AKT
SCENA I
Poranek, wschód słońca.
Róża
ziewając
Ach, dopiero się obudziłam, Przepraszam bardzo… Jestem jeszcze nieuczesana.
Mały Książę
zachwycony
Jakaż pani jest piękna!
Róża
cichutko
Prawda? Urodziłam się jednocześnie ze słońcem.
Róża
Sądzę, że czas na śniadanie, czy byłby pan łaskawy pomyśleć o mnie?
Mały Książę podlewa różę.
SCENA II
Pewnego dnia.
Róża torturuje Małego Księcia swoją próżnością.
Róża
Mogą zjawić się tygrysy uzbrojone w pazury.
Mały Książę
Nie ma tygrysów na mojej planecie, a poza tym tygrysy nie jedzą trawy.
Róża
słodko
Nie jestem trawą.
Mały Książę
Proszę mi wybaczyć.
Róża
Nie obawiam się tygrysów, natomiast czuję wstręt do przeciągów. Czy nie ma pan parawanu?
Wieczorem proszę mnie przykryć kloszem. U pana jest bardzo zimno. Złe są tu urządzenia.
Tam, skąd przybyłam…
Róża zawstydza się kłamstwem, kaszle dwa lub trzy razy.
Róża
A ten parawan?
Mały Książę
Ja bym przyniósł, ale pani mówiła…
Róża znowu kaszle, Mały Książę jest smutny.
SCENA III
Któregoś dnia.
Mały Książę
zwierza się pilotowi
Nie powinienem jej słuchać, nigdy nie trzeba słuchać kwiatów. Trzeba je oglądać i wąchać. Mój kwiat napełniał całą planetę swoją wonią, lecz nie umiałem się nim cieszyć. Historia kolców, która tak mnie rozdrażniła, powinna rozczulić.
Mały Książę
zły na samego siebie
Nie potrafiłem jej zrozumieć. Powinienem sądzić ją według czynów, a nie słów. Czarowała mnie pięknem i zapachem. Nie powinienem nigdy od niej uciec. Powinienem odnaleźć w niej czułość pod pokrywą małych przebiegłostek. Kwiaty mają w sobie tyle sprzeczności. Lecz byłem za młody, aby umieć ją kochać.