Na wielkiej złotej plaży pośród palm , wśród ludzi którzy opalają się w żarze słońca zaczynam swój ostatni spacer. Fale zmywają wszystkie zamki z piasku zrobione przez dzieci będące przy brzegu. Idąc tym brzegiem wiatr krzyczy do mnie abym się rzucił w morskie fale. Włosy rozwiewają mi się wśród wypełnionego jodem powietrzem. Chmury pędzą niczym pociąg pospieszny na wschodnia stronę plaży. Teraz czas płynie tak szybko jak po błękicie szybuje mewa. Lecz idę wytrwale , niewidoczna siła sprawia , że idę dalej. Chciałbym jak ta plaża iść przez całe życie. Nie idę samotnie mój nierozłączny cień kroczy za mną , niby taki sam a jednak inny. Światło złocistej kuli pada na mieniące się w wodzie bursztyny które uśmiechają się do zwinnych fal wykonujących rytmiczne ruchy. Morska piana delikatnie pieści piaszczysty brzeg , a ślady moich bosych stop powoli nikną jak okruszki wyjedzone przez ptaki w pewnej bajce. Ja wiem ze nie zgubie drogi powrotnej , nie potrzebuje śladów ani okruszków wystarczy ze obrócę się i pójdę w druga stronę.
by Monk & Olimpia
Pozdro 1908 ŁKS Łódź !!