszystkich o wejście na salę.

Na salę wchodzą świadkowie. Pośrodku stoją dwie ławki, po prawej i lewej stronie, stoją kolejne dwie, ustawione prostopadle. Przy bocznych stolikach siedzą prokurator, Kreon i obrońca oskarżonej.

Protokolant wstaje.

Protokolant: Proszę wstać, Sąd idzie.

Wchodzą trzy osoby – Sędzia Główny i dwoje ławników.

Sędzia Główny: Proszę usiąść. Otwieram sprawę przed Sądem Okręgowym. Będzie rozpoznawana sprawa Antygony, córki Edypa z rodu Labdakidów. Proszę o wprowadzenie oskarżonej.
Na salę, w towarzystwie zamaskowanego strażnika wchodzi Antygona. Szarpie się i wyrywa.

Antygona: Co ja tu robię? (do strażnika) Jak śmiesz traktować tak księżniczkę?
(do publiczności)
O, ja biedna. To nie koniec mych nieszczęść. Uniknęłam śmierci, lecz cóż przyszło w zamian?

Sędzia Główny: Czuję się zobowiązana, aby przypomnieć oskarżonej, że znajdujemy się na sali sądowej. Przebrania nie są odpowiednim ubiorem na rozprawę.

Antygona: Ależ to moje najlepsze szaty!
Jeślim ja jest przebrana, to cóż można o nich powiedzieć? (pokazuje na publiczność).

Sędzia Główny: Zacznijmy. Sąd sprawdzi teraz, czy zjawili się wszyscy wezwani. Oskarżona?
Adwokat: Jest.

Sędzia Główny: Oskarżyciel?

Kreon: Jestem.

Sędzia Główny: Hajmon, syn Kreona?

Hajmon: Obecny.

Sędzia Główny: Ismena, córka Edypa?

Ismena: Jestem, proszę Sądu.

Sędzia Główny: Panderes, syn Olinosa?

Strażnik: Jestem.

Sędzia Główny: Biegły psycholog?

Psycholog: Stawiłam się.

Sędzia Główny: Proszę świadków o opuszczenie sali.

Świadkowie wychodzą na korytarz.

Proszę oskarżoną o powstanie.

Antygona wstaje.

Sędzia Główny: Proszę się przestawić.

Antygona: Jam jest Antygona, córka Edypa z rodu Labdakidów.

Sędzia Główny: Proszę powiedzieć coś więcej.

Antygona: Mam dwadzieścia trzy lata. Jestem córką króla Edypa i Jokasty z rodu Labdakidów.

Sędzia Główny: Proszę prokuratora o przedstawienie aktu oskarżenia.

Prokurator: Oskarżam Antygonę, córkę Edypa o złamanie artykułu dziesiątego z ustawy o cmentarzach i chowaniu zmarłych. Oskarżona, dnia piętnastego lipca, bezprawnie pochowała zwłoki swojego brata, choć wojskowy prokurator garnizonowy nie wyraził na to zgody.

Sędzia Główny: Czy oskarżona zrozumiała treść oskarżenia?

Antygona: Tak, zrozumiałam.

Sędzia Główny: Czy oskarżona przyznaje się do winy?

Antygona: Tak, nie będę wypierać się swych czynów.

Sędzia Główny: Czy oskarżona chce zeznawać?

Antygona: Tak.

Sędzia Główny: Proszę opowiedzieć, co zdarzyło się piętnastego lipca.

Antygona: Ten czas był dla mnie tragiczny. Jedyną moją rodziną byli bracia i siostra. Gdy dowiedziałam się o śmierci najbliższych, wpadłam w rozpacz. Nie mogłam jednak wiedzieć, iż to nie koniec mych nieszczęść. Doniesiono mi bowiem, że Kreon, okrutnik jakich mało, zabronił chować jednego z moich braci. Nie mogłam tego zrozumieć -przecież każdy ma prawo do pochówku, aby dostać się do Hadesu. Przyznaję, że bałam się łamać rozkaz, ale pomagała mi wiara w to, że Polinejkes dostanie się do królestwa zmarłych. Zakradłam się więc i dokonałam symbolicznego pochówku, jednak po niedługim czasie ktoś odkopał mego brata. Gdy próbowałam dokonać tego ponownie, zostałam pojmana.

Sędzia Główny: Czy są jakieś pytania do oskarżonej?

Prokurator: Czym kierowała się pani, dokonując czynu zakazanego?

Antygona: Moje serce krwawiło na myśl o tym, że ciało mego brata zostanie zbezczeszczone. A przecież prawa boskie mówią, że każdy zmarły ma prawo dostać się do Hadesu!

Prokurator: Czyli kierowała się pani prawami boskimi? Jeśli można, jaką religię pani wyznaje?

Adwokat: Sprzeciw! To nie ma nic do rzeczy!

Sędzia Główny: Oddalam sprzeciw. Proszę odpowiedzieć.

Antygona: Modlę się do Zeusa gromowładnego, do sowiookiej Pallady.

Prokurator: Nie mam więcej pytań.

Sędzia Główny: Proszę o podejście do barierki oskarżyciela posiłkowego, pana Kreona, syna Menojkeusa.

Kreon wstaje i pochodzi do barierki.

Proszę się przedstawić.

Kreon: Nazywam się Kreon, syn Menojkeusa. Mam czterdzieści pięć lat, z zawodu jestem prokuratorem garnizonowym naszej armii, jak i jej dowódcą. Mam bardzo dużą władzę. To właśnie ja wydałem zakaz pochówku Polinejkesa.

Sędzia II: Z oskarżoną nie jest pan spokrewniony ani spowinowacony?

Kreon: Jestem, mimo to chciałbym zeznawać.

Sędzia Główny: Prosimy. Niech pan powie, co wie w tej sprawie.

Kreon: Brat Antygony był zdrajcą. Zdradził kraj i poniósł za to karę. Jednakże ta dziewucha jak zwykle musiała złamać moje rozkazy. Strażnik przyniósł mi wiadomość o pochowaniu Polinejkesa, więc kazałem aresztować sprawcę. Nigdy nie podejrzewałbym, że to może być kobieta. A jednak. Widać, drobne niewiasty, mają dziwne skłonności do łamania prawa.

Adwokat: Czy jest pan pewien, iż to właśnie oskarżona dokonała tego czynu?

Kreon: Tak, jestem tego całkowicie pewien.

Adwokat: Proszę więc powiedzieć, dlaczego uznał pan, że zbezczeszczenie zwłok będzie odpowiednią karą za zdradę?

Kreon: Władza powinna być silna. Musiałem pokazać, że nie mam litości dla zdrajców. Ile byłbym wart, gdyby moi ludzie nie czuli do mnie szacunku?

Adwokat: Więc lepiej, żeby się pana bali?

Prokurator: Sprzeciw! To nie było pytanie.

Sędzia Główny: Podtrzymuję.

Adwokat: Ma pan rodzeństwo?

Kreon: Tak, mam siostrę.

Adwokat: Kocha ją pan?

Kreon: Oczywiście.

Adwokat: I nie sprzeciwiałby się pan, gdyby zakazano panu pochować jej ciało?

Kreon: Nie wiem. Na szczęście nie zostałem postawiony w takiej sytuacji.

Adwokat: Ale tak hipotetycznie… Czy potulnie pozwoliłby pan, żeby zwłoki pana siostry zostały zhańbione?

Prokurator: Sprzeciw! To tylko gdybanie.

Sędzia Główny: Oddalam. Sąd jest ciekawy pańskiej odpowiedzi.

Kreon: Prawdopodobnie nie miałbym nic do powiedzenia.

Adwokat: Czyli, mimo zapewnień o miłości, nie zrobiłby pan nic, aby pomócswojej zmarłej siostrze?

Prokurator: Sprzeciw! To insynuacje.

Sędzia Główny: Podtrzymuję. Są jeszcze jakieś pytania do świadka?

Adwokat i Prokurator kręcą głowami. Kreon zajmuje miejsce obok prokuratora.

Sędzia III: Proszę o wezwanie na świadka Ismeny, córki Edypa.

Protokolant: Świadek Ismena, córka Edypa, proszona na salę.

Ismena wchodzi na salę. Ma zaczerwienione oczy, przy wejściu potyka się lekko.

Sędzia Główny: Świadek Ismena, córka Edypa?

Ismena: Tak to ja.

Sędzia Główny: Proszę się przedstawić, powiedzieć ile pani ma lat, gdzie mieszka i kim dla pani jest oskarżona.

Ismena: Mam siedemnaście lat, mieszkam w Tebach razem siostrą. Oskarżona to moja siostra.

Sędzia Główny: Zgodnie z prawem przysługuje pani prawo odmowy składania zeznań.

Ismena: Chcę zeznawać.

Sędzia II: Prosimy.

Ismena: Antygona jest moją siostrą, to osoba bardzo wrażliwa i religijna. Bardzo przeżyła śmierć braci. Ona… Ja… To nie jej wina. Ona naprawdę bardzo kochała naszego brata, chciała dobrze. Przecież to nie jest wielki grzech. (szlocha). Antygona namawiała mnie, żebym jej pomogła, ale ja naprawdę nie chciałam wchodzić w konflikt z prawem.

Sędzia III: Proszę się uspokoić. Przypominam, że to jest sala sądowa.

Ismena: Siostrzyczko! Co oni ci zrobili? Proszę wysokiego sądu, moja siostra zmieniła się nie do poznania, odkąd ją ostatnim razem widziałam. To wszystko wina Kreona, to przez niego Antygona oszalała!

Sędzia Główny: Proszę o wyprowadzenie świadka.

Ismena zostaje wyprowadzona przez protokolantkę. Sędzia zabiera głos, gdy wszyscy już siedzą na swoich miejscach.

Proszę o wezwanie na świadka pani biegłej psycholog, Marzeny Wojnickiej, która kilka dni po aresztowaniu przeprowadziła badanie na oskarżonej.

Protokolant: Świadek Marzena Wojnicka.

Na salę wchodzi młoda kobieta. Podchodzi do barierki.

Psycholog: Nazywam się Marzena Wojnicka. Mam trzydzieści cztery lata, pracuję jako biegły psycholog sądowy.

Sędzia II: Mogłaby pani przedstawić wyniki badania oskarżonej?

Psycholog: Po aresztowaniu odbyłam długą rozmowę z panią Antygoną i jestem pewna, iż podczas popełniania zbrodni była ona w pełni świadoma dokonanego czynu. Nie mniej jednak, muszę przyznać, iż kierowały nią szlachetne pobudki. Oskarżona kochała brata, była gotowa wiele dla niego poświęcić. Podczas naszej rozmowy…

Antygona: Jak możesz. Myślałam, że choć ty jesteś moją bratnią duszą. Zamilcz. Nie pozwalam…

Sędzia Główny: Oskarżona może zabierać głos, ale proszę nie przerywać w zeznaniach świadków, bo będę zmuszona oddalić oskarżoną z sali rozpraw.

Antygona: Jestem córką króla. Proszę, aby traktować mnie z należytym szacunkiem!

Sędzia Główny: Tak, wiemy. Jednak w chwili obecnej, oskarżona jest oskarżoną, więc proszę o zachowanie ciszy. Proszę kontynuować, pani psycholog.

Psycholog: Oskarżona jest osobą bardzo wrażliwą, aczkolwiek, jest niezwykle dumna i wyniosła. Przyznała mi się, że kochała brata ponad życie, i że byłaby gotowa zrobić to jeszcze raz.

Prokurator: Jeśli można.Czy uważa pani, że oskarżona odczuwała wyrzuty sumienia po dokonaniu zarzucanego czynu?

Psycholog: Nie wydaje mi się. Chciałabym zaznaczyć jednak, że w jej opinii, to co zrobiła, było słuszne.

Adwokat: Pani Marzeno… Pozwoli pani, że zapytam, jakie ma pani podstawy, aby twierdzić, że oskarżona dokonała czynu niedozwolonego bez jakichkolwiek wyrzutów sumienia. Wierzę, że psychologia poczyniła znaczne postępy, ale śmiem wątpić, że potrafi pani wniknąć w duszę oskarżonej.

Psycholog: Kiedy tu nie potrzeba wnikać. Oskarżona sama mi to przyznała.

Adwokat: Oskarżona jest osobą niezwykle dumną i dobrze wychowaną. Jest osobą, która za maską pozornej obojętności ukrywa swoje prawdziwe uczucia. Czy zauważyła to pani, pani psycholog?

Prokurator: Sprzeciw. Koleżanka chyba zapomniała, że to ktoś inny jest od wydawania opinii.

Adwokat: (szybko wtrąca) I, dzięki Bogu, na pewno nie jest to pani prokurator.

Sędzia Główny: Sąd to nie jest piaskownica. Proszę załatwiać swoje konflikty poza salą. I podtrzymuję sprzeciw.

Adwokat: Nie mam więcej pytań.

Sędzia III: Świadek jest wolny.

Sędzia II: Na salę proszony jest kolejny świadek, Hajmon, syn Kreona.

Protokolant: Hajmon, syn Kreona.

Wchodzi Hajmon,

Sędzia Główny: Proszę się przedstawić.

Hajmon: Jestem Hajmon. Mam dwadzieścia trzy lata, jestem synem Kreona, mieszkam w Tebach.

Sędzia II: Świadek jest spokrewniony lub spowinowacony z oskarżoną?

Hajmon: Jeszcze nie. To moja narzeczona i, w dalszym stopniu, kuzynka.

Sędzia Główny: Co świadek ma do powiedzenia w tej sprawie.

Hajmon: Ja naprawdę kocham Antygonę, ale równie mocno szanowałem ojca. Dopóki nie zrozumiałem, że jest on tak naprawdę bezdusznym dyktatorem. Mój szanowny ojciec, rozkazał pojmać osobę, którą kocham, bo coś nie poszło po jego myśli. Tak naprawdę zależy mu tylko na władzy.

Sędzia Główny: Co wie pan o roli oskarżonej w tej sprawie?

Hajmon: Ona chciała dobrze. Pragnęła pochować brata. Wiem, że złamała prawo ustanowione przez mego ojca, ale czy prawa szaleńców są ważne?

Kreon: Zamknij się, smarkaczu! Nie tak cię wychowałem!

Hajmon: Wiem, chciałeś mieć swojego „żołnierzyka”. Tylko, że żołnierzyk zakochał się w niewłaściwej osobie i cała magia prysła. Szanowałem cię, wiesz? A ty zniszczyłeś wszystko, co udało mi się w życiu osiągnąć.

Sędzia Główny: Proszę oskarżyciela o powstanie. Jeśli jeszcze raz przeszkodzi pan w rozprawie, będę zmuszona ukarać pana karą porządkową. Czy to jasne?

Kreon: Tak, Wysoki Sądzie.

Sędzia III: Czy są jakieś pytania do świadka?

Prokurator: Ja mam kilka. Przed chwilą stwierdził pan, że pana ojciec jest szaleńcem. Czy ma pan na to jakieś dowody, coś co pozwoliłoby nam wierzyć pańskim słowom?

Hajmon: A czy jego rozkazy nie są wystarczającym dowodem?

Prokurator: Dla sądu – nie. Pozwoli pan, że zapytam, co jest powodem pańskiej nagłej zmianystosunku do ojca?

Hajmon: Ja po prostu przemyślałem sobie wszystko. Kocham ojca, nie zaprzeczę, ale Antygonę kocham jeszcze bardziej.

Prokurator: Dziękuję, nie mam więcej pytań.

Adwokat: Chciałbym usłyszeć od świadka odpowiedzi na jeszcze jedno pytanie. Czy, według pana, czyn dokonany przez oskarżoną jest czymś dobrym czy wręcz przeciwnie?

Hajmon: Nigdy nie byłem zgodny z łamaniem prawa. Ale Antygona po prostu musiała to zrobić. Jej miłość do brata byłaby nic nie warta, gdyby nie zrobiła tego, co zrobiła.

Adwokat: Dziękuję.

Sędzia II: Na salę prosimy ostatniego już świadka, pana Panderesa.

Protokolant: Świadek Panderes, syn Olinosa jest proszony na salę.

Strażnik wchodzi na salę.

Sędzia Główny: Czy to pan Panderes, syn Olinosa?

Strażnik: Zgadza się.

Sędzia Główny: Ile ma pan lat, gdzie pan mieszka?

Strażnik: Mam czterdzieści siedem lat, mieszkam w Tebach. Jestem podwładnym pana Kreona.

Sędzia II: Proszę mówić.

Strażnik: (jąkając się) W gruncie rzeczy, nie mam zbyt wiele do powiedzenia. Ja… wykonywałem swoje obowiązki. Pan Kreon kazał pojmać sprawcę, to tak zrobiłem. Naprawdę nic więcej nie wiem!
Adwokat: Proszę powiedzieć, czy osoba, którą pan widział to oskarżona.

Strażnik: Tak, to była Antygona. Ona sprzeciwiła się rozkazowi nowego pana – Kreona. I powinna ponieść karę.

Adwokat: Powinna ponieść karę, tak? Chciałbym zapytać pana o relacje z Kreonem.

Strażnik: Ja… Właściwie to nie znam go zbyt dobrze. Niedawno awansował, nie miał okazji mnie poznać. Dlatego… Chciałem, żeby wszystko było dobrze. Naprawdę. On był na mnie zły, więc skrzyknąłem ludzi i złapaliśmy oskarżoną.

Adwokat: Skrzyknął pan ludzi, tak? Ciekawe. Czy w innych okolicznościach, byłby pan równie gorliwy?

Prokurator: Sprzeciw! To insynuacje!

Sędzia Główny: Oddalam sprzeciw. Proszę o odpowiedź.

Strażnik: Nie wiem! Co to za gdybanie. Kreon mnie nie polubił, ale to nie powód, żeby…

Adwokat: A-ha! Czyli twierdzi pan, że zrobił to, żeby wkupić się w łaski szefa, tak?

Strażnik: Tego nie powiedziałem. Ja… Naprawdę. Czy mógłbym już iść?

Adwokat: Przykro mi, ale jeszcze nie. Może podszepnął pan coś Kreonowi, aby wzbudzić jego złość? Może chciał pan, aby wyładował on swoją frustrację na biednej kobiecie, pogrążonej w żałobie? Przecież chodziło panu tylko o chronienie własnej skóry, prawda?

Strażnik: Tak… Znaczy się nie. Nie wiem!

Sędzia Główny: Świadek jest wolny. Zamykam przewód sądowy. Proszę o mowy końcowe.

Prokurator: Dzisiaj, podczas tej dość barwnej rozprawy, byliśmy świadkami wielu skrajności. Ale nie jesteśmy tu, aby osądzać Kreona czy Strażnika. Nie. Mieliśmy dowiedzieć się, czy oskarżona winna jest zarzucanego jej czynu. A badania daktyloskopijne, czy nawet jej własne słowa dowodzą winna jest na pewno. Wysoki Sądzie! Żyjemy w kraju, gdzie bezprawie nie może być tolerowane. Oskarżona złamała prawo, dokonującpochówku zwłok brata. A gdyby jego ciało było do czegoś potrzebne? Gdyby był chory na jakąś nieznaną chorobę? Gdyby to nie była tylko kara? Każdą zbrodnię należy osądzać w ten sam sposób. Oskarżona nie mogła mieć pojęcia, jaki będzie skutek jej działań, nie potrafiła przewidzieć konsekwencji. Mimo to, dopuściła się zakazanego czynu, ba! ona nawet próbowała wciągnąć w tę farsę swoją siostrę. Wysoki Sądzie! Uważam, iż oskarżona winna jest zarzucanego jej czynu i proszę o wyrok opisany w artykule 225, paragraf 6 kodeksu karnego – wnoszę o karę 15 lat pozbawienia wolności.

Sędzia Główny: Sąd zrozumiał. Oddaję głos pani mecenas.

Adwokat: Wysoki Sądzie, w naszym kraju obowiązuje wolność wyznania. Antygona postąpiła zgodnie z prawami boskimi, których to odmówił jej człowiek – Kreon. Oskarżona swojego zmarłego brata darzyła tak wielką miłością, że była gotowa poświęcić dla niego naprawdę wiele. Czyż to nie jest przykład prawdziwej miłości, takiej, która w dzisiejszych czasach nie występuje? Nie jestem za nie przestrzeganiem prawa, ale uważam, że każdy rozkaz, nakaz czy zakaz, powinien być uzasadniony, inaczej doszłoby do tyranii. Tyranii, która już ma miejsce w wojsku. Słabsi oficerowie boją się swoich dowódców, zamiast ich szanować. Ci zaś, wykorzystują ten strach w najbardziej obrzydliwy sposób – do własnych, haniebnych celów. Ta kobieta, która dziś odpowiadała za to, że kochała swojego brata, odważyła się temu przeciwstawić. Chciała coś zmienić. Nie twierdzę, że jej sposób był godzien pochwały, ale jak inaczej miała wyrazić swój sprzeciw? Miała pójść do Kreona, aby zostać wyśmianą i jeszcze bardziej zranioną? A może miała nic nie robić. Wysoki Sądzie, społeczeństwo nigdy nie uczyniłoby takiego postępu, gdyby nie ludzie tacy jak Antygona. Żaden z nich nie miał łatwego życia. Dokonywali różnych wyborów w imię dobrych racji, a nikt ich za to nie szanował. To powinno się zmienić.

Proszę o uniewinnienie mojej klientki.

Sędzia Główny: O co oskarżona prosi Sąd?

Antygona: O uniewinnienie.

Sędzia Główny: Zamykam rozprawę. Wyrok zostanie ogłoszony po naradzie.

Skład sędziowski opuszcza salę. Po chwili odzywa się protokolant.

Protokolant: Proszę wstać, sąd idzie.

Sędzia Główny: Wyrok w imieniu Sądu Rejonowego. Po rozpatrzeniu sprawy nr 16/0325/EN przeciwko Antygonie, córce Edypa, sąd uznał oskarżoną za winną zarzucanego jej czynu i wymierzył jej wyrok trzech lat pozbawienia wolności w zawieszeniu na pięć lat. Wyrok ten jest prawomocny. Proszę usiąść.

Wszyscy siadają.

Wszyscy tu zebrani dowiedzieliśmy się dzisiaj, jak wielką moc ma miłość. Nie zawsze jest to pozytywna moc. Czasem potrafi popchnąć człowieka do czynu, którego nie powinien popełnić, tak jak było to w przypadku oskarżonej. Istniejąróżne prawa, ale w sądzie zawsze najważniejsze będzie prawo państwowe. Proszę o tym pamiętać.

____________________________
W załącznikach znajduje się ładniejsza wersja scenariusza i opisy wyglądu postaci.