Śmieszny dzień

Dlatego uważam, że każdy przeżyty przeze mnie dzień jest najśmieszniejszym dniem, więc trudno mi było wybrać coś konkretnego. Ale w pamięć zapadł mi dzień gdy byłam w Warszawie na meczu Artyści-Skoczkowie wraz Tata i koło mnie został przeprowadzony wywiad Sołtysika z Hannavaldem. Po prostu głupota ludzka jest większa niż mi się zdawało….
Wywiad Sołtysika z Hannavaldem – (mecz Artyści – Skoczkowie)

Zapytam się teraz Svena jakie są jego wrażenia i przemyślenia odnośnie tego wielkiego piłkarskiego spektaklu.
-Match ok?
-Yes ok.
Przetłumaczę tym z państwa którzy nie zrozumieli. Sven powiedział mi, że jest zachwycony i zaskoczony kapitalną oprawą meczu, który nazwał wręcz „niezwykłym widowiskiem” a także atmosfera panująca wśród kibiców, którą porównać można jedynie z atmosfera panująca podczas pucharowych zawodów w Zakopanym. Teraz zapytam się czy w drugiej połowie Sven będzie grał ponownie i jakie będzie miął zadania taktyczne.
-Will you gonna play again on the pitch (beach, bitch)?
-Eeeee???
-Will you gonna play on the second half?
-Yes of course.
Sven powiedział mi, że na drugą połowę trener przydzielił mu bardzo
poważne i odpowiedzialne zadania taktyczne, które zamierza wprowadzić w życie zaraz po wejściu na boisko. Będzie wraz z Dolezalem tworzyć parę ofensywnych środkowych pomocników.
-Danke shon Sven!
-Naturlich!
-In english Sven!
-Ok bye.
Na koniec życzyłem Svenowi powodzenia w drugiej połowie oraz wygrania meczu.
Sven podziękował i kazał pozdrowić wszystkich swoich polskich fanów a w szczególności tych, którzy tak licznie jeżdżą na wszystkie zawody podczas sezonu zimowego.

Oczywiście tylko ja zrozumiałam (tato nie jest za bardzo inteligentny…) o co chodzi i miałam bardzo niewyraźną minę… I nie wiadomo dlaczego pan Sołtysik po paru dniach zniknął z naszych ekranów(sam się doprosił…nie…?) Po drugie był to najśmieszniejszy dzień bo mój tatek przed meczem poszedł do zakładów buchmacherskich i zostawił tam (pokaźną) sumkę stawiając na artystów stwierdzając: „w końcu trzeba być patriotą” a ja na to „ale nie biednym patriotą tato…” I to jest przykład drugiej głupoty ludzkiej. Po (oczywiście)przegraniu zakładu…nie mieliśmy pieniędzy, dużo pieniędzy i nie mieliśmy na benzynę…A, że dużo ludzi było na tym stadionie to po zakończeniu meczu stanęłam przy bramie z czapka przy bramie i zaczęłam śpiewać(w przeciwieństwie do ojca zostałam obdarzona pewnymi talentami…)! Po 2 godzinach miałam… 200 zł!!! Więc pomyślałam sobie, że to w końcu dobry interes i jakby co mam zapewnioną przyszłość…Po zakupieniu benzyny, podczas trasy zatrzymaliśmy się w przydrożnym barze „U Zdzisia dostaniesz misia….”czy coś takiegoś… ,który w ofercie miał zupki knorra z 3 zeta i inne świństwa, ale było cos normalnego… herbata. I tym właśnie się uraczyłam i w końcupo ciężkim dniu dotarłam do domu wraz z kochanym i mądry ojczulkiem…