Artur, główny bohater Tanga (reprezentujący trzecie pokolenie tego utworu), to 25-cio letni syn Stomila i Eleonory, student medycyny i filozofii i jeszcze jakiegoś trzeciego kierunku {uczęszcza na trzy fakultety). Dobrze zbudowany, dorodny i regularny, ubrany w ciemny garnitur i białą koszulę z krawatem, wyraźnie wyróżnia się na tle całej rodziny – tylko on nie został poddany deformacji, jest natomiast rozdarty między gorsetem kultury i cielesnością, którą w znacznej mierze pogardza.
Jako jedyny nie ulega wszechobecnej anarchii, stara się przestrzegać norm społecznych, przywrócić ład zrujnowany między innymi przez Stomilów. Jednocześnie próbuje wyrwać pozostałych z apatii, dać im, zaproponować jakiś cel w życiu, możliwość realizacji. Walczy o wolność, której według niego nie ma w domu – skoro w życiu brakuje rygorów, porządku i tradycji, to nie może być mowy o wolności, rozumianej jako wolność wyboru. Oczywiście nikt nie chce go słuchać, odpowiada im życie bez jakichkolwiek konwenansów czy przymusu, bierność. Dlatego też Artur posuwa się do coraz bardziej okrutnych (i zarazem groteskowych) kar, jak choćby zmuszanie babci do leżenia na katafalku czy zakładanie wujowi klatki dla ptaków na głowę. Artur powoli zaczyna sobie zdawać sprawę, że jego metody nie mogą przynieść żadnych skutków. Dlaczego? Nie da się ukarać człowieka za nieprzestrzeganie konwenansów, jeśli te już nie istnieją.
Rodzice Artura doprowadzili swym buntem do sytuacji, gdzie według Stomila jejf tylko jedna zasada: nie krępować się i robić to, na co ma się ochotę. Jednak Artur uważa, że był to ich największy błąd, gdyż zamiast utopijnego, szczęśliwego świata, stworzyli burdel, gdzie nic nie funkcjonuje, bo wszystko dozwolone, gdzie nie ma zasad ani wykroczeń. Bohater nie potrafi, a przede wszystkim nie chce, funkcjonować w takiej rzeczywistości, jednak aby ją zmienić, musi zreformować swą rodzinę.
Artur jest bohaterem romantycznym (marzy o rządzie dusz, ale pozostaje tylko parodią zarówno Konrada, jak i Kordiana), stawia sobie za cel zbawienie świata:
Ja jestem waszym odkupicielem, wy, bydło bezmyślne. Ja wznoszę się ponad doczesność, ja ogarniam was wszystkich, boja mam mózg, który wyzwolił się od wnętrzności. Ja!
Artur sam wyznaczył sobie tę misję i zawiązał „konspirację\” z Eugeniuszem w celu przywrócenia starych wartości (z reguły młodzi ludzie buntują się przeciwko zastanemu światu, Artur postępuje przeciwnie). Jest postacią tragiczną przez to, że w świecie, w którym żyje, nie ma dla niego możliwości samorealizacji (w gruncie rzeczy, może to i lepiej, przecież był znakomitym materiałem na terrorystę).
Mimo że ciągle próbuje walczyć, za każdym razem, gdy już prawie osiąga cel, odbija się od muru obojętności i anarchii, zawsze wybiera złą drogę – idąc nią, nie można niczego naprawić, bowiem stara forma nie stworzy nam rzeczywistości, powroty nie są możliwe.
Tak, jak wyżej zasygnalizowano, dzieje się, gdy poszukując formy, Artur oświadcza się Ali i oznajmia rodzinie, że bierze z nią ślub. Nie mija nawet parę godzin od pobłogosławienia młodych przez babcię, gdy wszystko zamienia się w farsę.
Doprowadza to w końcu do eskalacji konfliktu pomiędzy nim a resztą rodziny – Artur, zamiast dyskutować, zaczyna wydawać rozkazy, grożąc jednocześnie użyciem siły, jeśli nie zostaną one wykonane.
Romantyk, który miał zmienić świat za pomocą swej wizji, uczynić go lepszym, staje się despotą. Gdy zawodzi forma i idea, wybiera drogę terroru. Artur nadal uważa, że zbawia świat, ale tym razem robi to w zupełnie innym celu. Nie interesują go już losy jego rodziny, koncentruje się głównie na własnym ego.
Następuje gwałtowna przemiana z bohatera romantycznego w postmodernistycznego. Ten, który jeszcze przed chwilą wygłaszał płomienne mowy (Nie jestem ani syntezą, ani analizą, jestem czynem, jestem wolą, jestem energią! Siłą jestem! Znajduję się ponad, wewnątrz i obok wszystkiego), zmienia się w despotycznego władcę, a w ramach udowodnienia rodzinie, że czas już na konkretne działania, grozi: Na początek rozwalimy wujcia (w akcie trzecim, zlecając Edkowi zabicie Eugeniusza).
Wspomniana przemiana Artura trwa jednak dość krótko. Artur załamuje się na wieść, że Ala zdradziła go z Edkiem. Jego śmierć nie ma w sobie nic z romantyzmu, gdyż Artur ginie właściwie przypadkowo (nie w imię idei) w trakcie bójki z Edkiem, swoją śmiercią niczego nie osiągając. Nie zostaje bohaterem, nie powoduje żadnego przełomu, okazuje się żałosnym mitomanem. Jego trup, jak stwierdza Eugeniusz, jest już nikomu niepotrzebny. Jedyną osobą, która coś zyskuje jest Edek, który przejmuje po nim władzę i tańczy swe zwycięskie tango. Edek miał być realizatorem wizji Artura, który jednak okazał się człowiekiem słabym, a kogoś takiego Edek nie miał zamiaru słuchać, szanować.