Sceptyczne wątpliwości
Wszystkie przedmioty rozumu lub badania ludzkiego można w sposób naturalny podzielić na dwa rodzaje, tj. na stosunki pomiędzy ideami i na fakty. Pierwszego rodzaju przedmiotów dotyczą geometria, algebra i arytmetyka oraz w ogóle wszelkie twierdzenia, które są pewne albo dzięki swej oczywistości albo dzięki uzasadnieniu. Zdanie, że kwadrat przeciwprostokątnej równa się kwadratowi obu przyprostokątnych, wyraża pewien stosunek pomiędzy tymi figurami. Zdanie, że trzy razy pięć równa się połowie trzydziestu, wyraża pewien stosunek pomiędzy tymi liczbami. Twierdzenia tego rodzaju odkryć można samym działaniem myśli niezależnie od jakichkolwiek przedmiotów istniejących w wszechświecie. Gdyby nawet kół lub trójkątów na świecie wcale nie było, to i wtedy jeszcze prawdy dowiedzione przez Euklidesa nie straciłyby ani na chwilę swej pewności i siły przekonywującej.
47. Fakty, które są drugim rodzajem przedmiotów rozumu ludzkiego, nie posiadają takiej samej pewności; nasze przekonanie o ich prawdziwości, jakkolwiek silne, różni się co do istoty swej od tamtego. Żaden fakt nie wyklucza możliwości zdarzenia wprost przeciwnego, gdyż takie zdarzenie nie może nigdy zawierać w sobie czegoś sprzecznego, a umysł równie łatwo i jasno je pojmuje, jak gdyby było nie wiedzieć jak zgodne z rzeczywistością. Że słońce jutro nie wzejdzie, jest zdaniem nie mniej zrozumiałym i nie bardziej w sobie sprzecznym, niż twierdzenie, że wzejdzie. Nadaremnie przeto usiłowalibyśmy dowieść jego błędności. Gdyby można błędności owego zdania dowieść, musiałoby zawierać w sobie sprzeczność, a wtedy umysł nie mógłby go jasno pojąć.
48. Jest to zatem, jak się zdaje, rzecz godna zastanowienia i należy zbadać, jaka jest istota tej siły przekonania, która sprawia, że uznajemy rzeczywiste istnienie i fakty, chociaż nie możemy się oprzeć w danej chwili na świadectwie zmysłów ani też na tym, co nam pamięć odtwarza. Ten dział filozofii – rzecz ciekawa – mało był uprawiany, zarówno w starożytności jak i w czasach nowszych; tym bardziej przeto należy nam wybaczyć wątpliwości i błędy, które w dokonywaniu tak doniosłych badań mogą się wydarzyć; wszak kroczymy drogą nader uciążliwą, bez przewodnika i wskazówek. (…)
49. Wszelkie rozumowanie o faktach ma, jak się zdaje, za podstawę stosunek przyczyny i skutku. Jedynie za pomocą tego stosunku możemy wyjść poza świadectwo pamięci i zmysłów. Gdybyś się kogoś zapytał, dlaczego uznaje fakt jakiś, który mu nie jest w doświadczeniu dany, np. że przyjaciel jego bawi na wsi lub we Francji, podałby ci jakąś rację, a racją tą byłby jakiś inny fakt, np. że otrzymał od niego list albo że znał poprzednie jego postanowienia i zapowiedzi. Kto by znalazł zegarek lub jakiś inny przyrząd na pustej wyspie, wnosiłby, że na wyspie tej byli kiedyś ludzie. Wszelkie nasze rozumowanie o faktach przedstawia się – co do swej istoty – tak samo; przypuszczamy w tych przypadkach, że zachodzi jakiś związek pomiędzy faktem danym nam w doświadczeniu a innym, o którym na podstawie tamtego wnosimy. Gdyby ich nic ze sobą nie łączyło, wniosek byłby pozbawiony podstawy. (…) Ciepło i światło są równoległymi skutkami ognia, i z jednego z nich można słusznie wnosić o drugim.
50. Chcąc zatem poznać dokładnie istotę tego naszego przekonania o faktach, musimy zbadać, w jaki sposób poznajemy przyczyny i skutki.
51. Ośmielę się postawić tezę w formie zdania ogólnego, nie dopuszczającego wyjątku, że w żadnym przypadku nie osiągamy znajomości tego stosunku na podstawie rozumowania a priori; wynika ona w zupełności z doświadczenia, mianowicie wtedy, gdy spostrzegamy, że jakieś konkretne przedmioty stale ze sobą się łączą. Przypuśćmy, że człowiek o jak najbystrzejszym rozumie wrodzonym i o jak największych zdolnościach znajdzie się wobec jakiegoś przedmiotu: jeżeli przedmiot ten jest mu zupełnie nieznany, człowiek ów nie potrafi mimo najstaranniejszego zbadania jego własności dostrzegalnych wykryć którejkolwiek z jego przyczyn, któregokolwiek z jego skutków. (…) Własności przedmiotu, dostępne zmysłom, nigdy nie ujawniają przyczyn, które go wywołały, ani też skutków, które z niego wynikną; nie może też rozum nasz bez pomocy doświadczenia nic wnosić o rzeczywistym istnieniu i o faktach.
52. Łatwo zgodzą się wszyscy na zdanie, że przyczyny i skutki możemy poznać nie na podstawie rozumu, lecz tylko drogą doświadczenia, o ile chodzi o przedmioty, o których pamiętamy, że niegdyś były nam zupełnie nieznane; zdajemy sobie bowiem sprawę, że byliśmy zupełnie niezdolni przewidzieć, co z nich wyniknie. Pokażmy człowiekowi, który nie ma pojęcia o fizyce, dwie gładkie płyty marmuru; człowiek ten nie domyśli się, że wskutek przyczepności trzymać się będą razem w ten sposób, iż wielkiej trzeba siły, by je wprost od siebie oderwać, gdy tymczasem naciskowi bocznemu tak mały stawiają opór. I na to wszyscy łatwo się zgodzą, że zjawiska, które okazują mało analogii ze zwykłym biegiem przyrody, poznajemy jedynie drogą doświadczenia; nikt przecież nie będzie sobie wyobrażał, że można było wybuch prochu strzelniczego albo przyciąganie magnesu odkryć na podstawie rozumowania a priori. Tak samo rzecz się ma, jeżeli skutek jakiś zależy od bardzo skomplikowanego mechanizmu albo od ukrytego układu cząstek; w takich bowiem razach również chętnie przyznajemy, że wszelka nasza wiedza o takim skutku pochodzi z doświadczenia. Któż zechce twierdzić, że potrafi wskazać ostateczny powód, dlaczego mleko lub chleb jest strawą odpowiednią dla człowieka, a nie dla lwa lub tygrysa?
53. Ale ta sama prawda nie wyda się na pierwszy rzut oka tak oczywistą, jeżeli chodzi o zjawiska, z którymi oswoiliśmy się od pierwszych chwil życia, które okazują ścisłą analogię z całym biegiem przyrody, i o których przypuszczamy, że wynikają z prostych własności przedmiotów, a nie z ukrytego układu cząstek. Skłonni jesteśmy wierzyć, że skutki te można by odkryć samym działaniem rozumu, bez pomocy doświadczenia. Wyobrażamy sobie, że znalazłszy się niespodzianie na tym świecie, umielibyśmy od razu wywnioskować, że jedna kula bilardowa, uderzając o drugą, wprawi ją w ruch; sądzimy, że nie trzeba czekać na wynik, by móc to z całą stanowczością twierdzić. Przyzwyczajenie w ten sposób na nas działa, że tam, gdzie wpływ jego jest najsilniejszy, zakrywa ono nie tylko nasz przyrodzony brak wiedzy, lecz także zasłania samo siebie i pozornie nie istnieje, właśnie dlatego, że występuje z największą siłą.
54. Ażeby się jednak przekonać, że wszystkie prawa przyrody i wszelkie bez wyjątku działania ciał znamy wyłącznie z doświadczenia, wystarczy może następujące rozważanie: gdyby nam przedłożono jakiś przedmiot i gdyby od nas zażądano, abyśmy nie uciekając się do dawniejszych spostrzeżeń powiedzieli coś o skutku, który zeń wyniknie, w jaki sposób – pytam się – musielibyśmy w takim razie postąpić? Musielibyśmy wynaleźć lub wymyślić jakieś zdarzenie, które przyjęlibyśmy za skutek owego przedmiotu; a jasną jest rzeczą, że ten wymysł musiałby być zupełnie dowolny. Przy najdokładniejszym nawet badaniu i rozpatrywaniu umysł nie zdoła w danej przyczynie dojrzeć jej skutku. Albowiem skutek jest zupełnie różny od przyczyny, dzięki czemu nie można go w niej wykryć. Ruch drugiej kuli bilardowej jest czymś od ruchu pierwszej zgoła odmiennym i nie ma nic takiego w jednym ruchu, co by nam nasuwało chociażby najlżejszą myśl o drugim. Kamień lub kawałek metalu wzniesiony w powietrze spada natychmiast, skoro go pozbawimy podparcia; czy możemy jednak, rozważając fakt ten a priori, znaleźć w tym położeniu kamienia lub metalu jakąkolwiek wskazówkę, która kazałaby nam domyśleć się, że ciała te poruszą się raczej w dół aniżeli w górę lub w jakimkolwiek innym kierunku?
55. Tak więc pierwszy pomysł, pierwsza koncepcja jakiegoś konkretnego skutku w zakresie działań przyrody będzie zawsze czymś dowolnym, o ile nie oprzemy się na doświadczeniu. To samo dotyczy także domniemanego związku lub połączenia przyczyny ze skutkiem, które je zespala i sprawia, że z działania danej przyczyny nie może wyniknąć skutek inny. Gdy widzę np. kulę bilardową, poruszającą się w linii prostej ku innej kuli, i gdy, przypuśćmy, przypadkiem nawet powstanie we mnie myśl o ruchu drugiej kuli, który byłby skutkiem zetknięcia się lub zderzenia obu kul, czyż nie mogę sobie pomyśleć, że sto innych zdarzeń może być równie dobrze następstwem tej przyczyny? Czyż nie mogłyby obie kule pozostać w stanie bezwzględnego spoczynku? Czy nie mogłaby pierwsza w linii prostej powrócić lub odskoczyć od drugiej w jakimkolwiek kierunku? Wszystkie te przypuszczenia są w sobie zgodne i dadzą się pomyśleć. Dlaczegóż więc mielibyśmy przyznać pierwszeństwo jednemu z tych przypuszczeń, które nie jest w sobie ani zgodniejsze ani łatwiejsze do pomyślenia od innych? Nigdy rozumowanie a priori nie potrafi uzasadnić takiego postępowania.
56. Jednym słowem: każdy skutek jest zdarzeniem różnym od swej przyczyny. Nie można go przeto wykryć w przyczynie, a pierwszy pomysł lub koncepcja jego a priori, musi być czymś zupełnie dowolnym. A nawet gdy już mamy skutek, połączenie jego z przyczyną musi się nam wydawać czymś równie dowolnym, ponieważ istnieje zawsze wiele innych skutków, które przedstawiają się rozumowi jako zupełnie odpowiednie i naturalne. Daremnie więc usiłowalibyśmy bez pomocy obserwacji i doświadczenia określić jakiś odosobniony fakt albo wywnioskować jakąś przyczynę, jakiś skutek.
57. Stąd łatwo pojmiemy, dlaczego jeszcze żaden rozumny i skromny filozof nie wyobrażał sobie, że potrafi podać ostateczną przyczynę jakiegoś zjawiska przyrody lub wskazać wyraźnie działanie siły, wywołującej w świecie jakiś konkretny skutek. Jest rzeczą uznaną, że rozum ludzki przy największym nawet wysiłku zdoła jedynie uprościć rządzące zjawiskami przyrody zasady i rozumując na podstawie analogii, doświadczenia i obserwacji sprowadzić liczne skutki szczegółowe do kilku przyczyn ogólnych. Wysilalibyśmy się jednak daremnie, gdybyśmy pragnęli wykryć przyczyny owych przyczyn ogólnych: nie potrafimy nigdy wyjaśnić ich sobie w sposób, który by nas zadowolił. Te ostateczne sprężyny i zasady są w zupełności zakryte przed ciekawością ludzką i niedostępne badaniu. (…)
59. Nie posiadamy dotąd zadowalającej odpowiedzi na nasze pierwotne pytanie. Wszelka odpowiedź stwarza coraz to nowe zagadnienia, nie mniej trudne od poprzednich, i prowadzi do dalszych dociekań. Gdy się zapytamy, jaka jest istota wszelkiego naszego rozumowania o faktach, właściwa odpowiedź, jak się zdaje, brzmi, że opiera się ono na stosunku przyczyny i skutku. A gdy się pytamy dalej, jaka jest podstawa wszelkiego naszego rozumowania i wnioskowania o tym stosunku, odpowiedzieć możemy jednym słowem: doświadczenie. Gdy jednak posuniemy naszą ciekawość jeszcze dalej i zapytamy się, jaka jest podstawa wszystkich wniosków wyprowadzonych z doświadczenia, powstaje zagadnienie nowe, którego rozwikłanie i wyjaśnienie wydaje się trudniejsze. (…)
61. Trzeba niewątpliwie przyznać, że przyroda trzyma nas z dala od wszystkich swych tajników i że poucza nas tylko o niewielu powierzchownych własnościach rzeczy, ukrywając przed nami owe siły i zasady, od których te rzeczy są istotnie zależne. Zmysły pouczają nas o barwie, ciężarze i spoistości chleba, ale ani zmysły ani rozum nie mogą nam nigdy wskazać tych jego własności, które czynią zeń strawę i pożywienie ludzkiego organizmu. Wzrok lub dotyk dostarcza nam idei odbywającego się właśnie ruchu ciał; nie możemy sobie jednak utworzyć nawet najsłabszego pojęcia tej cudownej siły lub władzy, która każe ciału poruszanemu ustawicznie zmieniać położenie, a którą ciała tracą tylko wtedy, gdy jej udzielają ciałom innym. Chociaż jednak nie znamy sił i zasad przyrody, zawsze przypuszczamy, że podobnym własnościom dostrzegalnym odpowiadają podobne siły ukryte, i spodziewamy się, że z sił tych wynikną skutki podobne do tych, które były nam już w doświadczeniu dane. Jeżeli nam ktoś pokaże ciało podobne barwą i spoistością do kawałka chleba, który spożyliśmy dawniej, powtarzamy próbę bez namysłu, przewidując z wszelką pewnością, że to ciało tak samo dostarczy nam strawy i pożywienia. Oto jest czynność umysłowa, czyli myślowa, której podstawę chętnie chciałbym poznać. Wszyscy przyznają, że nie ma tu żadnego znanego nam związku pomiędzy dostrzegalnymi własnościami a ukrytymi siłami, i co za tym idzie, że umysł nie wnioskuje o ich stałym i prawidłowym połączeniu na podstawie tego, co wie o ich istocie. Co się tyczy doświadczenia dawniejszego, można się na to zgodzić, że dostarcza nam bezpośredniej i pewnej wiedzy w zakresie tych wyłącznie przedmiotów i w obrębie tego jedynie czasu, który obejmowało. Dlaczego jednak mielibyśmy rozszerzać to doświadczenie na przyszłość i na inne przedmioty, które mogą, o ile wiemy, być tylko z zewnętrznego wyglądu do poprzednich podobne, oto główne pytanie, którym chciałbym się zająć. Chleb, który dawniej jadłem, pożywił mnie, to znaczy, że ciało o takich a takich dostrzegalnych własnościach posiadało wtedy takie a takie ukryte siły; czy jednak z tego wynika, że inny chleb musi mnie kiedy indziej także pożywić i że podobne własności dostrzegalne muszą się zawsze łączyć z podobnymi siłami ukrytymi? Wynik ten nie wydaje mi się żadną miarą konieczny. Ale nie można chyba zaprzeczyć, że umysł wyprowadza tu jakiś wynik, że dokonuje się tu pewien krok, jakaś czynność myślowa, jakieś wnioskowanie, które wymaga wyjaśnienia. Wszak bynajmniej nie można uważać za identyczne tych dwóch zdań: Przekonałem się, że z takim przedmiotem łączył się zawsze taki skutek, oraz: Przewiduję, że z innymi przedmiotami, z wyglądu podobnymi, łączyć się będą skutki podobne. Przyznam, jeżeli o to chodzi, że jedno zdanie można słusznie z drugiego wyprowadzić; w samej rzeczy wiem, że się je zawsze wyprowadza. Jeżeli jednak ktoś obstaje przy tym, że to wyprowadzanie odbywa się przy pomocy łańcucha rozumowań, wtedy proszę wskazać mi to rozumowanie. Związek między tymi zdaniami nie jest oczywisty, trzeba zatem jakiegoś ogniwa pośredniczącego, które pozwalałoby umysłowi na takie wyprowadzanie, jeżeli ono się odbywa istotnie drogą rozumowania i argumentacji. Jakim jest owo ogniwo pośredniczące, to, szczerze wyznaję, przechodzi moje zrozumienie; obowiązek wskazania go spoczywa na tych, którzy twierdzą, że ono istnieje i że jest punktem wyjścia we wszystkich naszych wnioskach o faktach. (…)
68. Jest rzeczą niewątpliwą, że najmniej oświeceni i inteligentni chłopi, dalej dzieci, a nawet nierozumne zwierzęta korzystają z doświadczenia i poznają własności przedmiotów otoczenia, obserwując wynikające z ich działania skutki. Jeżeli dziecko doznało bólu, dotykając płomienia świecy, będzie w przyszłości starannie unikać zbliżenia się do niej, spodziewając się podobnego skutku po przyczynie podobnej z własności dostrzegalnych i z wyglądu do poprzedniej. Jeśli na tej podstawie twierdzisz, że umysł dziecka do takiego wniosku dochodzi przy pomocy jakiegoś procesu argumentowania lub rozumowania, mam prawo domagać się, by mi tę argumentację wyłuszczono, a stanowiska odpornego wobec tego tak słusznego żądania niczym nie można upozorować. Nie możesz powiedzieć, że argumentacja jest zawiła i dla badającego ją umysłu nieuchwytna, skoro przyznajesz, że pojmuje ją prosty umysł dziecięcy. A jeżeli chwilę się zawahasz lub jeżeli, po namyśle, przytoczysz jakąś zawikłaną i głęboką argumentację, w takim razie ty sam poniekąd dajesz za wygraną i przyznajesz, że to, co nam każe przypuszczać, iż przeszłość do przyszłości jest podobna, i co nam każe spodziewać się podobnych skutków po przyczynach z wyglądu podobnych, nie jest rozumowaniem. Oto teza, którą w niniejszym rozdziale zamierzałem stwierdzić. (…)