W zamku.
BISKUP
Co za smętne zdarzenie… Książę stary wrócił
Zupełnie bez rozumu…
LUCYFER
Duch mu się przyrzucił…
BISKUP
Jak to?…
LUCYFER
Jak w stare drzewo puste wlazł duch nowy…
Uważałem go gdy pękł nagle most sosnowy;
W tym starcu… była jedna… chwila — błyskawica,
Że duch jego tak pierżchnął z ust jak gołębica,.
A w niestrzeżone ciało mógł…
BISKUP
To przeciw wiary…
Kto wacan jesteś?…
LUCYFER
Strzelec.
BISKUP
Jak imię?
LUCYFER
Bukary.
BISKUP
A metryczne?…
LUCYFER
Na buku jest moja metryka.
BISKUP
Jak to, niechrzczony jesteś?
LUCYFER
Jestem spowiednika
Syn… a więc nawet nieco wyświęcon na księdza.
BISKUP
O, jak ta niereligia… ta okropna jędza
Już nawet w lud się wkrada… oto już lokaje
Przestają wierzyć…
BUKARY
A ksiądz księdzem być przestaje,
Bo już w Ducha nie wierzy… powiedz mu: Duch rośnie,
A on to wszystko weźmie za mowy przenośnie
I powie, że to w chłopie krew rozgrzana bryka.
Helion wchodzi.
Ha! Helion?
HELION
Czy posłano już po spowiednika?…
BUKARY
Już poszedł do sypialni…
HELION
O, na smętnym świecie
Żyjemy… mnie kaskady uniosły na grzbiecie
I leciałem jakoby po tęczach wygiętych
Słysząc śpiew gwiazd… i niby głosy Pańskich świętych,
Aż na kwiaty upadłem… i sen mię owinął
Srebrzystymi skrzydłami… a mój ojciec…
BUKARY
Płynął
Przeciw wody i rozbił o nią swój łeb stary…
HELION
Słuchaj… nie lubię tego tonu, mój Bukary;
Prędko się rozejdziemy… jeśli go nie zmienisz… bukary
Pomieniali na duchy…
Wchodzi Książę stary zupełnie obłąkany, za nim Biskup.
KSIĄŻĘ
Królu, sam ocenisz
Moje czyste zamiary…
HELION
O, widok bolesny!
BUKARY
Ogolono mu resztą siwych włosów… i pozwolono wdziać te jaskrawe kolory, które wybrała myśl jego błąkająca się po przestworzach…
KSIĄŻĘ
Tak, królu, w jasnych kolorach
Widzisz mię… lecz nie mieniących
Jak na wężu…
HELION
O! niebiosa sprawiedliwe! Patrz: z gestem dawnego dworzanina trzyma czapkę w ręce nisko, tykając kolan bisku pich, bokiem niby zniżywszy się ku królowi… a drugą rękę na szabli głowicy…
KSIĄŻĘ
Jeżeli ci grzechotnicy
Nie pomrą… to, mości królu,
Oto pieczęć…
HELION
Patrz, z jaką dumą odwrócił się i podniósł głowy…
Ojcze drogi…
KSIĄŻĘ
Waćpani u mojej nogi
O litość… próżno… acani
Udaj się na mnie do prawa,
Król mi pan tego nie zgani,
Że…
BUKARY
Cały odmienił lica
I strupiał…
KSIĄŻĘ
Żem ściął… szlachcica!
BISKUP
Chodzi… ręce założył… w tył i czasem stawa.
O czym on myśli?… dziwna! straszna tajemnica
Piekielna!…
BUKARY
Cudze krwawe sumnienie w nim siedzi.
KSIĄŻĘ
Mówisz, że odmówiłem ostatniej spowiedzi,
To nieprawda, kazałem przyprowadzić księdza.
HELION
Patrzaj, jaki gest ręki… zda się, że odpędza
Od siebie… obwinienie ludzkie garści błyskiem.
KSIĄŻĘ
Zajechał mi w ulicy przed wielkim ogniskiem,
W rynku smalono wieprza… wieprza — wieprza… słomą…
Cała ulica była wtenczas tak widomą
Jak jasny dzień… zajechał w ognistej ulicy,
Ja zrobiłem gest taki… ustąp! — w błyskawicy
Widzę tego człowieka — zrobiłem gest taki…
Ściąłem go…
HELION
Patrz, jak wszystkie te rąk jego znaki
Piszą jakąś historią…
KSIĄŻĘ
A miał sen, jak słyszę…
Miał sen, co go ostrzegał… Pan Bóg snami pisze
Naszą przeszłość i przyszłość… miał sen… a nie słuchał —
Gdy się gdzieś z Kozakami po morzu bałuchał
(Szelma była przed ludźmi i przed Bogiem dumna!)
Przyśniła mu się jasna koralowa trumna.
Słyszałem sam od chłopca Kozaka… Korona
I trumna koralami wylana czerwona,
Czerwona, za to ręczę wam duszą i ciałem,
Że czerwona — powiadam to… bo ją widziałem.
HELION
O straszliwe świadectwo!…
BISKUP
Doktor mi powiada,
Że tu żadnej nadziei karmić nie wypada,
Mózg ruszony… Opuszczać go jednak nie można.
Przyszlę dwóch księży… Wasza rodzina pobożna
Aż nadto zasługuje… przyszlę wam dwóch księży…
Wychodzi.
BUKARY
Zostaw mi pan… tu nad nim rząd… Niech na mnie cięży
Odpowiedzialność wszelka… ja na siebie biorę
Chorego… i tych księży… Zapewne nie chore —
Bądą braciszki — Książę, każ nam przynieść wina,
Noc długa… (ba, i straszna). Niech Książę zaczyna
Oswajać się z tą myślą… że liść z drzewa leci
I bez ojców na ziemi muszą zostać dzieci…
BUKARY
sam
Że też nikt, Widząc wariata,
Nie trafił na tajemnicę
Ducha… całego świata…
Że te straszne błyskawice
Dusz… nie odkryły wszystkiego?
po chwili
Patrz, jaki duch straszliwy i czarny wszedł w niego,
Jaki duch wielki… a nic jednakże nie może,
Przywdział spróchniałe ciało i w tej nowej korze
Nie wie, jak stąpić… Gdyby to był duch dewoty,
To kręciłby wrzecionem i śpiewał godzinki;
Gdyby lichwiarza… mógłbyś mu pokazać złoty,
A poszedłby do piekła… Przez jakież uczynki
Ma być zbawiony człowiek… jeżeli nad ciałem
Nie trwa łaska… i odeń duchów nie odpędza?
po chwili
Ba, a tamten, pod którym ja kłodę złamałem,
Gdzie w nim ta tęczowa przędza
Snów… gdzie ten żywot upiorny?…
Dusza zlękła się o ciało
I tak… jak przeor klasztorny
Zaczęła żyć pomiędzy czterema murami…
Dawniej, gdzieś nad czarną skałą
I nad słońcem, i nad mgłami
Ujrzawszy orła… a niżej
Kwiatek… lub tęczę kaskady,
Widziała cały świat blady
Duchów… który orła zbliży
I z widmem kaskad ożeni…
Dawniej… gdy kilka płomieni
Błękitnych… ujrzy w moczarach
I gdzieś na krzyżu bociana…
To zaraz jak obłąkana
Błąka się po różnych marach,
Których girlanda duchowa
Łączy te dwa smętne słowa,
Z których jedno jest płomykiem,
A drugie jak anioł skrzydlaty
Łączy ducha wiejskiej chaty
Z duchem — cmentarzy… strażnikiem.
Cała dziewiczość natury,
Cała harmonia zaklęta,
Harfa przeklęta — i święta,
Świtu złotego i chmury,
Świat pieśni — płaczu i grzmotu,
Wabił tę duszę do lotu…
Dziś!… nic… jak puchar szampana,
Brylantem skrzący, wyszumiał,
Nawet… nawet… nie zrozumiał
Ojca… gdy jak harfa targana
Przez duchy… piekielne — zajęczał…
Ha, otóż są braciszki — będę was wyręczał
W pracy waszej — a jak się, ojce, nazywacie?..
TEOLOG
Ja frater Teologus…
BUKARY
Dobrze… a ty, bracie?
LOGIK
A ja frater Logicus…
BUKARY
Brawo! jak dwie księgi…
A czy lubicie miodek?…
JEDEN Z BRACI
Bah… jeżeli tęgi…
DRUGI
Bah… jeśli stary…
BUKARY
Brawo… siadajcie… fratery…
Oto jest sześć butelek wina — i patery —
Umiecie po łacinie?…
JEDEN Z BRACI
Kuchenną…
BUKARY
Musicie
Wiedzieć, że pater znaczy —
JEDEN Z BRACI
Ojciec.
BUKARY
Wyśmienicie!
Od pater ojca idą patery kielichy.
Więcej nie potrzebują wiedzieć dobre mnichy…
JEDEN Z BRACI
A zwłaszcza boni fratry.
BUKARY
Brawo… cóż tam w świecie?
JEDEN Z BRACI
Książę podobno chory…
BUKARY
Aha? to już wiecie?…
JEDEN Z BRACI
Cały klasztor najmocniej nad tym ubolewa.
BUKARY
Dobrze… płaczcie jak beczki… A który z was śpiewa?
JEDEN Z BRACI
Jak to?…
BUKARY
Który z was śpiewa, powiadam… dyszkantem?
JEDEN Z BRACI
Oba basy…
BUKARY
Siadajcie… będę koryfantem… .
Bo ja dyszkant… powiedzcie mi, mnichy, dlaczego
Wy nie wskrzeszacie ludzi?…
JEDEN Z BRACI
Do, Boga samego
Należy wskrzeszać…
DRUGI
Brawo! tak, do Pana Boga.
BUKARY
A dlaczego bierzecie-wy tabakę z roga,
Nie z tabakiery?…
JEDEN Z BRACI
Taki zwyczaj — u nas rożki…
A tabaka — od czasów się krakowskiej Włoszki
U nas robi najlepsza… sekret mamy sami…
BUKARY
Świat cały postępuje zawsze sekretami,
I prawda jest sekretem, i wasza tabaka.
Daj niuch… Niechaj was diabli, mnichy… a to taka
Jakby ogień piekielny…
JEDEN Z BRACI
Dobra.
BUKARY
Wyśmienita…
A wierzycie wy w duchy?
JEDEN Z BRACI
Czy pan żartem pyta,
Czy poważnie?…
BUKARY
Poważnie.
JEDEN Z BRACI
Są…
BUKARY
A bah!
JEDEN Z BRACI
Są duchy…
BUKARY
Dowód… ty, Teologus…
TEOLOG
Młynarz widział.
BUKARY
A ty,
Logicus… jaki dowód?…
LOGIK
Jak to, czy z wulgaty?
BUKARY
Z czego bądź!…
LOGIK
Nie dowiodę tego, ale wierzą…
BUKARY
wstaje i idzie do okna
Wiaro, ognista wiaro! gdziekolwiek uderzę,
Dawne serce narodu… odzywa się szczerze,
Jak gołębica… zmienić tylko myśli sferę…
A to wszystko… cudowne Boga archanioły.
Cóż ja jestem… ja, owoc z czarnymi popioły.
Cóż ja jestem… ja, harfa wszystkich ludzkich tonów,
Ja, pan gwiazd — i brat ruin — i pan Akwilonów,
Przed tą wnętrzną dobrocią ludzi i prostotą,
Która mnie do łez kruszy? — Jednak tą istotą
Moją — ja za nich cierpię…
Wraca.
A czy sen wam służy?
JEDEN Z BRACI
Spytać się o to łóżka…
BUKARY
I lica jak róży
Rozjaśnionego… dobrze… śpijcie, bracia moi. Apostołowie spali.
JEDEN Z BRACI
Kto się Boga boi,
Ten się nie boi ludzi… kto śpi, ten nie grzeszy.
BUKARY
Gdym się zbliżał na czele Herodowej rzeszy,
To spali…
JEDEN Z BRACI
Co to panu jest?… brwi się zmarszczyły.
BUKARY
Słuchajcie mnie… gdyby tu kto teraz z mogiły
Wszedł — czybyście się bali?
BRACIA
A niech Pan Bóg strzeże…
BUKARY
Przez tę salę duch przejdzie… On wam nie zabierze…
Tych kielichów…
JEDEN Z BRACI
Bez myśli chwytaliśmy — za co…
Pierwszego… było schwycić…
BUKARY
Mnichy głowę tracą…
Słuchajcie… byście mogli widzieć jego ciało,
Opiszę wam… Otyły… wielki… w delię białą
Ubrany… z koralowym płaszczem na ramieniu,
Przy szabli… co ja mówię… przy wielkim płomieniu
U boku… z szyją grubą cokolwiek i tłustą,
Która… dziś… może będzie obwiązana chustą,
Chociaż… zwykle… za życia gołe nosił gardło;
Z twarzą smętną… i groźną… chociaż obumarłą,
Pełny skier… biegających po białek przezroczach,
Patrzący na was jak trup… patrzcie! reszta w oczach.
Duch przechodzi przez salę.
Widzieliście…
JEDEN Z BRACI
Czy za nim… takich jeszcze wielu?…
BUKARY
Sala pełna… słuchajcie…
I GŁOS
Janie…
II GŁOS
Samuelu!
JEDEN Z BRACI
Słowo stało się ciałem.
BUKARY
Tak… tak, już się stało.
JEDEN Z BRACI
Ty sam drzysz.
BUKARY
Idzie do tej sypialni — po ciało
Księcia…
JEDEN Z BRACI
Tam duch.
BUKARY
Obadwa poszli jedną drogą.
Idźcie — w sypialni nie ma już teraz nikogo…
Oswoić się nie można… chociaż można dociec
Przyczyn… Ha… Helion…
HELION
Cóż tu? czy zasnął mój ojciec?
BUKARY
Zasnął…
HELION
A przy nim nie ma nikogo?
BUKARY
Są księża…
Nic, książę, nie słyszałeś? —
HELION
Nic…
BUKARY
Szczęku oręża?
HELION
Nie…
BUKARY
Ani żadnych głosów…
HELION
Prócz nocnego stróża,
Który zawołał — PÓŁNOC…
BUKARY
Nic więcej?
HELION
Z podwórza
Ktoś głośno krzyknął — JEZUS!
JEDEN Z BRACI
Jaśnie oświecony
Pan niechaj tam nie chodzi —
JEDEN Z BRACI
Trup cały czerwony,
Teraz dopiero bladnie…
HELION
Ach, mój ojciec!
BUKARY
Z niebem!
Wy się, mnichy, zajmijcie pogrzebem…