Czasami ludzie zostają poddani próbom, których przetrwanie wymaga ogromnej determinacji, wiary w siebie, swoje przekonania i prawdy. Po takich właśnie próbach życia człowieka zmienia się – na dobre lub na złe, ale zawsze zmienia. Odkrywa on bowiem prawdę o samym sobie, dowiaduje się o swoich wartościach moralnych znacznie więcej, niż niekiedy chciałby.
Takiej właśnie drastycznej próbie został poddany bohater „Niemców”, profesor Walter Sonnenbruch. Nie przetrwał jej, co doprowadziło go do skraju rozpaczy i załamania nerwowego. Przedtem jednak musiał sam przed sobą odkryć, iż jest on małowartościowym i hipokratycznym człowiekiem. Czy stał się ofiarą losu, czy zyskał miano winowajcy – na to pytanie postaram się odpowiedzieć.
Sonnenbruch przed zdarzeniami, które zmieniły jego życie, był spokojnym, miłym człowiekiem. Prowadził stabilne, ciche, jednostajne i monotonne, acz przyjemne życie. Był idealistą, uważał, że można zachować czystość moralną w każdych warunkach – nawet wojnie. Mylił się.
Machina wojny pochłonęła jego przekonania z łatwością. Sonnenbruch stał się tym, kim w innych okolicznościach na pewno nie stałby się. Swoje doktorskie umiejętności musiał wykorzystywać do tworzenia środków, służących do zabijania. Na początku próbował tego nie przyjmować do wiadomości, odpychał wszelkie wyrzuty sumienia, które go gnębiły. Na krótką metę to skutkowało.
Był słabym, kruchym człowiekiem, a to definitywnie przekreśliło możliwości jakiejkolwiek próby buntu, sprzeciwu. Myślał, że uda mu się ocalić siebie i własne człowieczeństwo. W chaosie i zamęcie wojny wydawało mu się to do zrobienia. Tu również się mylił.
Jego postępowanie wobec Joachima automatycznie postawiło go w świetle nieodpowiedzialnego, tchórzliwego i ogólnie złego człowieka.
Mimo nikłych prób, nie udało mu się. Przegrał sam ze sobą.
Czy, zważywszy na okoliczności i charakter Sonnenbrucha, winno nazywać się go złym człowiekiem, winowajcą? Według mnie – nie. Człowiek w ekstremalnych, brawurowych sytuacjach robi wszystko, by ratować – przede wszystkim – własne życie. To właśnie robił bohater.
Dlatego nie uważam go za winnego. Stał się po prostu kolejną ofiarą wojny.